[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czapkę na czole przesunął, głową potrząsał. Chociaż względem niektórych  dodał  to powiedzieć można, że na ziemię przymierajądlatego właśnie, że jej tak jak prawie wcale nie mają.Między nami wszelako bywa: jednymgody, drugim głody.Przechodzili teraz około malutkiej chatki, bez komina, bez ganku, bez płotu, z piędzią ogrodu,na którym rosło mizerne warzywo, i z jednym tylko ogromnym dębem, który litościwie jakbyzarzucał na nią szerokolistne gałęzie.Zaduch, brud, nędza tchnęły z otwartej sionki, w którejciemnawym wnętrzu pokwikiwało prosię i blada kobieta siedząc na ziemi skrobała kartofle. To jest Aadysiowa, czyli Władysławowa chata, tego samego Aadysia, co tam stał zFabianem i z chłopska mówił; z chłopką ożeniony, czworo dzieci ma i pewno nie więcej jakpółtora morga gruntu.Wszelako  powtórzył  między nami bywa.Istotnie, każdy mógł łatwo poznać, że rozmaicie pomiędzy nimi bywało.Takich chateknędznych i nagich, jak Aadysiowa, znajdowało się niewiele, ale i pomiędzy zamożniejszymi znaćbyło różnice dostatku i pomyślności.Znać było, że ziemia, ta jedyna podstawa, na której stały tezagrody, ulegała tu licznym i nierównym działom; że od dawna, może od wieków, pokolenia irodziny kroiły pomiędzy sobą ten chleb dla nich święty i najdroższy; że w tę przepaść zieleni ikwiatów spływała obfita rosa nie tylko potu, ale i łez.Tylko drzewa odwieczne szerokimi swymigałęzmi otulały zarówno dostatek i nędzę, a przyroda, miłosierna czy obojętna, zarzucała nawszystko welon rajskiej poezji.Nagle Anzelm opuścił okolicę i z drogi, która w tym miejscu szybko w dół spadać zaczęła,skręcił w stronę, w której płynął niewidzialny stąd jeszcze Niemen.Było to tak, jakby zpowierzchni ziemi oblanej światłem i ciepłem słonecznym weszli w ocieniony i chłodnykorytarz.Roztworzył się przed nimi parów tak długi, że końca jego najbystrzejsze oko dosięgnąćnie mogło, a tak głęboki, że dwie jego ściany podnosiły się nad nim jak wysokie góry.Zrazuściany te miały pozór nagich, piaszczystych skał, przez niewiadome siły przyrody pogiętych wniezliczone garby i jamy, śród których gdzieniegdzie wyrastał krzak jałowcu albo cienkasośninka pochylała się nad przepaścią.Powoli przecież żółte ich tło usiewać zaczynałaroślinność coraz obfitsza, aż wybuchały one morzem zieloności wszelkich odcieni, usianejkwiatami wszelkich barw.Jak okiem sięgnąć, naprzód i ku górze, po stromych spadzistościach iłagodnych stokach, rosły tam olszynowe i brzozowe gaje, jasne i przezroczyste nadnieprzeniknioną gęstwiną berberysów, ożyn, dzikich porzeczek, kwitnących głogów, wilczynosypanych purpurowymi gronami jagód, kaliny śnieżnymi kwiaty jak wielkimi płatami śniegubielejącej, które za podścielisko swe miały całe lasy krzaczystej lucerny*, ogromnych pokrzyw,ostrą woń wyziewających piołunów, wysokich i gwiazdzistych rumianków i słonecznikówpolnych, dzikiego chmielu plączącego się z mnóstwem nierozwikłanych i nigdzie, zda się,*K a b (białorus.)  żeby.*L u c e r n a - cenna roślina pastewna z rodziny motylkowatych, o kwiatach fioletowych lub żółtych.83 początku ani końca nie mających wiklin.Wszystko to ze stron obu i z wielkiej wysokościogromną i w różne kształty wzdymającą się falą spadało aż ku dołowi.U samego szczytu światłosłoneczne przeciągało po tej gęstwinie szeroki pas złoty, w którym delikatne olchy zdawały siędrżeć z rozkoszy i biała kora srebrniała na brzozach.Ale niżej słoneczny ten pas bladł iprzygasał, aż znikał zupełnie, a w głębie parowu zsuwały się stopniowo chłodne i wilgociąnapojone cienie.W głębi, na dnie, sunął kręty, puszysty szlak łąki.On to zdradzał tajemnicęprzyrody i wieków; opowiadał, że tym czymś nieznanym i dawnym, co w tym miejscu ziemię natę ogromną szczelinę rozłamało, było gwałtowne ramię wielkiej rzeki.Kiedyś, kiedyś uderzyłoono o ląd i przedarło w nim sobie łożysko, którego wody zniknęły od dawna, ale które dotądjeszcze wilgocią przejęte zabarwiało tę łąkę zielonością wiecznie majową i bajeczny nieledwierozrost dawało roślinnym tłumom wyściełającym te wysokie góry [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki