[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedzionaprzeczuciem, Rozamunda skierowała wzrok na sąsiednią lożę- była pusta.Ogarnął ją niepokój.Długa nieobecność Tempesta tylko pogłębiła jej zdenerwowanie.Spektakl skończył się,teatr pustoszał, a jego wciąż nie było.Wreszcie wrócił i wyglądał tak, jakby przeżył w tym krótkim czasie coś bardzo dramatycznego.Policzki mu pałały, oczy rzucały gniewne błyski,pierś falowała w przyspieszonym rytmie.Otulił Rozamundępłaszczem, po czym zaśmiał się sztucznie.- Och, to tylko ten głupi młody Thoma.Durzy się w tobiei uważa, że jak większość Angielek jesteś zimna jak lód, gdyżnie odczuwasz potrzeby, by mieć i męża, i kochanka.- Jeśli to on, nosił chyba strój maskaradowy.Tamten cieńmiał wieczorowy płaszcz i długie loki - rzekła Rozamundaz powątpiewaniem.- To był jego płaszcz i jego loki.Pamiętaj, że cień jest zawsze większy i zniekształcony, co może wprowadzać w błąd.Anula & IrenascandalousPrzykazałem mu zaprzestać tych głupich żartów i odesłałemdo domu - odrzekł Tempest, patrząc jej prosto w oczy, szczerzei otwarcie.-I aż tyle czasu ci to zajęło?- Nie, szukałem powozu, ten Nicolo to urodzony gamoń, nicnie jest nigdy gotowe w porę.Straszne tu zamieszanie i dobrze się naszukałem, nim znalazłem nasz powóz.Ale oto i on.Do domu, Nicolo.Nic więcej nie zostało powiedziane.Rozamunda też o nicnie pytała, ale nie wyzbyła się podejrzeń.Tempest co prawdastroił sobie żarty z młodego Thomy, ale nazajutrz był naderniespokojny, a Baptysta zdwoił czujność.Po obiedzie, przeczytawszy świeżo otrzymany list, Tempest rzucił znienacka:- Mam dość Nicei, Różo, czy dojrzałaś już do następnegorejsu?- Tak.- Zwietnie.Wyruszymy pojutrze.Nic nie mów nikomu.Niech Justyna przygotuje twoje rzeczy.Baptysta zajmie sięresztą.- Dobrze.- Pojedziemy na Sycylię na miesiąc czy dwa.Co o tym myślisz?- Dobrze.Nie wyraziła ani trochę ciekawości czy entuzjazmu, a odpowiedziała tak lakonicznie i potulnie, że Tempestowi dało towiele do myślenia.Patrząc z troską na jej bladość, rzekł:- Potrzebna ci jakaś odmiana, kochanie.Zbytnio hulaliśmytej zimy, pora jechać w jakieś ustronne miejsce, gdzie odpoczniemy po płochym i frywolnym życiu, jakie wiedliśmy tutaj.- Nigdy nie zapomnę Valrosy" - szepnęła Rozamundai w jej oczach stanęły łzy na wspomnienie szczęśliwych dni,które przeżyli, nim zaczęły się zmartwienia.- Głuptasku! Wrócimy tu przyszłej zimy i wszystko będziejak dawniej.Dokąd idziesz, Różo? - spytał, kiedy podeszła dooszklonych drzwi prowadzących na taras, gdzie wciąż ścieliłsię gasnący blask zachodzącego słońca.Anula & Irenascandalous- Idę na przechadzkę, Filipie.Skoro mamy wyjechać, chciałabym nacieszyć się moimi kwiatami.- Mam ci towarzyszyć?- Nie, dziękuję.Przejdę się tylko kawałek.Zresztą jesteśzajęty, a ja nie oddalę się poza zasięg wzroku Baptysty, więcsię nie obawiaj, nie zginę.- Idz, dokąd chcesz, i bądz znowu moją radosną, szczęśliwądziewczynką.W ostatnich dniach nie byłaś sobą.Ale znam jakaprysy kobiet i bynajmniej się nimi nie przejmuję.Wrócił do swego pisania, Rozamunda zaś, spacerując poogrodzie, zastanawiała się, co oznaczały skierowane do Baptysty słowaTempesta, które usłyszała opuszczając pokój:- Nicolo przy bramie?- Tak, panie.- A Giuseppe w ogrodzie?- Nie, panie.- To niech tam idzie.- Powiem mu, panie. Kiedy znajdziemy się na morzu, ustanie ten wieczny dozór.Upilnuje mnie wówczas sam, a ja nie będę się zajmowaćodkrywaniem mrocznych tajemnic" - myślała Rozamunda, wędrując po zielonych zagajnikach.Po jakimś czasie dotarła dogroty - małej jaskini skalnej, gdzie z omszałego wydrążeniabiło zródło krystalicznie czystej i lodowato zimnej wody.Nasklepieniu zieleniły się pnącza, ściany porastały pierzaste paprocie, których zebrała całe naręcze.Rozamunda pochyliła sięnad czarodziejską taflą wody, by ugasić pragnienie, a kiedyuniosła głowę, zobaczyła coś, co sprawiło, że upuściła różowąmuszlę służącą jej za naczynie oto długi i czarny, słał się naziemi cień kobiety.Najpierw zamarła, ale po chwili pobiegłana ścieżkę i rozejrzała się.Nie było nikogo.Rzuciła okiem zasiebie.W grocie nie było żadnego cienia poza jej własnym.Przy dokładniejszych oględzinach wypatrzyła, że ktoś jeszczeniedawno tu był.Otóż idąc do groty zauważyła na ścieżce wesoły szkarłatny anemon, których rosło tu mnóstwo.Obeszłakwiat, nie chcąc go zdeptać, a teraz leżał zduszony niecierpli-Anula & Irenascandalouswą stopą.Roślina prostowała się z wolna, ktoś więc szedł tędyprzed chwilą.- Julio! Lucyllo! - wołała podejrzewając, że wypłoszyła którąś z pokojówek z miejsca schadzki.Nikt nie odpowiedział,tylko w oddali zaszeleściły liście.Ruszyła szybkim krokiem zatym odgłosem, zerkając na boki w ciemną gęstwinę pomarańczowego gaju.Jedyną wszakże ludzką istotą, jaką spotkała,był Giuseppe.Chłopak leżał na murawie u wylotu ścieżki prowadzącej do groty.- Widziałeś gdzieś tutaj Justynę? - spytała Rozamunda,oceniając, że Giuseppe musiał spotkać osobę, która wtargnęła do groty.- Nie, madame.Widziałem tylko mademoiselle Bahette,przyszła się ze mną pobawić - błysnął w uśmiechu białymi zębami, głaszcząc przy tym małą antylopę, która u jego bokuszczypała trawę.- Jesteś pewny, Giuseppe, że nikt tędy nie przechodził?- Nikt, madame może mi wierzyć.Do zródła prowadzi tylkota steczka, a dziewczyny boją się tędy chodzić wieczorem.Mówią, że tam straszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Bruce Lansky [Girls to the Rescue 02] Girls to the Rescue Book 2 (pdf)
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka œwiatła i mroku o Percy Parker (2)
- Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
- Kallysten [Blurred Trilogy 02 Blurred Bloodlines (pdf)
- § Trigiani Adriana Pula szczęœcia 02 Pula marzeń
- Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
- Broadrick Annette Bracia z Teksasu 02 Zaloty po teksasku
- Bidwell George Michał i Pat 02 Synowie Pat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- cukrzycowo.xlx.pl