[ Pobierz całość w formacie PDF ]
._ Nie kazaÅ‚.Uwielbiam prace ogrodowe.ZajmowaÅ‚am siÄ™ tym od maleÅ„koÅ›ci.Matka jÄ… nauczyÅ‚a.Pózniej Jo pracowaÅ‚a w ogrodzie wraz z ojcem._ Dobrze cie traktuji? - dociekaÅ‚ Tuck.Skinęła gÅ‚owÄ…"_ Nie wyobra\am sobie lepszej opieki.Wicehrabia zabraÅ‚ mnie na zakupy, podarowaÅ‚ mi mnóstwo piÄ™knychprzedmiotów.A ty, Tuck? Czujesz siÄ™ tu szczęśliwy?_ My z Browniem lubim robote w stajni.Nie znosim zamknieÅ„cia._ Rayne chyba zdawaÅ‚ sobie z tego sprawÄ™"_ Mo\e.A mo\e ino chcioÅ‚ nos trzymeć z dala od ciebie._ JesteÅ› na pokojach zawsze mile widziany, 'I'uck, przecie\ wiesz.ChÅ‚opak milczaÅ‚ przez chwilÄ™"_ Jak ty to znosisz, Jo? - zapytaÅ‚ wreszcie.- Kiedy Å‚on kÅ‚adzi na cie Å‚opy? Rzygeć mi sie chce, jak pomyÅ›lem,co ten skurwysyn cie tyko.Szkoda, co \em sam tamtej nocy nie zostrzeliÅ‚ bydloka.Wtedy byÅ› nie musioÅ‚alizeć mu butów.- Nie mów tak! - WstaÅ‚a impulsywnie, a Tuck w Å›lad za niÄ….- Na litość boskÄ…, wicehrabia ryzyko¬waÅ‚ dla nas\ycie! Dobrze nas traktowaÅ‚, nakarmiÅ‚, odziaÅ‚, ofiarowaÅ‚ ten piÄ™kny dom.- A ty w zamion robisz za jego dziwke!Jo wpatrywaÅ‚a siÄ™ weÅ„ tak, jakby widziaÅ‚a go po raz pierwszy.Azy napÅ‚ynęły jej do oczu.- W pewnym sensie zapewne masz racjÄ™, w in¬nym jednak.- Jak\e zdoÅ‚aÅ‚aby wytÅ‚umaczyć przyjacielowi,jakie uczucia poruszyÅ‚ w niej Ray¬ne? Sama ich nie rozumiaÅ‚a.- Wicehrabia zawarÅ‚ ze mnÄ… umowÄ™.Jest dlamnie dobry, wiÄ™cej ni\ do¬bry.i cierpliwy.- SpojrzaÅ‚a Tuckowi w oczy.- PrawdÄ™ mówiÄ…c, jego lordowskamość jeszcze mnie nie tknÄ…Å‚.- Czemu? - ChÅ‚opak wykrzywiÅ‚ siÄ™ szyderczo.- MyÅ›li, coÅ› go niego dna ?Poniewa\ zale\y mu na tym, bym go pragnęła.I, Bóg mi Å›wiadkiem, pragnÄ™ go - pomyÅ›laÅ‚a. - Poniewa\ nie chce mnie w niczym urazić.Jest dobrym czÅ‚owiekiem, Tucker.Z pewnoÅ›ciÄ… sam todostrzegasz.MÄ™\czyzna mruknÄ…Å‚ coÅ› niezrozumiale, wlepia¬jÄ…c wzrok w noski swych butów.Jo nie zwróciÅ‚a mu uwagi, i\jest to pierwsza nowa para, jakÄ… kiedykol¬wiek posiadaÅ‚.- Powiado, co mi znojdzie posade.Bydem ter¬minowaÅ‚ u jakiego rzemieÅ›nika.ZaÅ‚atwienie takiego terminu sporo kosztowa¬Å‚o, jednak Jo przekonaÅ‚a siÄ™ ju\ o szczodro$ci Rayne'a.- Co chciaÅ‚byÅ› robić? - zapytaÅ‚a, pomijajÄ…c mil¬czeniem fakt, i\ okaleczone dÅ‚onie Tuckera z górywykluczaÅ‚y wiÄ™kszość rzemiosÅ‚.- Aociec byli piekorzem.- Tuck wzruszyÅ‚ ramionami.- Gdyby doszÅ‚o co do czego, to chyba na pie¬korza bymchcioÅ‚.Jego ojciec.CzÅ‚owiek, który sprzedaÅ‚ wÅ‚asnego syna.- MaÅ‚o moich pamientom - ciÄ…gnÄ…Å‚ Tuck - ale dalej czujem zapach ciasta, co go wyjmowano z pieca.Nawidok Å›wie\ego chleba zaro myÅ›lem o matuli.- BÄ™dzie z ciebie Å›wietny piekarz.- Jasne, co nie od razu.nowet jizli przeklenty lordziak dotrzymo sÅ‚owa.- Dotrzyma.Wicehrabia zawsze wywiÄ…zuje siÄ™ z obietnic.UzmysÅ‚owiÅ‚a sobie, \e to prawda.leszcze kilka lygodni temu nie uwierzyÅ‚aby, i\ wicehrabia jest czÅ‚owiekiemhonoru.Podbudowana tÄ… myÅ›lÄ…, po¬nownie pochyliÅ‚a siÄ™ nad rabatÄ…"- Na dÅ‚ugo wybyÅ‚? - zapytaÅ‚ Tuck.W brzuchu Jo rozlaÅ‚o siÄ™ Å‚askoczÄ…ce ciepÅ‚o.