[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aż niespodziewanie ozwał się %7łuraw:- Słuchajcie! Moglibyśmy i słusznie rozpaczać, i beznadziejności się oddawać, żebyśmy wartowali przygrobie zdrajcy! Ale ten czego innego nas uczy! Spadek ojczysty wziął, obowiązek spełnił, wiarydochował.My żywi nic więcej nie mamy do roboty.Wiarę zachować, obowiązek spełnić, trwać iprzetrwać.No i tyle! Resztę decyduje Bóg!- Dzięki, bracie, za to słowo! - rzekł Rosomak.- Zawiniliśmy względem niego.Pieśń mu się należybohaterska, nie bezrozumne ludzkie rozważania.Masz swoją fujarkę, zaintonuj hymn konfederacki.Silnie, twardo, na cały żywot ryły się w duszę Orlika: ta noc, ten grób wśród puszczy i te słowa:Ze skowronkami wstaliśmy do pracyI spać pójdziemy o wieczornej zorzy.Ale w grobowcach my jeszcze żołdacyI hufiec Boży!Na długo przed zorzą wrócili z folwarku Odrowążów z deskami.Szczepański przyniósł narzędzia i ranojuż drobna trumienka była gotowa.Na posłanie z ziół i kwiatów ułożono kości i pokryto je szczątkami sztandaru.Po zdzble srebrnej niciwziął każdy na pamiątkę, a z grubego, starego modlitewnika Odrowąż odczytał modlitwy.Potem Rosomak podał mu strzelbę, a stary ją przyjął, jak święty spadek, i oddał Bartnikowi.- Masz! Twoja jest.Użyć trzeba, jako on używał.- Słucham! - rzekł, prostując się, chłopak.Ale Pantera przeszukiwał wnętrze dębu i wydobył spore pudełko blaszane. - To leżało w nogach - rzekł, podważając nożem wierzch.Pudełko rozpadło się i na ziemię prysnął deszcz złotych monet.- Dukaty węgierskie! Kasa partii! - zawołał Odrowąż.- Nie ufał swym siłom Podlasiak i zostawiłChorążemu pod strażą! Co z tym zrobić?- Rozważmy! - rzekł Rosomak, zbierając do chustki dukaty i szczątki pudełka.Na dnie były śladypapieru, może wskazówki, polecenie, ostatnia wola, już nie do odczytania.W próchnie drzewnym znaleziono jeszcze parę sprzążek, guzików, resztki skórzanej torby,częstochowski medalik i dano zmarłemu do trumny; a potem wzięli ją na barki i zmieniając się nieśli nagórę.Skoczyli naprzód chłopcy do chaty, a gdy pochód wolno i ze śpiewem przybył na Wdowią Górę, nasamym szczycie znalezli już dół wykopany i pełno wokół kwiecia.Czekała też Szczepańska z dzieckiem i stali chłopcy na warcie: Orlik ze strzelbą Rosomaka, Bartnik zeswą dziedziczną Sagalasówką.Gdy spuszczono trumnę do grobu, Orlik dał dwa strzały i sprezentował broń.Poczęły padać na trumnękwiaty i Odrowąż odmawiał modlitwy, a gdy skończył, spojrzeli wszyscy na Rosomaka.A on tak mówić począł:- Pozdrawiamy cię i cześć ci niesiem, przodowniku nasz, któryś boju dokonał.Nie zmarłeś przecie i niemilczysz, a my słyszymy twe hasło i raport, bośmy jednej broni i powołania.Mówisz nam te samesłowa, które przez wieki mówili ci, co legli na polach chwały, imienni wodze i bezimienne tysiące, ajednakie, jednej idei bojowniki.Mówisz nam: Bóg, Honor, Ojczyzna!Mówisz nam: Bóg mi powierzył honor Polaków, Jemu go oddam.Ze wszystkich rubieży Rzeczpospolitej, ze wszystkich walk o wolność i całość, przez wszystkie wiekijedno hasło słyszymy, panie Chorąży, i powtarzamy, jako pacierz ojczysty.Stanie tu twoja mogiła, jako graniczny kopiec i jako gród do straży i obrony.Utrzymamy go, póki życie - i oddamy następnej po nas młodzieży!Mówisz i do nich, panie Chorąży, i jako my, oni słyszą.- Słyszymy! - potwierdzili chłopcy.- Zlecamy wam tedy tę mogiłę! - zwrócił się do nich.- W Bogu wiara, że dane wam będzie doczekaćchwili sprawiedliwości bożej i że oczy wasze ujrzą na tej ziemi polski huf i polski znak na sztandarze.Tedy im się zameldujcie i złóżcie raport swego trwania i gotowości służby, a pierwszemu polskiemunaczelnikowi oddacie siebie do szeregu, a złoto owo, w mogile przechowane, na skarb ojczysty.Słyszysz, panie Chorąży, i ślubowanie nasze przyjmij!Niech żyje Ojczyzna!Jak grzmot, rozległ się okrzyk zbiorowy.Rzucił pierwszą garść piasku Rosomak - niech ci lekką będzie ta ziemia ukochana! - i skinął nachłopców.Wyciągnęli się jak struny i z żywiołowym rozmachem zaśpiewali: Jeszcze Polska nie zginęłaRwała się pieśń w zdławieniu wrażenia potężnego, w łzach, co znają tylko miłujący i mężni, i kwitłapieśń nad mogiłą, jakby proporzec biało-amarantowy, a cichy bór słuchał i dawne czasy wspominał.Mogiła wyrosła, złocąc się z daleka, a obecni pożegnali ją ostatnią obrzędową pieśnią "Anioł Pański".I został Chorąży na swym posterunku samotny, a oni, wracając do chaty, radzili:- Dąb mocarny posadzić mu na mogile!- Brzozę, co by go gałęziami tuliła jak matka.- Krasną jarzębinę, żeby mu ptaszki śpiewały.- Lipę, żeby mu pszczoły gwarzyły.- Głaz znam w gąszczu! Przywleczemy i wykujemy, kto leży pod nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki