[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czułamsię cudownie, choć trochę się bałam.- Masz na myśli seks? - spytał.Popatrzyła na niego z rozczarowaniem.- Nie - odparła i podciągnęła kołdrę.Zrobiło mu się przykro, ale postanowił to zignorować.- Więc opowiedz mi, co razem robiliśmy - nalegał.- Wszystko.- Wzruszyła ramionami.- Nauczyłeś mnie jezdzić na nartach i nasnowboardzie.Wędrowaliśmy po górach, uprawialiśmy wspinaczkę.Robiłam dla ciebieaustralijskie obiady i piekłam pavlovą na deser, a ty opowiadałeś mi o włoskich winach ihistorii regionu.- Wyraznie słyszał tęsknotę w jej głosie.Czy to możliwe, że zabierał ją na wycieczki? Drgnął i położył dłoń na jej biodrze.- Alessandro? - zaniepokoiła się.- Co się stało? Czy coś sobie przypomniałeś?Powoli pokręcił głową.- Nie, nadal nic nie pamiętam - burknął oschle.RLT Nadal nie potrafił pogodzić się ze świadomością, że pewnie niczego już sobie nieprzypomni, bardziej jednak wstrząsnęło nim co innego.Wspinaczka i spacery po górach były zajęciami, które pozwalały mu odpocząć odnerwowego świata biznesu.Zawsze wspinał się z przyjacielem lub dwoma, a wędrowałsamotnie.Większość jego znajomych nie miała pojęcia, jak bardzo Alessandro kochałgóry, nawet bardziej niż sportowe samochody.Dotąd nie sądził, że byłby gotów dzielićsię tą miłością z kobietą.- Chodziliśmy razem po górach? - spytał.Carys skinęła głową.- Było rewelacyjnie - odrzekła.- Podziwialiśmy fantastyczne widoki, a wieczoramisiadywaliśmy we dwójkę, żeby wspólnie planować wyprawę w następny weekend.- Naprawdę? - Był zdumiony, a zarazem wcale nie wątpił, że tak właśnie mógłwyglądać ich związek.- Nie wierzysz mi.- Odsunęła się i oparła o wezgłowie, wyraznie urażona.Pogłaskał ją po twarzy, oszołomiony tym, czego się właśnie dowiedział.Pragnąłpoznać całą prawdę, lecz rozumiał, że nie da się jej przekazać w tak krótkim czasie.- Wierzę ci, Carys.- Zamyślił się.- Opowiedz mi o Leo.Jaki był, gdy się urodził?Od początku wiedziałaś, jaki jest inteligentny?Zmiech syna rozgrzewał serce Alessandra, lecz widok żony, która z uśmiechempodnosiła Leo do iluminatora na promie, poruszył go do głębi.Nie zdawał sobie sprawy,że jest zdolny do tak silnych uczuć.Bariera, tak skutecznie chroniąca go przedwszystkimi, którzy pragnęli się do niego zbliżyć, gdzieś znikła.Przemiana nie nastąpiła z dnia na dzień, mur kruszał powoli, ale konsekwentnie.Każda chwila w towarzystwie Leo i Carys zbliżała ich ku sobie.Dzięki żonie i dzieckuAlessandro stawał się opiekuńczym, troskliwym i rodzinnym człowiekiem.Prom spokojnie sunął po gładkiej tafli jeziora, lecz w pewnym momencieAlessandro zachwiał się na nogach, jakby nagle stracił równowagę.Jego rodzice nigdy nie sugerowali, że czują coś więcej niż tylko umiarkowanezadowolenie z jego postępów.Gdy przychodził nie w porę, odprawiali go chłodno.MimoRLT to intuicyjnie wyczuwał, jak powinny wyglądać więzi łączące rodziców i dzieci.Kiedydowiedział się, że ma syna, od razu podjął starania o uzyskanie prawa do opieki nad nim,choć musiał jeszcze sporo się nauczyć o tym, jak kochać drugiego człowieka.Nigdy nie podejrzewał, że przyjdzie mu to z taką łatwością.Wpatrywał się w Leo, który stukał palcem w okno i gaworzył, jakby konieczniechciał coś opowiedzieć zarówno Carys, jak i Brunonowi, którzy stali tuż obok, pilnując,żeby nic mu się nie stało.Alessandrowi trudno było uwierzyć, że Leo wprowadził w jego życie tyle radości.Spojrzał na uśmiechniętą Carys.To dzięki niej stał się innym, lepszym człowiekiem.Przez ostatnie tygodnie ogromnie zbliżyli się do siebie, pod każdym względem.Czuł sięprzy niej cudownie i prawie nie myślał o tym, że być może kiedyś go zdradziła.Czy Carys mogłaby się okazać wyrachowaną, cyniczną osobą, której zależy wy-łącznie na pieniądzach? Coraz bardziej w to wątpił, zwłaszcza teraz, gdy w końcu zgo-dził się  normalnie" spędzić popołudnie, pływając po jeziorze zwykłym statkiem.Caryscieszyła się, że choć raz nie musi jezdzić limuzyną albo lamborghini.Nigdy nie znał podobnej kobiety.Jej brak zainteresowania gotówką był autentyczny, naprawdę wolała piknik nadjeziorem niż blichtr najdroższych restauracji w Mediolanie.Choć obecnie naruszyłaoszczędności na swoim rachunku, przeznaczała je raczej na zabawki i książki dla synaniż na modne ciuchy dla siebie.W niczym nie przypominała matki Alessandra, którejcałkowicie brakowało instynktu macierzyńskiego.Carys na każdym kroku dowodziła,jak cudowną jest matką.Alessandro ostatecznie się przekonał, że jego polisa bezpieczeństwa, umowaprzedmałżeńska, nie była potrzebna.Nic na świecie nie oderwałoby Carys od syna.Alessandro uwielbiał jej opiekuńczość, a także niezłomność w przezwyciężaniutrudności.Pokonała dysleksję, aby wieść normalne życie.Opuścił wzrok na jej pełne piersi i płaski brzuch.Niewykluczone, że nosiła jużjego następne dziecko.Z satysfakcją pomyślał o tym, że będzie mógł obserwować jejciążę i cieszyć się narodzinami drugiego potomka.- Signor conte?RLT Pogrążony w rozmyślaniach Alessandro drgnął i skupił uwagę na niskiej siwowło-sej kobiecie.Carys rozejrzała się w poszukiwaniu męża.Zauważyła go niemal natychmiast, wtowarzystwie pulchnej, z wyglądu znajomej kobiety, która coś do niego szeptała.Alessandro słuchał z uwagą i wydawał się spokojny, ale Carys od razu wyczuła, że niejest dobrze.Nie miała co do tego najmniejszych wątpliwości.- Bruno, możesz się zająć Leo? - zwróciła się do ochroniarza.Spojrzał na nią ze zdumieniem, gdy podsuwała mu dziecko.Nie czekając, aż chło-piec usadowi się wygodnie na rękach Brunona, Carys odwróciła się do męża i ujrzała, jaknieznajoma przysuwa się do niego i chwyta go za rękę.Czyżby go o coś prosiła? Alessandro był blady jak kreda.Nagle Carys rozpoznaław kobiecie Rosinę, dawną gospodynię Alessandra z domu na wzgórzach, za jeziorem.Rosina była życzliwa i ciepła, pomogła Carys w szlifowaniu włoskiego, a także dbała onią w trudnych chwilach.Carys przecisnęła się między krzesłami, chcąc się przywitać zsympatyczną gospodynią.Przede wszystkim jednak niepokoiła ją stężała twarzAlessandra.%7łałowała, że uparła się przy wycieczce promem - gdyby pojechali limuzyną,z pewnością nie doszłoby do tego spotkania.Gdy Carys podeszła do Alessandra, Rosina już zdążyła zniknąć.Prom zbliżał siędo brzegu, więc pasażerowie powoli szykowali się do zejścia na ląd.Alessandro stał jed-nak nieruchomo, obojętny na ludzi.Serce Carys waliło coraz mocniej.- Alessandro?Odwrócił się i przez moment sprawiał wrażenie, jakby w ogóle jej nie zauważył.Miał pusty wzrok.- Bruno opiekuje się Leo? - spytał cicho.- Alessandro, co się stało?- Chodz.- Objął ją i poprowadził do wyjścia.- Wszystko w porządku, Leo i Brunojuż idą.Nieprawda, nie wszystko było w porządku.Carys wyraznie widziała, że jej mężacoś trapi, lecz odpowiedzi na dręczące ją pytania musiały poczekać.Gdy zeszli ze statku,Alessandro przekazał sennego Leo niani, ale zamiast wrócić do domu, ruszył przed sie-RLT bie, prywatną ścieżką nad jeziorem.Szedł tak szybko, że Carys z trudem za nim nadąża-ła.- Alessandro, proszę cię - jęknęła.Dopiero wtedy zatrzymał się i odwrócił.- Co sięstało? Czego chciała Rosina?- Pamiętasz ją? - zdziwił się.- Oczywiście.Okazała mi dużo serca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki