[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przede wszystkim liczyło się zgraniewszystkiego w czasie.Wysłane przez niego telegramy dotarły do Amsterdamu, Marsylii iPragi prawie dwanaście godzin temu.Według godnych zaufania informatorów, wywołałykonsternację.Na wieść o tym, \e Scofield zachowuje się w sposób nieobliczalny, ludziwspółpracujących z wywiadem we wszystkich trzech miastach ogarnęła panika.Mógł wsypaćpojedynczych agentów i całe siatki, doprowadzić do tego, \e wielu mę\czyzn i kobiet zostanieujętych, poddanych torturom i zabitych; nale\ało jak najszybciej wyeliminować człowieka okryptonimie Beowulf Agate.Wczesnym wieczorem przekazano wiadomość, \e wybranodwóch ludzi do tej misji.W Pradze i w Marsylii; ju\ nawet znajdowali się na pokładachsamolotów w drodze do Waszyngtonu.Z kontrolą paszportową i władzami imigracyjnymi nieprzewidywano \adnych kłopotów.Trzeci miał przed świtem wyruszyć z Amsterdamu; terazw Amsterdamie był ranek.Przed południem grupa zamachowców, nie związanych z rządem StanówZjednoczonych, zjawi się w Waszyngtonie.Ka\dy z nich otrzymał numer, pod który miałzadzwonić po przyjezdzie - z pozoru numer telefonu w murzyńskiej dzielnicy Baltimore - i oddy\urującego przy aparacie człowieka uzyskać najnowsze informacje o Scofieldzie.Temuczłowiekowi zaś tylko jedna osoba mogła je przekazać.Osoba odpowiedzialna za całą akcję:dyrektor Operacji Konsularnych.Nikt inny w rządzie Stanów Zjednoczonych nie dysponowałnumerem. Czy mo\na zrobić coś więcej? Congdon wiedział, \e ma niewiele czasu, a w dodatkuto, o czym myśli, wymaga niezwykłej współpracy.Czy mo\e w ogóle wystąpić z pomysłemtakiej współpracy, czy mo\e o niej choćby napomknąć? Nic podobnego nie miało dotądmiejsca.Ale takie posunięcie byłoby wyjątkowo korzystne.Mo\e pozwoliłoby nie tylkoustalić miejsce pobytu Scofielda, ale doprowadzić do podwójnej egzekucji.Zamierzał zadzwonić do sekretarza stanu i poprosić go, \eby wczesnym rankiemodbył dość nietypowe spotkanie z radzieckim ambasadorem.Uznał jednak, \e dyplomatycznezabiegi mogłyby pochłonąć zbyt wiele czasu, gdy\ \adna ze stron nie chciałaby zapewnewystąpić wprost z propozycją zabójstwa.Istniał lepszy sposób; niebezpieczny, ale znaczniemniej zawiły!Congdon wstał cicho z łó\ka i ruszył na dół do swojego gabinetu; pracował tu, kiedybył w domu.Podszedł do biurka, przymocowanego stalowymi bolcami do podłogi; drewnianedrzwiczki po prawej stronie kryły kasę pancerną z zamkiem szyfrowym.Zapalił lampę iprzekręcił tarczę zamka.Rozległ się cichy trzask; stalowe drzwi odskoczyły.Mę\czyznasięgnął do środka i wydobył fiszkę z numerem telefonu.Nigdy nie sądził, \e kiedykolwiek z niej skorzysta.Kierunkowy 902 - Nowa Szkocjaw Kanadzie, a dalej numer, pod którym ktoś zawsze pełnił dy\ur; był to bowiem numerkompleksu komputerowego, głównej bazy kontaktowej dla wszystkich agentów radzieckichdziałających w Ameryce Północnej.Jeśli zadzwoni tam, ujawni istotną tajemnicę, gdy\Rosjanie nie orientowali się, i\ wywiad amerykański wie o ich bazie w Nowej Szkocji, alepośpiech i wyjątkowe okoliczności usprawiedliwiały ten krok.Congdon wiedział, \e w bazie,znajduje się ktoś, kto zrozumie jego decyzję; ktoś, kogo uwarunkowania dyplomatyczne niebędą obchodzić; ktoś, kto sam wydal mnóstwo wyroków śmierci.Najwy\szy rangąfunkcjonariusz KGB poza granicami Związku Radzieckiego.Congdon wykręcił numer.- Firma exportowa Cabot Strait - powiedział męski glos w Nowej Szkocji.- Dy\urnydyspozytor.- Mówi Daniel Congdon, dyrektor Operacji Konsularnych i podsekretarz stanu wrządzie Stanów Zjednoczonych.Proponuję, \ebyście sprawdzili skąd dzwonię; przekonaciesię, \e ze swojej prywatnej rezydencji w Herndon Falls w stanie Wirginia.Mo\ecie te\włączyć elektroniczne czujniki; dowiecie się, \e linia jest czysta i nikt nie podsłuchuje naszejrozmowy.Gotów jestem czekać tak długo, jak będzie trzeba, ale muszę mówić z WoltemJeden, po waszemu Wolt Odin, jeśli się nie mylę. Jego słowa powitała cisza.Congdon bez trudu mógł sobie wyobrazić szok dy\urnegow Nowej Szkocji, który właśnie wciskał ró\ne guziki, \eby zawiadomić szefów ozdumiewającym telefonie.Wreszcie głos przemówił:- Mamy jakieś zakłócenia.Proszę powtórzyć wszystko jeszcze raz.Congdonpowtórzył.Znów zaległo milczenie.Dopiero po dłu\szej chwili dy\urny odezwał się ponownie.- Jeśli zechce pan zaczekać, poproszę do telefonu kierownika.Ale chyba połączył siępan z niewłaściwym numerem.Czy chodzi panu o naszą firmę na Cape Breton?- Nie jesteście na Cape Breton, tylko w St.Peters Bay na Wyspie Księcia Edwarda.- Proszę chwileczkę zaczekać.Congdon czekał prawie trzy minuty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki