[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już teraz wiem, dlaczego do tej pory nie udało mi się 208 TAJEMNICZA GWIAZDAzdobyć tych kamieni.Los przesądził o naszym spotkaniu.Zbliżało nas każde moje posunięcie.Razem wejdziemy w posiadanie Trzech Gwiazd, a ja posiądę ciebie.- Ujrzawszy grymasna twarzy Grace, dodał szybko: - Nie martw się.Zostanieszmoją żoną.Ale jestem bardzo niecierpliwy i mam słabość dopięknych rzeczy.- Przeciągnął palcem po obnażonym ramieniu Grace i zaczął się bawić srebrną bransoletą na jej ramieniu.- Uwielbiam też doskonałość.A ty, moja droga, spełniasz obamoje pragnienia.Jesteś doskonale piękna.Zrozum jednak, żegdy tylko wyczerpie się moja cierpliwość, nie będziesz miałażadnego wyboru.Moi ludzie w tym domu są.są dobrze wyszkoleni.Grace przeszył lodowaty strach.Mimo to zapytała głosemprzepełnionym niesmakiem:- Czyżbyś zamierzał uciec się do gwałtu?- Nie lubię, gdy o takich rzeczach mówi się przy stole.DeVane gestem nakazał służbie podawać następne danie.- Kobieta tak zmysłowa jak ty szybko poczuje głód i zacznie pożądaćmężczyzny.A wrodzona inteligencja podpowie ci, że będzienajmądrzej przystać na przyjacielski związek.- Tobie, Gregor, wcale nie zależy na seksie.- Nie mogłapatrzeć na bladoróżowego łososia na swoim talerzu.- Chodzitylko o to, abym była ci bezwzględnie uległa.Mojej naturze jestobca niewolnicza postawa.- yle mnie zrozumiałaś.- Zjadł z apetytem kawałek ryby.-Zrobię z ciebie boginię, a nie niewolnicę.Będę miał absolutniewszystko.%7ładen śmiertelnik nie stanie między nami.- Uśmiechnął się znowu.- Także porucznik Buchanan.Staje się kłopotliwy.Zaczyna węszyć wokół moich spraw.Widziałem go.-głos DeVane'a przeszedł w szept - w nocy.Powraca.Zawszepowraca.Bez względu na to, ile razy uda mi się go zabić.-Ambasador zamilkł na chwilę.Wypił łyk wina o barwie płynne- TAJEMNICZA GWIAZDA ft 209go złota.- Teraz ten człowiek rozgrzebuje dawno zapomnianesprawy i chce się doszukać czegoś, co dotyczy mnie.Serce Grace biło jak szalone.- Zaraz zacznie szukać mnie - oznajmiła z pozorną obojętnością.- Całkiem możliwe.Kiedy nadejdzie właściwa pora, pozbę-dę się tego człowieka.Mógłbym uczynić to dzisiejszego wieczo-ru, gdyby tak nagle nie opuścił twego domu.Już nawet wiem,w jaki sposób rozprawię się z Buchananem.Najpierw jednaki muszę wejść w posiadanie Gwiazd.A może nawet.- De Vanesięgnął po serwetkę i otarł wargi.- Może nawet daruję mu życie,gdy tylko zdobędę to, na czym mi zależy.Oczywiście, jeślizechcesz.Wiedz, moja droga, że potrafię być wspaniałomyślny.w sprzyjających okolicznościach.Serce podeszło jej do gardła.Prawie się dusiła.- A jeżeli zrobię to, czego sobie życzysz, zostawisz go- w spokoju?- Całkiem możliwe.Na ten temat jeszcze porozmawiamy.Oba-wiam się jednak, że nie potrafię zmienić swego stosunku do tegoczłowieka.Od pierwszej chwili czuję do niego niechęć.I nadaljestem niezadowolony z twego postępowania, droga Grace odrzu-ciłaś moje zaproszenie dla tak prymitywnego osobnika.Potwornie obawiała się o los Setha, nie mogła więc sobiepozwolić na chwilę wahania.Na jej wargach ukazał się przepra-szający uśmiech.- Och, Gregor, jestem pewna, że wybaczysz mi to małepotknięcie.Byłam.rozczarowana, że bardziej nie nalegałeś nanasze spotkanie.Każda kobieta to lubi.- Ja nie nalegam.Ja biorę.- Zauważyłam.-Wydęła wargi.-Okropnie ze mną postąpi-łeś.Wystraszyłam się śmiertelnie.Nie wiem, czy potrafię ci towybaczyć. 210 TAJEMNICZA GWIAZDA- Daj spokój, nie igraj z ogniem.Nie jestem żółtodziobem.Głos DeVane'a stał się teraz niski i gardłowy.Był w nimzłowieszczy ton.Grace wyczuła także zaciekawienie.- Oczywiście, że nie jesteś.- Wysunęła rękę i zanim podniosła się zza stołu, musnęła nią policzek ambasadora.- Wiekdojrzały ma tak wiele zalet.- Nogi miała jak z waty.Wyprostowana rozglądała się po sali, rozpaczliwie szukając wzrokiemokien i innych możliwych dróg ucieczki.- Masz piękny dom.I wiele skarbów.- Miała nadzieję, że rzucone przez nią wyzwanie okaże się warte ryzyka.- Uwielbiam piękne przedmioty.Aleostrzegam, sama nie stanę się ładną zabawką w rękach żadnegomężczyzny.- Podeszła powoli do DeVane'a, przeciągając czubkiem palca wzdłuż szyi między piersiami.- Przyparta do muru,potrafię.drapać.Milczał.Oparła rękę na stole i nachyliła się w jego stronę.- Pragniesz mnie? - spytała zmysłowym głosem, wpatrującsię w ciemniejące oczy prześladowcy i równocześnie sięgającpo nóż leżący obok jego talerza.- Chcesz mnie pieścić? Posiąść? - Zacisnęła palce na trzonku noża.- Nigdy tego niezrobisz.Przenigdy - oznajmiła, zadając mu cios.Zdesperowana, działała szybko, mimo to DeVane'owi udałosię przesunąć w bok, tak że nóż wbił mu się w ramię, a niew serce.Krzyknął z bólu i wściekłości.Grace porwała ciężkie krzesłoi uderzyła nim w wysokie okno, rozbijając szybę.Kiedy jednakrzuciła się przed siebie, jakieś silne ręce chwyciły ją od tyłu,uniemożliwiając ucieczkę.Walczyła zaciekle.Podarła jedwabną sukienkę.Dopiero gdypoczuła na gardle zimne ostrze, zastygła w miejscu.Uznaławalkę za bezskuteczną.Stojąc z unieruchomionymi ramionami,widziała przed sobą wykrzywioną twarz DeVane'a, o oczachrozwścieczonego szaleńca. TAJEMNICZA GWIAZDA 211- Powinienem od razu cię zabić - wysyczał.- Ale to byłobyza mało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki