[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez dwa dni na pauzach Jarek ustalał z Beatą szczegóły wycieczki, dostarczając tym świeżego materiału do babskich plotek.Raptem zaczął na nie zwracać uwagę, nadstawiał ucha, gdy dziewczyny kręciły się w pobliżu.Usłyszał więc to i owo, raczej głosy pozytywne, bo Beata zaczęła nareszcie rozmawiać z koleżankami.Coś tam musiało zajść między nimi na ostatnim wuefie, wróciła z boiska wraz z całą grupą, dziewczyny uśmiechały się do niej, jeszcze oględnie, ale dobre chęci już były.W niedzielę Jarek kończył właśnie śniadanie, gdy ojciec wpuścił do mieszkania Beatę.Wgranatowych spodniach,63czerwonym swetrze i białej wiatrówce wyglądała bardzo ładnie.Wszyscy łącznie z Bratkami uśmiechnęli się do niej, ona też była wesoła i swobodna, zupełnie inna niż w klasie.- Wstałam trochę wcześniej i pomyślałam, czemu by cię nie wyciągnąć z łóżka.Pośpiesz się, świetna pogoda na wycieczkę.To już chyba ostatnia taka niedziela przed szarugą.- I tak musimy poczekać na Marka.- Możemy na skwerku!- Jak mnie znalazłaś?- Człowiek ma imię i nazwisko, to nie igła w stogu siana! Chodź! Dowidzenia! Życzę przyjemnej niedzieli! -wybiegła żegnana uśmiechami.Na skwerku siedział z gazetą Łysy Bolo.Beata wskazała go Jarkowi oczami i spytała:- Kto to? Od jakiegoś czasu łazi za mną i łazi.Jarek udzielił informacji i zaproponował z obojętną miną:- Jeśli on ci się nie podoba, to mogę się nim zająć.I tak mamy z sobą do pogadania.- Nie, dziękuję! -roześmiała się.-Na razie nie trzeba.O, chyba twoi znajomi nadjeżdżają.Zjawił się Marek na czele małego orszaku.- Poznajcie się - przedstawił.- To Maciek i Ela, Sebastian i Agata, Maryla, a to Jarek i Beata.Jedziemy!- Dokąd? - spytała Beata.- Proponuję Tresną, oczywiście.Odpoczniemy nad wodą, może ktoś zechce popływać kajakiem -uśmiechnął się Marek.- I tak nie wiem, gdzie to jest! Jedziemy! - zawołała Beata i ruszyła pierwsza.Jarek sam z początku chciał zaproponować jezioro, lubił ten zakątek Beskidów, ale teraz straciłzapał, nie wiadomo dlaczego.Jechał na końcu szeregu, zły, że nie polni fi śmiać się i żartować z Beatą tak jak Marek.Jeśli(І4będzie miał cały czas taką ponurą minę, kto wie, czy Beata nie wybierze właśnie Marka na przejażdżkę kajakiem, a on będzie głupio sterczał na brzegu.Ten obraz zmusił go do działania.Zastanowił się chwilę, przyjrzał posapującej przed nim okrągłej Maryli, i mijając ją, rzucił od niechcenia:- Po co tracić od razu tyle energii, do Tresnej jeszcze kawał drogi - i podał odległość w kilometrach, dorzucając ze cztery.- Co? - Maryla zatrzymała się.Otarła czoło ręką.- O, nie, nie dam się nabrać! Marek! - zawołała.-Dlaczego nie uprzedziłeś, że to tak daleko? To trasa dobra dla chłopców, ja na przykład nie mam treningu.Otoczyli ją kołem i zaczęli namawiać do wzięcia się w garść, ale po chwili i Ela, i Agata zaczęły się łamać.Beata milczała.Dopiero gdy chłopcy przestali dobrodusznie podrwiwać ze słabej płci i zaczynali być źli naprawdę, zabrała głos i przesądziła sprawę:- Nie, serio, to nie ma sensu.Chyba że chcecie nas z powrotem taszczyć na ramach, z dodatkowymi rowerami na holu.- Brrr, dziękuję! - otrząsnął się Maciek.Roześmieli się i przestali dyskutować.Agata zaproponowała ognisko gdzieś w lesie nad strumykiem, a że przy szosie żywieckiej trudno znaleźć odpowiedni zakątek, skręcili w bok, do Mikuszowic, na błonia pod lasem.Ruczaju romantycznego co prawda nie znaleźli, trzeba było zadowolić się wątłą sadzawką w leszczynach, ale i tak najważniejsze było przecież ognisko.Nazbierali wielki stos gałęzi, trafiło się przy okazji parę grzybków, Sebastian z Beatą podjechali do najbliższego domu i wrócili z torbą pełną ziemniaków.Każdy coś tam przywiózł w chlebaku, uczta więc wypadła doskonale.Przypiekli na ogniu, co się dało, chleb, kiełbasę, jabłka, Maciek nawet poeksperymentował z żółtym serem.Zaparzyli w menażce mocną herbatę, a gdy ugasili pierwsze potężne pragnienie, Marek przymknął znacząco 5 - Klub Kosmohikanów65oko i wyjął ze swego chlebaka butelkę miodu pitnego wraz z torebką wonnych goździków.Opowiadali kawały, śpiewali, Sebastian świetnie grał na ustnej harmonijce, tańczyli nawet trochę.Potem dziewczyny zaczęły przypominać sobie różne zabawy przedszkolaków i dziecinne piosenki, rozochocona Beata odśpiewała jedną po francusku.Na zachwycone pytania odparła niedbale, żeurodziła się pod Paryżem, i zmieniła temat.Jarek łowił jej spojrzenia i uśmiechy, podejrzliwie licząc wszystkie nie do niego skierowane.To mu się wydawało, że go specjalnie wyróżnia, to znów że najwyraźniej lekceważy.Starał się zatuszować te rozterki demonstracyjnie świetnym humorem, silił się na najdziwniejsze w towarzystwie pomysły i wygłupy, najdłużej wytrwał w tańcu na rozpalonym popie-lisku.Zadeptali ognisko już przy zapadającym zmierzchu.Dziewczyny bały się wracać po ciemku, ale Maciek przekonał je, że krótsza droga przez las nie jest wcale taka ciężka, a wszystkie rowery mają światła, więc cóż za problem? Ustawili się w szeregu i ruszyli, z gwizdaniem, śpiewem na ustach i pohukiwaniem.Marek z Sebastianem pojechali przodem, zaczaili się w krzakach i nastraszyli Agatę.Jadąca za nią Beata musiała gwałtownie skręcić w bok, wpadła między korzenie i rąbnęła rowerem o jakiś pniak.Na szczęście nic jej się nie stało, za to kierownica uległa skręceniu wraz z kołem, a tylne oklapło z sykiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Ewa Wanat, Andrzej Depko Chuć
- Chuc Ewa Wanat, Andrzej Depko
- ewa+krakowiak+ +praca+magisterska
- Ostrowska Ewa Ja, pani wozna
- Cien blizniaka Ewa Zaleska
- Ewa Ostrowska Ja, pani wona
- Egejska Ewa Czarodziejki.com
- Ostrowska Ewa Kamuflaż
- Lew Tołstoj Anna Karenina[JoannaC]
- Ingulstad Fr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elpos.htw.pl