[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chyba wspaniałomyślni Amerykanie lub życzliwi Brytyjczycy udzielą mi azylu, co,sir? To marzenie mojego życia!- Do diabła z tym - rzekł człowiek z ,,Meduzy", gdy weszli w pierwszą warstwę niskozawieszonych chmur.- To był doskonały pomysł, sir - odezwał się Wong siedzący w mroku w głębiśmigłowca.- Jak pan na to wpadł?- Już raz się sprawdził - odpowiedział Jason, przypalając papierosa.- Historia, nawetta niezbyt odległa, lubi się powtarzać.- Webb? - zaczął szeptem McAllister.- Co takiego, analityku? Jak się czujesz?- Mniejsza z tym.Czemu wróciłeś tam - do Shenga?- %7łeby dać mu pożegnalny prezent.Książeczkę czekową.Jej właściciel ma tajne kontow banku na Kajmanach.- Co?- Nikomu już się nie przyda.Nazwisko i numery konta zostały wycięte.Ciekawe, jakzareaguje Pekin, kiedy dowie się o jej istnieniu, nie sądzisz? EPILOGEdward Newington McAllister, o kulach, wszedł utykając do niegdyś imponującegogabinetu w starym domu na Victoria Peak, którego duże, wykuszowe okna zabezpieczonebyły teraz grubą folią plastikową i gdzie wszędzie jeszcze widniały ślady niedawnej masakry.Ambasador Raymond Havilland patrzył, jak podsekretarz stanu rzuca na jego biurko teczkę zaktami Shenga.- Sądzę, że to twoja zguba - rzekł analityk odstawiając kule i z trudem sadowiąc się nakrześle.- Lekarze powiedzieli mi, że twoje rany nie są grozne - odezwał się dyplomata.-Cieszy mnie to.- Cieszy cię? A kim ty, do cholery, jesteś, że możesz się tak po królewsku cieszyć?- Tak się po prostu mówi.Może masz i rację, że brzmi to trochę wyniośle, alepowiedziałem to szczerze.To, czego dokonałeś, było nadzwyczajne, przeszło wszystkie mojewyobrażenia.- Tego jestem pewien.- Podsekretarz zmienił pozycję, układając zranioną rękęwygodniej na poręczy krzesła.- W gruncie rzeczy to nie moja zasługa.O n to zrobił.- Ale ty mu to umożliwiłeś, Edwardzie.- Jak się okazało, nie byłem w swoim żywiole, to nie moja branża.Ci ludzie potrafiąrobić rzeczy, o których my możemy tylko marzyć lub oglądać na ekranie z niedowierzaniem,ponieważ wydaje się to tak nieprawdopodobne.- Nie mielibyśmy podobnych marzeń ani nie bylibyśmy zdumieni takąpomysłowością, gdyby to wszystko nie opierało się na ludzkim doświadczeniu/A przecież oniwykonują to, co najlepiej potrafią, my zaś to, co jest w naszej kompetencji.Każdy w swojejwłasnej dziedzinie, panie podsekretarzu.McAllister obrzucił Havillanda surowym spojrzeniem.- Jak to się stało? W jaki sposób zdobyli dossier?- Jeszcze jedna dziedzina.Fachowiec.Zabił w dość okrutny sposób trzech młodychludzi.Dostał się do niedostępnego sejfu.- Niewybaczalne!- Zgadza się - odparł Haviiland, pochylając się do przodu i gwałtownie podnoszącgłos.- Tak jak i twoje wyczyny są niewybaczalne! Kim, na Boga, wydaje ci się, że jesteś,abyś mógł robić to, co zrobiłeś? Jakim prawem przejąłeś sprawy w swoje ręce -niedoświadczone ręce? Pogwałciłeś wszystkie przysięgi, jakie kiedykolwiek składałeś rozpoczynając działalność w służbie swojego rządu! Dymisja to za mało.Za te zbrodnienależałoby ci się raczej trzydzieści lat więzienia! Czy zdajesz sobie sprawę, co mogło sięwydarzyć? Wojna, która mogłaby wtrącić Daleki Wschód i cały świat do piekła!- Zrobiłem to, co zrobiłem, ponieważ miałem taką możliwość.To lekcja, jakiejudzielił mi Jason Bourne, nasz Jason Bourne.Niezależnie od tego, proszę przyjąć mojąrezygnację, panie ambasadorze.Natychmiastową - chyba że wysuniesz przeciwko mnieoskarżenie.- Myślisz, że pozwoliłbym ci tak po prostu odejść? - Haviiland poprawił się nakrześle.- Nie bądz śmieszny.Rozmawiałem z prezydentem i on wyraża zgodę.Zostanieszprzewodniczącym Rady Bezpieczeństwa Narodowego.- Przewodniczącym.? Ależ ja nie byłbym w stanie tym pokierować!- Ze swoją własną limuzyną i tymi wszystkimi innymi bzdurami.- Nie będę wiedział, co mówić!- Potrafisz myśleć, a ja zawsze będę w pobliżu.- O, mój Boże!- Rozważ to na spokojnie.A pózniej przekaż swoją decyzję tym, którzy potrafiąmówić.To jest ta rzeczywista władza, chyba wiesz o tym.Nie rządzą ci, którzy mówią, leczci, którzy myślą.- Jest to tak niespodziewane, tak.- Tak zasłużone, panie podsekretarzu - przerwał mu dyplomata.- Umysł to cudownarzecz.Nie można go nie doceniać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki