[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu spojrzał na Skraelinga i spytał: Przepraszam, czy spytałem o coś zakazanego? Gdzie usłyszał pan o tej sprawie, panie Scoresby?  odpowiedział pytaniemSkraeling. Od pewnego pasażera, którego wiozłem jakiś czas temu przez morze  odparł Lee.Nie wyjaśnił mi dokładnie natury tego zjawiska, ale gdy o nim mówił, skojarzył mi się doktorGrumman.Myślę, że Pył pasowałby do jego zainteresowań.Z tego, co zrozumiałem, fenomenten może pochodzić z nieba, podobnie jak Zorza.Zainteresowałem się, ponieważ jakoaeronauta dość dobrze znam niebiosa, a nigdy nie miałem do czynienia z czymś takim.Co towięc takiego ten Pył? Tak jak pan mówi, jest zjawiskiem niebiańskim  odrzekł Skraeling. Nie mapraktycznego znaczenia.Wkrótce po zakończeniu rozmowy Lee zdecydował się wracać.Sądził, że nie dowiesię niczego więcej, a nie chciał kazać Umaqowi zbyt długo czekać.Zostawił astronomów wich zasnutym mgłą obserwatorium i wyruszył szlakiem w dół, podążając za swoją dajmoną,która z powodu niewysokiego wzrostu lepiej niż aeronauta dostrzegała powierzchnię drogi.Kiedy szli już około dziesięciu minut, coś przemknęło we mgle obok głowy Lee, anastępnie rzuciło się na Hester.Była to sowa, dajmona Skraelinga.Na szczęście zajęczyca przeczuła atak i w ostatniej chwili przypadła do ziemi, toteższpony sowy przesunęły się o milimetry od ciała Hester.Dajmona Lee potrafiła zresztąwalczyć: pazurki także miała ostre, a poza tym była wytrzymała i odważna.Lee wiedział, żewłaściciel sowy, Skraeling, musi być blisko, wyjął więc zza pasa pistolet. Za tobą!  krzyknęła nagle Hester i Lee zdołał uskoczyć na bok.Strzała ze świstem przeleciała nad jego ramieniem.Aeronauta natychmiast wystrzelił.Skraeling upadł, jęcząc.Kula trafiła go w nogę.Dajmona sowa przeleciała bezszelestnie jeszcze kilka metrów, po czym bezwładnie spadła uboku swego właściciela i na wpół leżąc na śniegu, usiłowała złożyć skrzydła.Lee odciągnął kurek pistoletu i przyłożył lufę do głowy mężczyzny. Ty cholerny głupcze  powiedział. Po co to zrobiłeś? Nie widzisz, co się dzieje zniebem? Nie rozumiesz, że teraz wszyscy tkwimy po uszy w tym samym bagnie? Jest już za pózno  oświadczył Skraeling. Na co za pózno? Zbyt pózno, by to powstrzymać.Wysłałem już ptaka z wiadomością.Magistraturadowie się o pańskich indagacjach.Ucieszą się, wiedząc, że Grummana. Co takiego? %7łe Grummana szukają również inni.Fakt ten potwierdza nasze przypuszczenia.Podejrzewaliśmy, że ludzie wiedzą o Pyle.Jesteś wrogiem Kościoła, Lee Scoresby. Poowocach poznacie ich.Z ich pytań wywnioskujecie, że węże pożerają im serca.Sowa cicho pohukiwała, nierówno podnosząc i opuszczając skrzydła.W jejjaskrawopomarańczowych oczach Lee zobaczył ból.Leżącego na śniegu rannego Skraelingaotaczała czerwona plama: mimo mroku i gęstej mgły aeronauta widział, że mężczyznaumiera. Moja kula chyba trafiła w tętnicę  stwierdził. Oderwę rękaw i zrobię opaskęuciskową. Nie!  krzyknął Skraeling chrapliwym głosem. Cieszę się, że umieram! Zostanęmęczennikiem! Nie pozbawisz mnie tego! Umieraj więc, jeśli chcesz.Powiedz mi tylko.Nie zdołał jednak dokończyć zdania,ponieważ nagle, po chwili drżenia dajmona sowa zniknęła.Odeszła dusza Skraelinga.Leeoglądał kiedyś malowidło, na którym jakiegoś kościelnego świętego atakowali mordercy.Wczasie gdy okładali pałką umierającego, cherubini wznieśli w niebo jego dajmonę i ofiarowalijej gałązkę palmową, symbol męczeńskiej śmierci.Twarz Skraelinga miała teraz ten samwyraz, co oblicze świętego na obrazie: była ekstatyczna, napięta, skupiona na zapomnieniu.Lee niechętnie go zostawił.Hester mlasnęła językiem. Pamiętaj, że wysłał wiadomość  przypomniała. Wez jego pierścień. Po co, u diabła? Nie jesteśmy złodziejami, prawda? Nie, ale jesteśmy odstępcami  wyjaśniła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki