[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko się powiesić.Wyłączyłam komórkę (na wszelki wypadek), zamknęłam drzwi balkonowe (także nawszelki wypadek) i poszłam spać.Stawię czoło temu wyzwaniu.Ale dopiero jutro.Może jednak zachoruję?Podążałam dokądś ulicą, niedaleko lasu.Wieczór był naprawdę piękny, księżyc wpełni, niebo posypane milionami gwiazd.Po prostu wspaniałe.Niedaleko, kilka metrów przede mną, szła jakaś kobieta, pogwizdując cicho.Jej teżnie spieszyło się do domu.Nagle coś poczułam.Odwróciłam się, ale wokół była tylko ciemność.Nikt za mną nieszedł, lecz nie mogłam się pozbyć wrażenia, że ktoś mnie obserwuje.Kobieta też się od-wróciła.Widocznie również poczuła się nieswojo. Powietrze jakby zgęstniało.Zaczęłam mieć kłopoty z oddychaniem.Przyspieszyłam.To samo zrobiła tamta kobieta.Razem uciekałyśmy.Raptem po prawej stronie zobaczyłam pomiędzy drzewami jakiś cień.Poruszał się takszybko jak ja, ale ominął mnie i zaczął się zbliżać do kobiety, która biegła teraz najszybciej,jak mogła.Zaczęłam gonić ten cień.Chciałam pomóc kobiecie.Musiałam jej pomóc!Jednak byłam zbyt wolna.Cień zbliżył się do krzyczącej kobiety, ona się przewróciła.Wtedy zaczęłam wrzeszczeć razem z nią.Mrożący krew w żyłach krzyk potoczył się po lesie.Ta kobieta była pożerana żywcem!Krzyczałam coraz rozpaczliwiej.- Pomocy! Pomocy!!!Obudziłam się we własnym łóżku, we własnym pokoju.Odgarnęłam włosy z czoła izaczęłam nasłuchiwać.Rodzice nie biegli mi na ratunek, co znaczyło, że nie krzyczałam zbyt głośno.Boże, to się znowu zaczęło.Znowu mam te sny. 7Koszmary powróciły.Ale dlaczego?Przecież już nie brałam żadnych  witamin.Powinnam więc mieć spokój!Muszę o tym powiedzieć Maksowi.Koniecznie!A.może lepiej mu nie wspominać? I tak ma już dość zmartwień.Dziwne zachowanieAkiego, tajemniczy zabójca, szkoła.Nie, nie powiem mu.Nie ma takiej potrzeby.W końcumoże to był zwykły koszmar.Strasznie się przejęłam łosiami, a teraz moja podświadomośćgorączkowo produkuje bezsensowne sny.Uspokojona tą myślą zasnęłam.Tej nocy nie miałam już więcej żadnych snów.- Margo, jesteś jakaś taka rozkojarzona, czy coś się stało? - spytała następnego dniaIvette podczas angielskiego.- Och, nie - powiedziałam wymijająco.Brawo, złapała mnie na tym, jak rozmyślam nad nocnym koszmarem.Skoro nawet Ivcoś zauważyła, to chyba nie zdołam tego ukryć przed Maksem.On w końcu zna mnie lepiejniż własna rodzina.- Przecież widzę, że coś ci jest.Mnie możesz powiedzieć, co cię gnębi - drążyła.- Miałam w nocy koszmarny sen - powiedziałam.- Mam w domu sennik.Możecie do mnie wpaść, to zobaczymy, co znaczył ten twójsen - wtrąciła się, jak zwykle nieproszona (ona podsłuchuje!), Carol.- Dzięki - mruknęłam.Tak, już lecę, żeby powiedzieć jej, co mi leży na wątrobie, Prędzej pójdę z własnejwoli do Instytutu.Carol, niestety, nie odstępowała nas ani na krok.Potem była historia sztuki.Miałam przez godzinę znosić towarzystwo Akiego.Super.Usiadłam obok niego.Mruknął pod nosem coś, co przy dużej dawce dobrej woli(którą na szczęście mam) można by to uznać za  cześć.Początek lekcji był przerazliwie nudny.Ale w którymś momencie nauczyciel wywołałpowszechne poruszenie.- Nadeszła pora, żebyście popracowali w parach - mówiąc to, miał na twarzy uśmiechZwiętego Mikołaja.Tak.obudziły się we mnie mordercze instynkty.- Dobierzcie się jakoś sami - ciągnął dalej nauczyciel.- Macie zrobić plakaty.Szybko wyszukałam wzrokiem Adrienne.Ona także siedziała obok Akiego, tylko że z drugiej strony.A niech ją! Szybko wstała i przesiadła się do Marka! Na mojej twarzy było chybawidać oburzenie, bo pomachała do mnie i bezgłośnie powiedziała  sorry , a następniewskazała na Akiego.Nie chcę być z nim w grupie!!! Dlaczego wszyscy mają pary, a ja zostałam z nim?!%7łycie jest niesprawiedliwe, wciąż rzuca mi kłody pod nogi!Ale co miałam zrobić? Wzięłam krzesło i przysunęłam się do Akiego, patrząc, jakprofesor Hawk rozdaje brystol.- Jak się czuje Ivette? - zaatakował z miejsca Aki.Aż podskoczyłam, tak przywykłamdo jego milczenia.- Dobrze - odmruknęłam.- Nic sobie nie przypomina? - dociekał dalej.Deja vu.On znowu swoje, jak rany.Czyżby jeszcze nie wiedział o tej sprawie zgejem? Nigdy bym nie przypuszczała, że poczta pantoflowa działa tak opieszale.Ale przecieżAki wszystkich odstrasza swoim wyglądem.- W zasadzie.- mruknęłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki