[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usłyszeli tupot nóg wbiegających pośpiesznie po schodach.Odczasu, gdy dzieci wyjechały, nikt tu nie robił tyle hałasu.Anders i Knut biegli na wyścigi.Trudno było osądzić, którywygrał.Wtargnęli do środka i nie patrząc nawet na siedzącychprzy stole dorosłych, wbiegli do alkierza.Nagle ucichło.Drzwi były otwarte na oścież, gdy do chaty weszła Roza, a za niątrzech średnich braci.Gdy tylko stanęła w progu, poznała potwarzach obecnych, co się stało.Wypuściła z rąk torbę i wbiegłapo zabłoconych śladach, które na wyszorowanych do białoścideskach podłogi pozostawili najmłodsi.Zastała ich przy otwartej trumnie na środku alkierza.Bez słowapogłaskała ciemne główki maluchów.Anders chwycił ją za lewąrękę, a dziesięcioletni Knut za prawą.Uścisnęła ich dłonie ipopatrzyła na pozbawioną życia twarz ojca. - On umarł? - wyszeptał Anders.- A co, głupi jesteś? - warknął dwa lata starszy brat.- Chybawidzisz.Myślałeś, że tylko udaje, że zasnął na wieki?Roza poczuła na ramieniu dłoń Hansa i słyszała, że do izbyweszli też Nikolai, Edvard, a za nimi Ole.Nie musiała sięodwracać, poznała go po krokach.- Chciał tego - usłyszeli głos Olego.- To była jego decyzja.Postanowił umrzeć.Roza przytuliła dwóch najmłodszych braci i zapragnęła, by moglizapłakać, ale żaden z nich nie uronił nawet jednej łzy.Ojciec, samWielki Samuel z Krety, leżał martwy, ale dzieci wciąż czułyprzed nim taki respekt, że nie odważyły się opłakiwać jegośmierci.Zdziwiła się, ujrzawszy przy stole Mattiasa, ale miała czas, by sięprzygotować.Nie zauważyła go wprawdzie, gdy weszła do chaty,ale wyczula jego obecność.Domyśliła się też, że coś się zmieniło.Liisa nie omieszkała jej przekazać najświeższych nowin, jakbylękała się, że Roza czegoś zażąda od tego, z którym kiedyśłączyły ją bardzo bliskie stosunki.Nim Roza zdążyła otworzyćusta, szwagierka oznajmiła:- Mattias i Tomas zbili trumnę.Mattias przerwał nawet swójmiodowy tydzień.Zapadła cisza, ale gdy Roza uchwyciła spojrzenie Mattiasa,zauważyła w nim nieme pytanie i troskę.Uświadomiła sobie też,że dla niej drzwi w jego sercu zatrzasnęły się na zawsze.- A więc ożeniłeś się z Raissą? - zapytała i zdziwiona stwierdziła,że głos jej się nie załamał.- Tak, ożeniłem się z Raissą - odparł.- Posłuchałem radżyczliwych mi ludzi. - Cieszę się w twoim imieniu - powiedziała Roza, a jej słowazabrzmiały szczerze.Bo rzeczywiście radowało ją, że Mattiasbędzie miał do kogo wracać.-Ona na pewno będzie dla ciebiedobra.Należy do dzieci, które wyszły ze światła.Tomas drgnął, kiedy Roza z uśmiechem wypowiedziałałagodnym głosem te słowa.