[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co dziwne, w tej samej chwili, w której to p o w i e d z i a ł a m , p r z e s t a ł o mi tak dziwniedzwonić w u s z a c h.I z n ó w m o g ł a m o d d y c h a ć.N a p r a w d ę m o g ł a m o d d y c h a ć.- B y ł a m idiotką.M u s i a ł a m się u p o r a ć z m a s ą bzdetów.I chyba j u ż mi się to u d a ł o.Przynajmniej z większością.Oczywiście m u s z ę skończyć szkołę i ty też, i tak dalej.Alekiedyjuż s k o ń c z y m y studia, u w a ż a m , że p o w i n n i ś m y to zrobić.Jeszcze nigdy nie w i d z i a ł a m u R o b a tak poważnej miny.- A co z twoją m a m ą ? z a p y t a ł.174- W razie gdybyś nie zauważył, j e s t e m p e ł n o l e t n i a - stwierd z i ł a m.- P o z a t y m u p o r a się z tym.No to jak, wchodzisz w to?P r z y z n a m , że nie b y ł o mi j e d n a k ł a t w o o d d y c h a ć , kiedy czek a ł a m n a j e g o o d p o w i e d ź.Więc dobrze, że p o w i e d z i a ł :- W c h o d z ę - z a n i m z braku tlenu o s u n ę ł a m się, jak s t a ł a m ,na w e r a n d ę.U ś m i e c h n ę ł a m się do niego szeroko.- Super - p o w i e d z i a ł a m.A p o t e m , jakby nigdy nic, zaczęliśmy się c a ł o w a ć.No cóż, m o ż e nie t a k j a k b y nigdy n i c.M o ż e m i a ł a m z t y mcoś wspólnego, bo w s p i ę ł a m się na palce i z a r z u c i ł a m mu ręcena szyję.Ajuż z d e c y d o w a n i e o d p o w i a d a m za t o , co stało się później,kiedy z ł a p a ł a m go za koszulę drugą garścią i z a c z ę ł a m go p r o wadzić w stronę drzwi frontowych.- Jess.- R o b u ś m i e c h a ł się od u c h a do u c h a.N a w e t w m r o ku p o d d a c h e m w e r a n d y to w i d z i a ł a m.- Co ty wyrabiasz?- Ciii - s z e p n ę ł a m.- C h o d ź za mną.I bądź cicho, bo ichpobudzisz.- Jess.- R o b p o z w o l i ł się w p r o w a d z i ć tylko do holu, a p o t e m z a p a r ł się w miejscu.- Daj spokój - szepnął, kiedy Chiggerp o d s z e d ł od strony kanapy, p a r ę razy liznął go po ręce i p o s z e d łspać.- To nie jest w p o r z ą d k u.- N i k t się nigdy nie dowie - u s p o k o i ł a m go.- M o ż e s z sięw y m k n ą ć r a n o , z a n i m się obudzą.P o z a t y m - d o d a ł a m - wszystko w p o r z ą d k u.Jesteśmy zaręczeni.I w ten sposób, tej n o c y R o b po raz pierwszy z o b a c z y ł mójp o k ó j.Tak n a p r a w d ę o wiele więcej z o b a c z y ł wtedy po razpierwszy.17520Obudził się przede mną.- Jess - s z e p n ą ł , kiedy o t w o r z y ł a m oczy i z o b a c z y ł a m , żeblade p o r a n n e światło zaczyna barwić ściany mojego pokoju naróżowo.I z o b a c z y ł a m , że R o b z n ó w w k ł a d a koszulkę; widokn a p r a w d ę wart tak wczesnej p o b u d k i.- M u s z ę iść.- N i e idź.- O b j ę ł a m go r a m i o n a m i w talii.P r z e s p a ł a m m o m e n t , kiedy w k ł a d a ł dżinsy.Szkoda.- M u s z ę - stwierdził, ze ś m i e c h e m wyplątując się z mojegouścisku.- C o , jeśli twoi rodzice się o b u d z ą ? N a p r a w d ę chcesz,żeby dowiedzieli się o wszystkim w ten sposób?Rzucając się z n i e z a d o w o l e n i e m na ł ó ż k u , p o w i e d z i a ł a m :- C h y b a nie.No t r u d n o.A co robisz później?- Widzę się z t o b ą - oznajmił, przysiadając w okiennej w n ę ce, żeby w ł o ż y ć m o t o c y k l o w e buty.Strasznie j e d n a k dziwnieb y ł o oglądać R o b a Wilkinsa w mojej sypialni.Ale jeszcze dziwniej b y ł o p a t r z e ć , jak siedzi wśród o b r z e ż o n y c h k o r o n k a m i p o duszek, którymi m a m a u d e k o r o w a ł a siedzenie w b u d o w a n e w e wnękę mojego wykuszowego okna.To t r o c h ę tak, jak zobaczyćB a t m a n a , który w drogerii kupuje s z a m p o n , czy coś.Z u p e ł n i enie na miejscu.- M u s z ę na t r o c h ę j e c h a ć do warsztatu - p o i n f o r m o w a ł m n i eR o b , kiedy w ł o ż y ł j u ż oba buty i wstał.- Chcesz do m n i e przyjec h a ć , wybierzemy się na jakiś l u n c h k o ł o pierwszej?- M o g ę ci przywieźć l u n c h - z a p r o p o n o w a ł a m.- M o g ł a b y mzrobić jakieś k a n a p k i czy upiec babeczki, czy coś.R o b na m n i e spojrzał.- Czy ty w ł a ś n i e p o w i e d z i a ł a ś , że upieczesz mi babeczki?- Tak - p r z y z n a ł a m ze skruchą.- N i e wiem, co m n i e n a p a d ­ł o.B o przecież nie u m i e m.- J e s t e m pewien, że jeśli kiedyś upieczesz babeczki, to b ę d ąprzepyszne - r z e k ł R o b z galanterią.- N i e , nie będą.176- No cóż, pewnie masz rację.Ale i tak dzięki, że pomyślałaś.- No to widzimy się k o ł o p o ł u d n i a.- W s t a ł a m z ł ó ż k a.-C h o d ź , o d p r o w a d z ę cię na d ó ł.R o b p r ó b o w a ł się ze m n ą spierać, że sam trafi na d ó ł.Alejanie c h c i a ł a m ryzykować, że się n a t k n i e na j e d n o z m o i c h rodziców.N i e m i a ł a m ochoty, żeby o d w o ł a ł zaręczyny po zaledwiesześciu g o d z i n a c h.Ale u d a ł o mi się bez przeszkód wyprowadzić go przed d o m.Jedyna istota p o z a n a m i , która nie spała, to Chigger, a on teżtylko wstał sprawdzić, czyjest coś do zjedzenia.A p o n i e w a ż niczego nie z n a l a z ł , p o s z e d ł spać.S t a ł a m na w e r a n d z i e , w c h ł o d n y m powietrzu p o r a n k a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki