[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pogrążyłabyś sięw rozpaczy.Długo byś leczyła złamane serce, aż w końcuodzyskałabyś radość życia.Zgadza się?- Mam nadzieję.- I gdybyś wtedy poznała fascynującego mężczyznę, to niebroniłabyś się przed miłością, prawda? - Poklepała się po udach.-Więc nie rozumiem, w czym tkwi problem?Eden popatrzyła na swoje ręce.Nie była pewna, czy zdołaprzyjaciółce wyjaśnić, o co jej chodzi.- Po prostu historia z Erikiem czegoś mnie nauczyła.%7łe miłość todar, to poświęcenie, zaangażowanie, akceptacja, pójście nakompromis.Nie wiem, czy mnie na to stać.A nawet gdyby było, tonie jestem pewna, czy Chase'owi na mnie zależy.- Instynkt nic ci nie podpowiada?Potrząsając przecząco głową, Eden wstała z ławki.Rozmowa zCandy wiele jej dała, ale niczego w gruncie rzeczy nie zmieniła.- Nauczyłam się nie ufać instynktowi, tylko rozumowi, dlategoidę zasiąść do ksiąg rachunkowych.- Kochanie, zrób sobie przerwę.- Przerwę miałam, kiedy pół obozu drapało się na potęgę, kiedypiorun strzelił w drzewo, kiedy kuchenka się zepsuła i kiedyweterynarz przyjeżdżał do konia.- Obejmując przyjaciółkę w pasie,skierowała się do wyjścia.- Miałaś rację.Nie warto wszystkiegotłamsić w sobie.A teraz wracamy do spraw bieżących.- Czyli do liczenia.- No właśnie.Może na tyle mnie to zmęczy, że zasnę jakniemowlę.- Pomogę ci - zaoferowała Candy.- Dzięki, ale wolałabym skończyć tę robotę przed NowymRokiem.- Och, ty paskudo!- Przecież nie znasz się na cyfrach.- Zaciągnęła zasuwę wdrzwiach.- Nie przejmuj się mną.A rozmowa z tobą dobrze mizrobiła.- W porządku.- Candy westchnęła.- Tylko nie siedz za długo.Biurem, jak go szumnie nazywano, był maleńki pokoik przykuchni, w którym stał metalowy stolik z demobilu.Eden zapaliłalampę, nachyliła klosz pod odpowiednim katem, a po chwili wahaniawłączyła radio tranzystorowe na stację z muzyką klasyczną.Liczyła,że znajome, spokojne melodie ukoją jej nerwy.Oddychając głęboko, przysunęła krzesło i usiadła.Tu, w tymmalutkim pokoiku, wszystko było czarne i białe, nie istniały odcienieszarości ani żaden wachlarz możliwości.Dobór jedzenia czy programzajęć można było modyfikować, ale nie finanse.Liczby miały stałe,niezmienne wartości.Musiała je zestawić, podsumować, wyciągnąćwnioski.Otworzyła szufladę, wyjęła kwity, faktury, czeki, księgęrachunkową.Powoli i cierpliwie dodawała kolejne pozycje, a zmaszyny sumującej wysuwał się coraz dłuższy pasek papieru.Dwadzieścia minut pózniej jej najgorsze obawy się potwierdziły.Dodatkowe koszty, które musiały ponieść w trakcie ostatnich dwóchtygodni, mocno nadwerężyły ich budżet.Bez względu na to, ile razysumowała wydatki, zawsze otrzymywała tę samą odpowiedz.Nie,jeszcze nie zbankrutowały, ale były niebezpiecznie blisko dna.Znużona potarła palcem nos.- Odbijemy się - powiedziała do siebie.- Na pewno nam się uda.-Przykryła ręką stos papierów na metalowym stole.- Jak siępostaramy, jak zaciśniemy pasa, jest szansa, że nie pójdziemy na dno.Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie więcejniespodziewanych wydatków.Miała wrażenie, że stos pod jej rękąrośnie z sekundy na sekundę.Również pod warunkiem, że przez całązimę będą żyć oszczędnie, licząc się z każdym groszem.Przycisnęłałokciem papiery, żeby już bardziej nie pęczniały.I trzeci warunek: żena kolejny sezon będą miały komplet obozowiczek.Tak, wtedy możezdołają przetrwać, a nawet odnieść drobny sukces.Wpatrując się w nieszczęsny stos, westchnęła ciężko.Jeżeli mimoto się nie uda, jeśli znów się pojawią niespodziewanie wydatki,wtedy.no cóż, wtedy sprzeda swoją biżuterię.W blasku lampy zamigotał pierścionek z opalem.Eden odwróciłaspojrzenie.Na samą myśl, że miałaby go sprzedać, ogarnęły jąwyrzuty sumienia.Ale sprzedałaby.Gdyby była przyciśnięta do muru,w ogóle by się nie wahała.Jedno wiedziała ponad wszelkąwątpliwość: że się nie podda.Całkiem nieoczekiwanie łzy pociekły jej z oczu.Nawet się niezorientowała, kiedy zaczęły kapać.Przetarła je wierzchem dłoni, lecznatychmiast pojawiły się nowe.Była sama, nikt jej nie widział, niktnie słyszał.Przestała walczyć, oparła głowę o stertę rachunków ipozwoliła łzom płynąć.Wiedziała, że niczego nie zmienią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Bruce Lansky [Girls to the Rescue 02] Girls to the Rescue Book 2 (pdf)
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka wiatła i mroku o Percy Parker (2)
- Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
- Kallysten [Blurred Trilogy 02 Blurred Bloodlines (pdf)
- § Trigiani Adriana Pula szczęcia 02 Pula marzeń
- Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
- Broadrick Annette Bracia z Teksasu 02 Zaloty po teksasku
- Bidwell George Michał i Pat 02 Synowie Pat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- shinnobi.opx.pl