- Skąd wiesz? - zapytał, pobladłszy gwałtownie.Rozę olśniłonagle, że to nie tylko ona, Anders,Ole i Raissa są dziećmi światła.Przypomniała sobie, że kiedyspotkała Tomasa po raz pierwszy, opowiadał jej, że jego ródwywodzi się z zorzy polarnej.Nigdy o tym nie myślała.Tomas to był Tomas.Ale przecieżnieprzypadkowo jego właśnie pierwszego wybrała Natalia.Może prababki mogły wybierać jedynie wśród tych, którzy wjakiś sposób byli z nimi spokrewnieni?Mattias przecież także miał jakieś tajemnicze powiązania z tymłańcuchem kobiet.Nawet sobie nie zdawał sprawy, że i z własnążoną łączyła go z pewnością ponad stuletnia więz.Roza poczuła promyk nadziei.Pomyślała o Lei, która ją pytała,czego próbowała i nie poradziła sobie.Tym razem musi jej sięudać.Nie przestając się uśmiechać, ucałowała Mattiasa w oba policzki.I nie było w tym ani cienia zmysłowości, a jedynie siostrzanasympatia.Wyczuł to i niemal doznał rozczarowania.- Dziś wieczorem - zwróciła się do niego - chciałabym, żebyśprzyszedł tu z Raissą.Zrobisz to dla mnie? Jak mógłby jejodmówić?-1 proszę też ciebie, Tomas, żebyś został.Przecież nikt na ciebienie czeka w baraku.Wzruszył ramionami i uśmiechnął się tym swoim płynącym z głębi serca uśmiechem.Wciąż wyglądał jakpiętnastolatek, mimo że ukończył już dwadzieścia dwa lata ipowinien zacząć myśleć o założeniu rodziny.- Skoro mnie o to prosisz, Rozo.- Nie proszę, ale nakazuję, byś został - odparła stanowczo.Nikt nie zapytał, dlaczego.- Musi mieć jakieś powody - tłumaczył Mattias Raissie, którazapytała, po co ma iść do Samuelsborg, a żadna z jegoodpowiedzi jej nie przekonywała.- I dlaczego koniecznie mam założyć srebrną broszkę?-Nie wiem - odparł Mattias zrezygnowany.- Ale widać było, żestrasznie jej na tym zależy.Nie pytałem, dlaczego, Rozywłaściwie się nie pyta.Raissa posłała mu wymowne spojrzenie, a Mattias ucieszył się,że zdążył ją poślubić, zanim córka Samuela wróciła do osady.Wprawdzie nie sądził, by Roza chciała im rzucać kłody pod nogi,gdyby była na miejscu, ale wątpił, czy zdołałby przekonaćRaissę, że ostatecznie wyrzucił Rozę ze swego życia.Zaledwiekilka godzin minęło od jej powrotu i, jak to widziała Raissa,Mattias znów postępował pod jej dyktando.- Daj jej szansę - poprosił, ale napotkał mur milczenia.Kiedy Roza gratulowała Raissie i życzyła szczęścia na nowejdrodze życia, wydawała się szczera.Ucałowała Raissę w obapoliczki, nie zważając na to, że żona Mattiasa wyraznie sięwzbrania.Mattias poczuł ukłucie w sercu z powodu Rozy. Nawet nie mrugnęła, widząc, że Raissa ją wyraznie odtrąca.Przywykła do tego.Jej poparzony policzek działał tak na ludzi.Wprzypadku Raissy jednak nie policzek był powodem dystansu.- Zaprosiłam wszystkich należących być może do gronawybrańców, którzy wyszli ze światła - rzekła Roza i popatrzyłapo twarzach zebranych w niewielkiej izbie w Samuelsborg.Byłoich tak wielu, że zrobiło się tłoczno.- Chciałabym, żeby wokół stołu usiedli - nabrała powietrza idrżącym głosem wyliczyła: - Ole, Hans, Anders, Tomas i Raissa.Raissa, pełna powątpiewania, stała obok Mattiasa i to onpopchnął ją do przodu, do grona osób przy stole, na którym lampautworzyła krąg światła.- Usiądzcie, proszę - poprosiła.- A pozostali niech wyjdą.Zawołam, kiedy będziecie mogli wejść.Liisa wyprosiła wszystkich na zewnątrz.Raissa jako jedynazapytała, po co to wszystko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki