[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Babcia Pola jest zachwyconaperspektywą zostawienia uniejna jakiśczas piesków.Jasnasprawa, żebabcię Polę zaopatrzywodpowiednią ilość leków oraz pokarmu dla zwierzaków.Cotydzień, wioząc nasdo Korablewa, uzupełni zapasy.Przyjedziepo nas i po pieski w piątek po godzinie piętnastej.Nie zdążyłam pisnąćsłowa.Walicki rozłączył się.- Mamełku?Kto dzwonił?Chyba nie wujek.Dlaczegomasz takiwściekły wyraz twarzy?Zapewniłam syna, w myślachliczącdo dziesięciu, że niewujek.Co Szymkaucieszyło i skłoniło do wygłoszenia przydługiego peanu na cześć wujka.Tym razem policzyłamdopięćdziesięciu.Z przeciwnym skutkiem.Im dłużej liczyłam,tym większa narastała we mnie wściekłość.Cotam wściekłość!Po prostu furia.Uświadomiłam sobie, żenawet wygrana w totka, kupno nowej bryki i ucieczka na antypodynieuchronią mnie przed mackami Walickiego!Zawsze będziegdzieśw pobliżu.%7łeby go szlag!346Szymek po piętnastu minutach wyczerpałzapas podziwudla wujka.Tak bardzo się uradował, żei ja, mamełek kochany, za wujkiem przepadam oraz go podziwiam.Matko,znowu oszukiwałam swego syna!Oszukiwałam, kiedy mnienienawidził z powodu taty,ja zaś nie miałam odwagi mu powiedzieć, żejego tata to łajdak.Teraz, bojącsię stracić odmienionegoSzymka,za żadneskarby nie powiem mu, jak nie znoszę, nietrawię, nie cierpię Walickiego.Trudno.MuszęWalickiegoi trawić, i udawać, że podziwiam jak cholera ijakcholera lubię!Szymek po nieprzespanej nocy był bledziutki, ziewający.Zdecydowałam, że szkołędziś wyjątkowo opuści.Zapakowałam go do łóżka, usnął natychmiast.Nakarmiłam Sonię ugotowaną przez Walickiego ryżową kaszką.Dokarmiłampiszczącekłębuszki kupioną przez Walickiego odżywką przez butelkęze smoczkiem,też kupioną przez Walickiego.Cholera, gdziesię nie odwrócę, wszędzie Walicki!A świniaIgor wczoraj niezadzwonił.Mimo zapewnień, że oniczym innym nie marzy,jak o spotkaniu zemną!W tejsamej chwili świnia zadzwoniła.Jest w Aodzi, zaprasza na obiad do Zielonej.Na czternastą, o ile ta godzinamiodpowiada. Odpowiadała.Do trzynastej zajmę siępsiakami.Dotrzynastej Szymeksię wyśpi i przejmie pałeczkę, natomiast ja,odpicowana na bóstwo, oczarujęIgora.Właściwie, nie chciało347. , mi się tak naprawdę czarować go.Byłam notorycznie niedo' spana i zmęczona po silnych przeżyciach związanych z ulicą Polną.Z tajemnicą Walickiego do rozszyfrowania w głowieoraz psiaczkamiw domu.Po co mi Igor wiążący z tym spotkaniem nadzieje?A może już zrezygnował z nadziei, skorozaprasza na obiad, nie upominając się o obiecanąkolacjęprzy świecach?Igorowi jednak należy poświęcić tę godzinkę.Zachowałsię nader przyzwoicie.Program o pani Marii wyemituje na cito.Przyspieszy też postępowanie w sądzie rodzinnym.Nawet dwie godzinki mu się należą.To jajestemświnia, nie on.- Ojej, mamełku, jakaśty ładna - zachwycił się na wpółprzytomny po obudzeniu Szymek.- Umówiłaś się z wujkiem?Znowu wujek' I nałgać nie mogę, bo się wyda, że nie z wujkiem!- Synku, dlaczego miałabym się umawiaćz wujkiem?-spytałam, chytrze kombinując, że wujek, ten łotr spod ciemnejgwiazdy, usiłuje Szymka wyciągaćna zwierzenia osobistedotyczące mojej osoby- Bo go lubisz.A on ciebie również lubi, mamełku.Obojewiele wujkowi zawdzięczamy.- Naprawdę?-Mamełku, gdyby niewujek, nadal bym chciał dotaty -i buzka mego syna skurczyła sięboleśnie.348Coci takiego powiedział,że jużnie chcesz do taty?Powiedział, że to tata nasporzucił.%7łe był dla nasniedobry.Powiedział, że wiele wycierpiałaś.Najwięcej przezemnie, gdy cię tak nienawidziłem.Mamełku!Jak mi dałaś tenalbum, jazrozumiałem prędko, dlaczego mi go dałaś!Bo tamna anijednym zdjęciu nie byłemz tatą!Na ani jednym!Strasznie cię za to nienawidziłem.Tak sobieślicznie wymarzyłemswego tatę!Starałem się nie pamiętać, że nigdy nie brałmniena kolana.Nigdzie ze mną nie chodził.%7łe po prostu mnienie chciał!Szymek z płaczem rzucił mi się na szyję.Mójbiedny, skrzywdzony synek.Ile dałabym, mogąc zaprzeczyć,powiedzieć, że tata go kochał, tylko ja byłam podła, zła, a nietata!Boże, jednakjestemi zła, i podła!Walicki ma rację, twierdząc, że najbardziej obchodzimnie czubek własnego nosa.Podpytywałam Szymka w imię swoich egoistycznych celów!Teraz mój syn płacze.Wtula się wemnie i płacze, powtarzając, że mamełku, ale tak naprawdę, nigdy nie przestałemciękochać.Wierzysz mi, mamełku?Synku, zawsze w to wierzyłam rozpłakałam się, niezważając na powleczone resztkami tuszurzęsy. Naprawdę?Naprawdę.I kochasz mnie.mimo wszystko?Jakie "mimo wszystko".Synku?Coś ty!Kocham cię jaknikogo na świecie!349. - Mamełku, jaciebie też!Nawet wujka tak nie kocham!- Synku, kochaj i wujka.Kochaj,kogo chcesz!Tylko bądzszczęśliwy.' Jestem szczęśliwy.Bardzo, bardzo.Mam ciebie.Mamwujka.Mam babcię Polę.Ojej, mamełku, płaczesz na czarno roześmiał się przez łzy Szymek.A wujkowi i tak się podobasz.Niezamierzałam więcejdrążyć tematuwujka.Uczciwiepowiedziałam Szymkowi, że mam spotkaniez takim jednympanem z telewizji, nie zwujkiem.- Ach, wiem.Wujekmi opowiadał, jaka jesteśwspaniała,sprowadzając wsprawie tej biednej pani Marii telewizję.W takimrazie szybcioremdo łazienki i maluj się od nowa.Owszem, pognałam do łazienki.Nie malować się, leczzmyć resztki tuszu.Jużbyłam spózniona.Nie czasna poprawianie urody.Trudno.Zniosę z godnością rozczarowanie Jgora.Niech zobaczy, jakwygląda prawdziwa paniwozna,zapychająca do roboty na szóstą rano.Z żalem zabrałam z sobą jedną stówkę.Po pierwsze, niewypadało kazać Igorowi aż tak długo na siebie czekać, więc doGrandHotelupojechałam taksówką.Podrugie niechaj sobieIgor nie wyobraża,że ze mnieostatnia dziadówka.Osiemdychchyba starczy na zafundowanie mu ptysia z krememśmietankowym.Pamiętam, jak się kiedyś tymi ptysiamiobjadaliśmy.350Igora dostrzegłam od razu.Rzeczywiście w telewizji prezentował się mimo dwóch podbródków znacznie lepiej, od; tego są wizażyści, rozprawią się z każdą zmarszczką, bruzdą,wątrobowymi plamami,wągrami, a odpowiednie oświetlenie;dokończydzieła.Przy stoliku pod ścianą wyłożoną zieloną materią, na zielonej kanapie siedział otyły,podstarzały facet.Patrząc na niego,sama poczułam się stuletnią staruszką.Mój Igorze, a kochałasię w tobie przynajmniej połowa studentek uniwerku!Niekłamałeś, Igorku.Pochlastało cię życie.Kasia!Tutaj!- zawołał Igor i wstając, machałręką.Z bliska wyglądałjeszcze gorzej.Nalana twarz miała odcieńgromnicznej świecy.Kilka czarnych brodawek wokół ust.Usta w sinawym kolorze.Pozwól, niech ci się przyjrzę.Nadal śliczna.Przestań, bo jeszczeuwierzę.Owszem, wkonkursie naMiss Pań Woznych do finału możebym się zakwalifikowała.Roześmiał się.Pochyliłsię nad moją ręką.Usta miał zimne.Dłoń lodowatą.I też pokrytą ciemnymi plamami.Siadaj, Kasieńko.Boże, jak się cieszę, że jeszcze cięzdążyłem zobaczyć.Poczułam się nieswojo.Co on plecie, ten Igor?Wypiłzbytwiele drinków, czekającna mnie?Sprawiam przykre wrażenie, prawda?Przed programemcharakteryzatorka męczy się nad moją twarzą równą godzinę.351
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Ewa Wanat, Andrzej Depko Chuć
- Chuc Ewa Wanat, Andrzej Depko
- ewa+krakowiak+ +praca+magisterska
- Lach Ewa Klub kosmohikanow
- Cien blizniaka Ewa Zaleska
- Egejska Ewa Czarodziejki.com
- Roy Kreitner Calculating Promises, The Emergence of Modern American Contract Doctrine (2007)
- Roberts Nora Dom na skarpie
- Ciudad de cristal Cassandra Clare
- Dean Louise Coraz dalej od siebie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sulimczyk.pev.pl