[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A teraz nowa rewelacja.Wcale się nie dziwię, że mi nie wierzy.Jeszcze w dodatkupowiedziałam, że zapomniałam aparatu.Wie, że praktyczniesypiam z leicą.254 Bez fotografii  bez dowodów  może jedynie mi zaufać. Mówisz, że to był tamten facet, z którym raz poszłaś nakolację?Kiwam głową. Owszem. Uroczy Stephen. To znaczy, że. Jakbyś zgadł  przerywam mu. Jak to możliwe? Przecież byliśmy tak ostrożni.Patrzę na niego z lekkim przekąsem. Wystarczy wspomnieć tylko  klub Maytag , nie mówiącjuż o innych rzeczach. Mimo to wiedziałbym, gdyby się czegoś choćby domyś-lała! Prędzej by mnie zabiła, niż snuła jakieś plany. myśli nagłos, nerwowo krążąc po pokoju.Jest czerwony jak burak.Naprawdę sądzisz, że go wysłała na taki mały rekonesans? Nieda się ukryć, baba ma jaja, ale teraz mówimy o cojones KingKonga! Może nas tylko podejrzewa.To by nie było takie głupie. Jakkolwiek by patrzeć, wszystko, co mówisz, jest potwor-nie głupie!  woła.Ostatnie słowo wisi w powietrzu tuż nad moją głową.Głu-pie.Myśli, że zwariowałam? Widzę, że jest coraz bardziej wku-rzony.Na kogo? Na mnie? Nie chcę, byś dostał napadu złości,Michael. Nie wierzysz mi?  pytam.Michael przystaje.Podchodzi bliżej i bierze mnie w ramiona. Jasne, że wierzę  mówi.Przytula mnie, jakby w tensposób chciał rozproszyć własne wątpliwości.Ale niepewność wciąż istnieje.Słyszę ją w jego głosie, widzę woczach.Po prostu nie wie, co o tym myśleć.Różnie wyobrażałamsobie jego możliwą reakcję, lecz coś takiego nigdy nie przyszło255 mi do głowy.Umiałabym zrozumieć złość albo urazę.Umiała-bym zrozumieć zazdrość, bo przecież żaden zdrowy facet nielubi dzielić się kobietą, choćby nawet już jej nie kochał.Lecz miałam nadzieję, że gdy opadną pierwsze emocje, Mi-chael popatrzy na to z mojej strony.Zobaczy szansę.Skoro jużnie jest jedynym winnym  gorszącej zdrady , to nie ma obaw, żeprzy rozwodzie jego wredna żona doszczętnie go oskubie.Możespokojnie zrobić to, o czym marzę.Rzucić Penley. Co teraz?  pytam. Muszę się z tym przespać  odpowiada.Przygląda mi sięprzez dłuższą chwilę. Jesteś zupełnie pewna, Kris, że ją wi-działaś? Na sto procent? Tak  mówię.Jestem pewna.Tak mi się zdaje. Rozdział 78Przez całą noc rzucam się i wiercę, myśląc o Penley i Stephe-nie.Nie wiem, czy Michael mi uwierzył.Nie wiem, czy samasobie wierzę.Jedynym plusem bezsennej nocy jest to, że rano nie mamkoszmarów.Szkoda, że nie istnieje żaden dobry sposób, żeby niesypiać do końca życia.Idę do pracy.Kiedy przekraczam próg apartamentu Turnbul-lów, Penley spogląda na mnie ze zdziwioną miną. Chyba coś ci się pomyliło, prawda?  pyta.Walę się dłonią w czoło. Rzeczywiście!Równo co dwa tygodnie Penley sama zabiera dzieci do szkoły.Mam wtedy wolny cały ranek.Michael nazywa to  drogą pokuty , ale ja myślę, że tu nie manawet mowy o pokucie.Penley nie zdaje sobie sprawy z tego, żejest złą matką.W ogóle o tym nie wie.Myślę, że w jej pokrętnymumyśle jest to ofiara ze względu na mnie.Praca społeczna, tyleże z dziećmi. Skoro już jesteś. mruczy Penley. Trzeba na latowynieść na taras kilka miękkich krzeseł.Tylko je przedtemwyczyść, dobrze?257  Nie ma problemu  mówię. Aącznie z tapicerką. Oczywiście.Znów jest w kostiumie gimnastycznym z napisem Chanel.Takie ubranko kosztuje więcej, niż zarabiam w miesiąc.Penleykrzyżuje ręce na piersiach. Odstawię dzieci, a potem pójdę trochę poćwiczyć.Wrócęmniej więcej w porze lunchu. A propos  zagajam. Jak tam wczorajsza impreza wGreenwich?Pilnie spoglądam na nią spod oka, czekając, czy się spłoszy,zawaha lub zająknie.Czy zrobi coś, co by ją zdradziło.Nic z tychrzeczy. Och, przecież wiesz, jak wyglądają takie przyjęciadobroczynne.Zawsze to samo.Bez wątpienia.Idzie do siebie.Ja zaś kieruję kroki do kuchni.Sean i Dakotakończą śniadanie.Penley zrobiła im dużą michę płatków owsia-nych z mikrofalówki. Cześć, panno Kristin!  wołają chórem.Są zaskoczone, żemnie widzą, a przy okazji strasznie szczęśliwe! Co pani tu robi?  pyta Sean. Myślałam, że dziś idziemy do szkoły z mamą  mówi Da-kota. Tak, tak, kochanie.Zapomniałam o tym.Jestem okrop-nie głupia. Pani niczego nie zapomina  słyszę w odpowiedzi. Nigdy niczego  dodaje Sean.Uśmiecham się.Dzieci są strasznie mądre.To prawda.Wcalenie zapomniałam.Mam doskonałą pamięć.Długą jak teleobiektyw. Rozdział 79Dziesięć minut pózniej idę za Penley i dziećmi w stronę szko-ły.Staram się zachować bezpieczną odległość.Jeśli któreś z nichmnie spostrzeże, to już nie żyję.Jestem ugotowana.Chyba dziesiąty raz sprawdzam ręką, czy mam aparat  i czyw ogóle wzięłam plecak.Penley, Dakota i Sean są mniej więcej w połowie drogi doPreston Academy.Dla każdej matki to wspaniała szansa, żebyprzez dłuższą chwilę pobyć ze swoimi pociechami.Niestety,Penley gada przez komórkę i nie zwraca uwagi na dzieci.Tym razem mi to nie przeszkadza.Nawet lepiej, że ma zaję-cie, bo nie ogląda się przez ramię.Idę ich śladem, lecz z każdym krokiem ogarniają mnie dziw-ne myśli.Jakbym patrzyła z boku na siebie.Przecież to ja niemalcodziennie przechodzę tędy z Seanem i Dakotą.Widząc kogoś na moim miejscu, jeszcze wyrazniej zdaję sobiesprawę z tego, ile te dzieci dla mnie znaczą.Chciałabym spędzaćz nimi każdą chwilę.Tak, wiem.Gdyby Penley była choć trochę259 lepszą matką, musiałabym się wstydzić swoich marzeń.Jeszcze jedna przecznica.Znów sprawdzam, czy mam aparat.Minutę pózniej chowam się za budką telefoniczną.Widzę, jakPenley staje przed bramą szkoły i niecierpliwym ruchem rękiodgania dzieci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki