[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.odsuńcie te wozy  warknął na mężczyzn, którzy stanęli kołem,przyglądając mu się i nie robiąc nic ponadto.Wziąć Druciarzy za trolloki! I idzcie pozbierać strzały, wcześniej czy pózniej naprawdę będziecie ich potrze-bować.Powoli ruszyli wykonać polecenia, a on zawołał ponownie: Nikt was nie skrzywdzi! Wszystko w porządku! Chodzcie!Wozy wreszcie odsunięto na bok, czemu towarzyszyło skrzypienie domagają-cych się naoliwienia osi.Kilku jaskrawo ubranych Tuatha anów przeszło przez płot, potem kilku na-stępnych i z wahaniem, kulejąc, ruszyli półbiegiem w kierunku wioski, tak jakbyobawiali się zarówno tego, co leży przed nimi, jak i tego, co za nimi.Na widokludzi wylewających się z wioski zbili się razem w gromadkę, o mało nawet nie za-wrócili, choć przecież mieszkańcy Dwu Rzek przebiegli obok nich, przyglądającsię im tylko ciekawie, a potem zaczęli zbierać powbijane w ziemię strzały.Wtedydopiero chwiejnie ruszyli w kierunku wioski.Perrin poczuł, jak w środku ścina go lodowaty chłód.Dwadzieścioro męż-czyzn i kobiet, nie więcej, niektórzy tulili w ramionach małe dzieci, gromadkanieco starszych biegła obok, jaskrawa odzież była podarta i pokryta brudem.Nie-którzy byli pokrwawieni, dostrzegł to, gdy podeszli bliżej.To już wszyscy.Jakwielu było w karawanie? Przynajmniej Raen ocalał, szedł, powłócząc nogami,kompletnie oszołomiony, Ila musiała go prowadzić, połowę jej twarzy pokrywałyciemne i spuchnięte sińce.Chociaż oni przeżyli.Tuż przed oczyszczonym przedpolem Tuatha anowie zatrzymali się, spoglą-dając niepewnie na ostrokół i tłum uzbrojonych mężczyzn.Małe dzieci wczepiłysię w dorosłych i wtuliły twarzyczki w ich kaftany.Pachnieli strachem, przera-żeniem.Faile zeskoczyła z siodła i pobiegła w ich stronę, ale choć Ila uściskałają, nie postąpiła ani na krok bliżej.Starsza kobieta zdawała się czerpać pociechęz uścisku młodszej. Nikt was nie skrzywdzi  powiedział Perrin. Powinienem był ich zmusić, aby przyjechali do wioski.%7łeby mnie Zwiatłośćspaliła, powinienem był! Witamy was przy naszych ogniskach. Druciarzy?  Hari pogardliwie wykrzywił usta. Akurat nam potrzebabandy złodziejskich Druciarzy.Zabiorą wszystko, czego nie przybijesz gwozdzia-mi.209 Darl otworzył już usta, bez wątpienia po to, aby wesprzeć Hariego, ale zanimzdążył cokolwiek powiedzieć, ktoś z tłumu wykrzyknął: To tak samo jak ty, Hari! Z tym że ty zabrałbyś również gwozdzie!Głośny śmiech sprawił, iż Darl zrezygnował z tego, co chciał powiedzieć.Nie-wielu się wprawdzie śmiało, a ci, którzy zaczęli, szybko spoglądali na zabiedzo-nych Tuatha anów i wbijali w ziemię skrępowane spojrzenia. Hari ma rację!  zawołała Daise Congar, przepychając się przez tłum i od-suwając mężczyzn z drogi potężnymi ramionami. Druciarze kradną, i to nietylko rzeczy.Oni kradną dzieci!Przechodząc obok Cenna Buie, potrząsnęła mu przed nosem palcem wskazu-jącym, grubym jak jego kciuk.Odsunął się od niej na tyle, na ile mógł w gęstejciżbie; wszak wyższa była odeń o głowę i dwukrotnie przynajmniej cięższa. Zdaje się, że jesteś członkiem Rady Wioski, ale skoro nie masz ochotyposłuchać Wiedzącej, sprawę przejmuje Koło Kobiet i my dalej zajmiemy sięwszystkim.Niektórzy z mężczyzn pokiwali głowami, wydając aprobujące pomruki.Cenn potarł swoją rzednącą czuprynę i spojrzał na nią spode łba. Aach.cóż.Perrin. powiedział powoli tym swoim skrzypiącymgłosem. Druciarze cieszą się złą sławą, sam wiesz i.Przerwał i odskoczył do tyłu; gdy Perrin zawrócił Steppera, napierając na tłumludzi z Dwu Rzek.Wielu uciekło przed stratowaniem, ale Perrin o to nie dbał. Nikogo nie będziemy wyrzucać z wioski  powiedział podniesionym gło-sem. Nikogo! Czy macie zamiar odesłać te dzieci trollokom na pożarcie?Jedno z dzieci Tuatha anów zaczęło płakać, zaniosło się głośnym łkaniem,a on pożałował słów wypowiedzianych przed chwilą, niemniej twarz Cenna stałasię czerwona niczym burak i nawet Daise wyglądała na zmieszaną. Oczywiście, że ich przyjmiemy  stwierdził ponuro strzecharz.Odwróciłsię w stronę Daise i nadął niczym kogut gotowy do walki z ogromnym psem.A jeżeli chcesz oddać całą sprawę w ręce Koła Kobiet, Rada Wioski zaraz wamwszystkim pokaże, gdzie jest wasze miejsce! Zobaczysz jeszcze! Zawsze byłeś starym głupcem, Cennie Buie  warknęła Daise. Czysądzisz, że odesłalibyśmy dzieci wprost w paszcze trolloków?Cenn ze wściekłością.ruszał szczęką, jakby coś przeżuwał, ale zanim zdołałwykrztusić choćby słowo, Daise wsparła dłoń na jego chudej piersi i odepchnęłaod siebie.Na jej twarzy pojawił się uśmiech, podeszła do grupki Tuatha anówi uspokajająco objęła Ilę ramieniem. Pójdziecie ze mną, a ja już zadbam, żebyście dostali ciepłą kąpiel i miejsce,w którym będziecie mogli odpocząć.We wszystkich domach panuje wprawdzietłok, ale dla każdego coś znajdziemy.Chodzcie.210 Marin al Vere pośpiesznie przepychała się przez tłum, a Alsbet Luhhan, NattiCauthon oraz Neysa Ayelin szły tuż za nią.Prowadziły za sobą następne kobie-ty, które podchodziły do Druciarzy, biorąc dzieci, gładząc je po ramionach, pro-wadząc za sobą, odpychając mężczyzn z Dwu Rzek z drogi.Teraz nikt już niewyrażał sprzeciwu, po prostu trzeba było trochę czasu, żeby mogli się rozstąpić.Faile rzuciła Perrinowi pełne podziwu spojrzenie, ale on tylko potrząsnął gło-wą.To była zasługa ta veren; ludziom z Dwu Rzek czasami trzeba było wskazy-wać drogę, potrafili przecież zrozumieć, co jest właściwe, kiedy już to dostrzegli.Nawet Hari Coplin obserwował wejście Druciarzy do wioski z mniej kwaśną minąniż zazwyczaj.Cóż, może tylko odrobinę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki