[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miałyśmy okazji porozmawiać.Była zmęczona, więc wzięła prysznic i poło-żyła się.RLT- No to przyjdę wcześnie - postanowił Declan.- Zanim wyjedzie w swoichsprawach.Emma powściągnęła chęć przytulenia się do niego.- Tak byłoby najlepiej.- Emmo, nie możemy być przesadnie ostrożni.- Masz rację.- Uśmiechnęła się promiennie.Declan zerknął na zegarek.- Lecę.Zpij dobrze.- Ty też.- Odprowadziła go do drzwi.- Do zobaczenia rano.- Będzie dobrze.- Musnął jej wargi pocałunkiem.- Uwierz mi.Nazajutrz rano Emmę z nerwów rozbolał brzuch.Dzieci zjadły śniadanie i po-szły się ubrać, a ona szykowała im lunch.Chwilę wcześniej słyszała budzik mat-ki.- Dzień dobry, kochanie.- Cześć, mamo.Dobrze spałaś?- To dziwne uczucie znalezć się znów w naszej dawnej sypialni.Ale spałamdobrze.Podobają mi się zmiany, jakie wprowadziłaś.- Najwyższa pora.Zjesz śniadanie?- Tylko grzankę, dzięki.Masz liściastą zieloną herbatę?- Pudełko stoi na półce.Zaparz sobie.Spakuję lunch dla dzieci.- Emma sięuśmiechnęła.- Aadnie wyglądasz.RLT- W czarnych świetnie skrojonych spodniach i żakiecie matka wyglądałaszykownie.- Masz fantastyczne buty.- I wygodne.Dzisiaj trochę się nabiegam.Emma patrzyła na matkę, która włożyła pieczywo do tostera.- Szukasz czegoś jeszcze prócz obrazów?- Majątek Kingsleyów był ogromny.Może zainteresuję się gobelinami, jeślicena będzie dobra - dodała z uśmiechem.Zgodnie z obietnicą Declan przyjechał do przychodni wczesnym rankiem.Zo-stawił torbę w gabinecie i ruszył do części mieszkalnej.Po drodze słyszał docho-dzącą z kuchni rozmowę.Przez wzgląd na Emmę udawał, że jest spokojny, choćbardzo się denerwował.Reakcja pani Armitage mogła zniweczyć to, co połączy-ło go z Emmą.Liczył, że do tego nie dojdzie.Dotarłszy do kuchni, oparł się o framugę i zajrzał do środka.Matka Emmy sta-ła z delikatną filiżanką w dłoni.Wyglądała jak starsza wersja swojej córki.Dys-kretnie omiótł wzrokiem tę szczupłą kobietę.Była stylowa i wyrafinowana.Dodiabła, miał nadzieję, że jej sprosta.- Dzień dobry.- Declan! - Emma odwróciła się, trzymając pudełko na lunch jak tarczę przypiersi.- Wejdz.To moja mama.Mamo - uśmiechnęła się przejęta - to doktorDeclan O Malley, mój partner w przychodni.Matka Emmy odstawiła filiżankę i wyciągnęła rękę.- Miło mi.- Cała przyjemność po mojej stronie.- Declan uścisnął jej dłoń.- Proszę mi mówić Roz.- Kobieta się uśmiechnęła.- Wcześnie pan zaczyna.- Zazwyczaj tak zaczynamy - odparł.- Ale nam to nie przeszkadza, prawda? -Jego oczy mówiły Emmie dużo więcej.Pierwsze koty za płoty.Będzie dobrze.RLT- Większość ludzi tak zaczyna pracę - rzekła.Declan rozejrzał się po kuchni.- Jest szansa na herbatę?- Zaparzyłam dzbanek zielonej, jeśli pan lubi - zaproponowała Roz.- Tego właśnie mi trzeba - odparł dyplomatycznie, chociaż wolałby czarnąherbatę Emmy.- Emma wspominała, że czeka panią pracowity dzień.- Tak, powinnam już lecieć.- Matka Emmy popatrzyła na zegarek.- Obrazy,które mnie interesują, otwierają1 aukcję.Kochanie, nie powinnam wrócić zbytpózno - zwróciła się do Emmy.- Clive i Penny Bailleau przyjadą z Munbilli izjemy razem lunch.Potem będę wolna.- Cieszę się - rzekła ciepło Emma.- Pozdrów ich ode mnie.- Oczywiście.- Roz wypłukała filiżankę i postawiła ją na suszarce.Papiero-wym ręcznikiem wytarła ręce.-Przywiozę dzieciom jakieś prezenty - powiedzia-ła szeptem.- Co by im sprawiło radość?- Och, to miło, mamo - ucieszyła się Emma.Roz machnęła ręką.- Dużo przeszły, sądząc z tego, co mówiłaś.Zresztą i tak chciałam to zrobić.Emma się zastanowiła.- Lauren lubi czytać i uczy się jezdzić konno.Co do Joela.- Jest fanem piłki nożnej - podpowiedział Declan.-Właśnie miałem mu kupićporządną piłkę.- Więc.- Roz skrzyżowała dwa palce.- Księgarnia i sklep sportowy? Muszępędzić.- Uważaj na siebie.- Emma uścisnęła matkę.- Miłego dnia - odparła Roz i zmarszczyła nos.- Jeśli to możliwe.RLT- Możliwe - stwierdził Declan.- Nawet w naszej pracy.Dwie godziny pózniej Declan uświadomił sobie, że te słowa były na wyrost.Do szpitala wieziono uczennice żeńskiej szkoły w Toowoombie z podejrze-niem zatrucia pokarmowego.- Są w Bendemere na szkolnym obozie - oznajmiła Moira.- Wysłaliśmy po nieobie karetki, a resztę nauczyciele przywiozą autokarem.- Resztę? - Declan odchylił do tyłu głowę.- Ilu ich się spodziewamy?- Kilkanaście osób? Są z wyższych klas, trzynastolatki i starsze.- Przynajmniej możemy oczekiwać współpracy - skomentował.- Za to może nam brakować pielęgniarek - zauważyła Emma.- Rachel musizorganizować pomoc.Kilka pielęgniarek, które pracują u nas dorywczo, akuratchoruje.Może Libby nam pomoże?Declan kiwnął głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- William G. Rothstein Public Health and the Risk Factor, A History of an Uneven Medical Revolution (2003)
- Catherine Cox Cultures of Care in Irish Medical History, 1750 1970 (2011)
- Mather Anne wiatowe Życie Duo 266 Wenezuelski milioner
- West Annie wiatowe Życie Duo 350 Bal maskowy
- Albert Sasson Medical Biotechnology
- Stephens Jeanne Najbardziej najlepsze więta
- Wells Martha Upadek Ile Rien 01 Łowcy czarnoksiężników
- Christa Tomlinson Bad Boys Need Love Too
- Eo Vallienne, Henri Kastelo de Prelongo
- Corey Michael Anthony Dlaczego mężczyzni zdradzają
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elanor-witch.opx.pl