- Wraca dzisiaj - odparÅ‚a cicho.- PrzysÅ‚aÅ‚ wia¬domość, \e pojawi siÄ™ póznym wieczorem.Tuck skwitowaÅ‚ informacjÄ™ skinieniem gÅ‚owy.locelyn kontynuowaÅ‚a pracÄ™, jednak rÄ™ce lekko jej dr\aÅ‚y, kiedyprzesiewaÅ‚a ziemiÄ™.Rayne przybÄ™¬dzie wieczorem.OdkÄ…d wyjechaÅ‚, niecierpliwie wy¬patrywaÅ‚a jegopowrotu.Na myÅ›l o nadchodzÄ…cej nocy poczuÅ‚a przyjemny ucisk w \oÅ‚Ä…dku.RozdziaÅ‚ 9OpuÅ›ciwszy miejskÄ… rezydencjÄ™ lorda Dorringa, Rayne wsiadÅ‚ do smukÅ‚ego czarnego landa, które wybraÅ‚ napodró\ do miasta.Na drzwiach pojazdu nie widniaÅ‚y \adne symbo¬le, nic zatem nie obwieszczaÅ‚o otoczeniu to\samo¬Å›cipasa\era, co z kolei niewÄ…tpliwie prowadziÅ‚oby do snucia hipotez, dokÄ…d te\ wicehrabia siÄ™ udaje.Raynezwykle nie dbaÅ‚ o konwenanse, obecnie jed¬nak ze zdumieniem odkryÅ‚, i\ nie odpowiada mu myÅ›l, \e imiÄ™Jocelyn miaÅ‚oby zostać powiÄ…zane z jego wÅ‚asnym, przy czym mówiono by o niej tym samym wzgardliwym,peÅ‚nym potÄ™pienia tonem, ja¬ki Å›mietanka towarzyska rezerwuje dla kobiet po¬kroju Rosalee Shellgraveczy nawet lady Campden.Co zrozumiaÅ‚e, ostatecznie i tak siÄ™ owej sytu¬acji nie uniknie.Niemniej Rayne zamierzaÅ‚ oszczÄ™dzić swej -ju\ wkrótce - kochance tego ro¬dzaju przykroÅ›ci, póki tylko zdoÅ‚a.- Maddox Street - zawoÅ‚aÅ‚ do stangreta.- Nie oszczÄ™dzaj koni, spieszÄ™ siÄ™.UsiadÅ‚ wygodnie, pojazd zaÅ› ruszyÅ‚ z szarpniÄ™¬ciem, wreszcie wiozÄ…c Rayne'a do jego wybranki.Przez caÅ‚y wieczór niecierpliwie wyczekiwaÅ‚ tej chwili.Mimo Å›wietnych kart przegraÅ‚ kilka partii wista,jedynie dlatego, i\ myÅ›lami bez przerwy krÄ…\yÅ‚ wokół J ocelyn i ich ognistego tele-a-tete sprzed kilku dni.ByÅ‚jednak wtorek.W ostatnich dwóch latach Rayne ani razu nie opuÅ›ciÅ‚ spotkania Bok¬serskiej Pięści.Gdybytego wieczoru siÄ™ nie zjawiÅ‚, wywoÅ‚aÅ‚by spekulacje.Do klubu nale\aÅ‚ tak\e Harcourt, który natychmiastskorzystaÅ‚by ze spo¬sobnoÅ›ci do opowiedzenia o tym, jak niedawno zo¬staÅ‚ przedstawiony uroczej paniWyndam.Na litość boskÄ…, dziewczyna jeszcze mu siÄ™ na¬wet nie oddaÅ‚a! Nie rzuci jej wilkom na po\arcie!Powóz zajechaÅ‚ po niego kilka minut po jedena¬stej, zatem Rayne opuÅ›ciÅ‚ towarzystwo dość wczeÅ›nie,choć nie na tyle, \eby zwrócić tym czyjÄ…Å› uwagÄ™" NiezwykÅ‚a byÅ‚a natomiast skromna ilość spo\ytej przezeÅ„brandy.W rzeczy samej, odkÄ…d poznaÅ‚ tÄ™ czarnowÅ‚osÄ… sekutnicÄ™, która oÅ›mieliÅ‚a siÄ™ grozić mu broniÄ…, piÅ‚bardzo maÅ‚o.Po odejÅ›ciu z armii folgowaÅ‚ sobie w grze w karty, piÅ‚ i chodziÅ‚ na dziw¬ki wyÅ‚Ä…cznie z nudów.Od owej pamiÄ™tnej nocy przed rezydencjÄ… Dorringa nie nudziÅ‚ siÄ™ jednak z pewnoÅ›ciÄ….UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™,pomyÅ›lawszy o Joce¬Iyn.ZywiÅ‚ nadziejÄ™, i\ bÄ™dzie naÅ„ czekać.Z drugiej strony, gdyby spaÅ‚a, mógÅ‚by wsunąć siÄ™ nagi do jej łó\ka.SpodobaÅ‚a mu siÄ™ owa wizja [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki