[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy pani w ogóle siebie słucha? Mówi pani coś bez ładu i składu. Regina zbyła go machnięciem ręki, bo nie skończyła się jeszcze zastanawiać, apomysły po prostu kłębiły się jej w głowie.- Mam! - powiedziała w końcu, podchodząc do biurka i przyciskając dłonie napłask do blatu.- Musi pan zrobić Z siebie fircyka.Dandysa.Zwariowanego na punkciestrojów, tuptającego chwiejnie na wysokich czerwonych obcasach, wymachującegokoronkową chusteczką, zażywającego tabakę.Piszącego okropne wierszydła i recytującego jepublicznie, jeśli ktoś wykaże choćby cień zainteresowania.Wszystko to bez wyjątku.Dokładnie tak, jak każdy fircyk i dandys w farsach; musiał pan widzieć jakieś farsy w CoventGarden.Dokładnie tak, milordzie.Musi stać się pan taki niemądry, że aż się powiedzieć nieda.- Wolałbym wskoczyć z powrotem do Tamizy z cegłą przywiązaną do szyi -oznajmił Brady, a szczęki mu się zacisnęły.Regina pohamowała irytację.- Ale czy pan nie rozumie? To doskonały pomysł.Był pan na kontynencie.Podróżował pan, unikając wojny, popijając winko, tańcząc i romansując po całej Europie,trwoniąc lata.A teraz los się do pana uśmiechnął i został pan nowym hrabią.Nie posiada siępan ze zdumienia.Nie posiada się pan z radości.Jest pan zachwycony! - Pochyliła się bliżej,przymrużając oczy.- Czy umie pan chichotać?- Chichotać? - Brady'ego podniosło na fotelu.- Z całą pewnością nie.Regina cofnęła się i skrzyżowała ręce pod biustem.- Nic nie szkodzi.Nauczę pana.- Nie sądzę - rzekł Brady, dzwigając się z fotela.- Mroczny i posępny, pannoBliss.Postanowiłem.I wąsaty.Spiorunowała go wzrokiem.- Niefrasobliwy i niemądry, a nawet głupawy.Taki, którego nie obchodzi nicpoza dobrym losem, który się do niego uśmiechnął, i który cieszy się sezonem do wypęku.I zwłosami do ramion.- Nigdy - uciął Brady, odwracając się do okna.- Wolałbym umrzeć.- Nie, milordzie, nie wolałby pan - sprostowała Regina, która w tej chwilizdecydowanie spoważniała.- Ale proszę pamiętać.Ci mężczyzni, których szukamy, mają jużza sobą zabójstwa.Nie będą się wzdragali przed tym, by zabić ponownie.- Podeszła doBrady'ego, położyła dłonie na jego zdrowej ręce.- Proszę, niech pan pamięta jeszcze ojednym, milordzie.To ja jestem aktorką, to ja wiem, jaką moc niesie ze sobą dobrze zagranarola, jakie wrażenie na publiczności wywiera podniesiona brew, opuszczona dłoń.a także chichot.Wiem, o czym mówię, i będę umiała pana nauczyć.- Definitywnie? - zapytał Brady, odwracając się, by na nią popatrzeć,przekonany już, że go dopadła.- Definitywnie, milordzie.- Będę się czuł jak konkursowy idiota, a wszystko odbędzie się na oczach Bramai Sophie.Nigdy nie przestaną ze mnie żartować i drwić.Wolałbym.nie, nie powinienemtego jeszcze raz powtarzać, prawda? Och.bardzo dobrze.Jeżeli jest pani pewna.Fircyk.Dobry Boże, fircyk.- Potrząsnął głową.- Ale żadnych chichotów.Absolutnie nie pozwolę nachichoty.- Tak, milordzie - zgodziła się Regina; zadowolona ze zwycięstwa mogła sobiepozwolić na pokorę.- Zaczniemy naukę od dzisiejszego popołudnia.Miejmy tylko nadzieję,że okaże się pan równie dobrym uczniem, jak ja nauczycielką.- Wie pani, księżniczko, naprawdę powinna pani spróbować bardziej wierzyć wsiebie.Jest pani ciut za skromna.Regina zachichotała. 6Minęło sześć tygodni.Brady stał na środku pokoju i potrząsał głową, spoglądając naswoje odbicie w lustrze.- Jedwabie.Fioletowe jedwabie.- Haftowane fioletowe jedwabie - poprawiła go Regina, siadając w pobliżu nafotelu i popijając herbatę.- Ale mnie najbardziej podobają się guziki.Czy sądzi pan, żektokolwiek uwierzy, że to naprawdę są ametysty?- Naprawdę należałoby raczej zapytać, księżniczko - powiedział uszczypliwieBrady - czy mnie to obchodzi?- Zechce pan zwrócić uwagę, milordzie, że podszewka jest również jedwabna,ale biała, by pasowała do.proszę panią o wybaczenie.do pana spodni, milordzie.Kamizelka, choć również biała, pokryta została specjalnym haftem, pasującym do obszyciasurduta.Trzy dziewczyny, zgodnie z moim poleceniem, mozoliły się nad pana ubraniemprzez cały tydzień.- A rezultat jest cudowny, panie Watkins - pochwaliła go Regina, kiedy Bradyokręcił się i skrzywił, zobaczywszy przez ramię swój widok od tyłu.Brakowało mu tylkowetkniętego za ucho bukiecika, żeby zakasował każdego prowadzonego na wiejski jarmarkwieprza, którego wcześniej właściciel pięknie przyozdobił.- Czy te złote klamerki przy butach są konieczne? - zapytał.- Strasznie toodpustowo wygląda.Regina się roześmiała.- Najdroższy kuzynie Gawainie, przy tych fioletach i haftach pewnie nikt naklamerki nie zwróci najmniejszej uwagi.A jak się panu podoba fular? I czy kołnierzyk niejest przez ten fular zbyt wysoki?- Gdyby był odrobinę wyższy, to kręcąc głową poobcinałbym sobie uszy.jeżeliw ogóle mógłbym kręcić głową, a nie mogę.Co jeszcze? Na pewno jest coś jeszcze.- Tak, milordzie, cały czas poświęcałem wyłącznie na spełnianie pańskichżyczeń, od chwili, kiedy w zeszłym tygodniu otrzymałem pana list.I, jeśli pan pozwoli, topowiem, że czuję się zachwycony, zastając pana w dobrym zdrowiu, jak również zaszczyconytym, że obdarzył mnie pan swoim zaufaniem.- Jest pan moim krawcem od lat, Watkins - powiedział mu Brady.- Nie miałemwątpliwości, że mogę panu zaufać, a chociaż może pan o tym nie wiedzieć, jedno z pana mniej egzotycznych, a przecież jedynych w swoim rodzaju dzieł pomogło mi uratować życie.Na dodatek miał pan już moją miarę, co całą sprawę ułatwiało.Co powiedział pan swoimpracownikom?- Ze dostałem polecenie, by ubrać nowego hrabiego Singleton, milordzie, istosować się ściśle do instrukcji, odnoszących się do materiałów, jak również.kroju.Przyznaję, że czuję się zdumiony, milordzie.Te ubrania bardzo są niezwykłe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki