[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden utkwił w gardle, drugi w udzie.Oba oznaczały niemalnatychmiastową śmierć, a on chciał mieć absolutną pewność, żeAowca szybko skona.Nie podobało mu się, że Anya naraża się naniebezpieczeństwo, chociaż nieśmiertelna.Wściekłość go ogarniała namyśl, że któryś z łotrów mógłby zrobić jej krzywdę.- Za tobą! - krzyknęła strasznym głosem.Odwrócił się za póznoo ułamek sekundy.Z cienia skoczył ku niemu kolejny Aowca.Zwarlisię, upadli na ziemię, przeciwnik uniósł nóż, gotów do zadaniaśmiertelnego ciosu.Zaślepiony potrzebą mordu nie zastanawiał się, żezabijając Luciena, uwolni demona. - Diabelskie nasienie - wydyszał.- Czekałem na ten pięknydzień.Lucien wy śmignął się.Kiedy Aowca padł na twarz, stał już zajego plecami.Nachylił się i złamał mu kark.Anya też już była przynim, wbiła sztylet w pierś napastnika.Lucien wyprostował się.- Gdzie reszta? - zapytał zdyszany.- Nie widziałam nikogo poza tymi trzema.- Wytarłazakrwawione ręce o dziewiczo białą szatę.I znowu widok był bardziejpodniecający, niż kiedy leżała na jego łóżku.Piękna, subtelna,śmiertelnie niebezpieczna i odważna.Księżniczka wojowniczek.Onateż musiała być pod wrażeniem, bo patrzyła na niego pożądliwymwzrokiem.- Celnie rzucasz - pochwaliła.Odwrócił się szybko, żeby nie zobaczyła wzwodu, i zaczął sięrozglądać.Aowcy zadali sobie sporo trudu, przygotowując kryjówkę.Przestronny tunel, rozwidlające się korytarze, które musiałyprowadzić do następnych pomieszczeń, ściany wzmacniane drewnem.W głębi stół z puszkami z jedzeniem, chrust na opał.Kątem oka zobaczył, że Anya nachyla się nad jeńcami.Obajwciskali się w kąt, musieli się bać, że anioł zemsty i ich nie oszczędzi.- Nie bójcie się - przemówiła łagodnym głosem.- Ja wykańczamtylko złych facetów.Nic wam nie zrobię.Wyprowadzimy was stąd.Tyle w niej łagodności.Nawet Lucien był oczarowany.Z jednego z korytarzy dobiegł łoskot, zaraz potem przerazliwykrzyk.Po chwili równie rozdzierający krzyk z innego korytarza.Icisza.Lucien skoczył, zasłonił sobą Anyę, gotów do walki.Zamiastspodziewanych wrogów pojawił się Parys z rozciętą twarzą, całyposiniaczony.- Zabiłem dwóch - oznajmił z dumą, acz trochę słabym głosem.Z sąsiedniego korytarza wyłonił się zbryzgany krwią Amun.Nicnie powiedział, nigdy nic nie mówił, kiwnął tylko głową.On teżpokonał swoich przeciwników.Tuż za nim szli Strider i Gideon, obajuśmiechnięci od ucha do ucha.- Ja załatwiłem trzech - zameldował.Lucien zauważył, że utyka.- Dostałem w udo, ale zwyciężyliśmy.- Mnie się nie udało - rzucił Gideon hardo.- Wygląda na to, że wszystkie te ziemianki są połączone.- Napięknej twarzy Parysa widać było zmęczenie.Gonił resztkami sił. Zwykle o tej porze miał już zaliczone jedną, dwie kobiety.Musiałmieć zaliczone, żeby zaspokoić głód demona.NieszczęsnaRozwiązłość stukała się ostatnio poprzedniego dnia w samolocie.Odtego czasu nic.Anya zostawiła jeńców i stanęła obok Luciena.Trzej wojownicywciągnęli gwałtownie powietrze.Pełni uznania, zachwyceni,zaskoczeni? Nie wiedziała.- Co ona, do diabła, tu robi? - chciał wiedzieć Strider.- Idlaczego bogini mniejsza walczy z Aow.- Ej! Nie jestem żadna mniejsza! - Tupnęła nogą.Lucienowi nie dane było odpowiedzieć.Zmierć, coraz bardziejniespokojna, bardziej namolna niż zwykle, domagała się nowychdusz.Skomlała głośno, targana sprzecznościami, bo rwała się doswoich zadań, jednocześnie chciała zostać przy ślicznej Anyi.Jakimsposobem potrafiła zawładnąć demonem? Jaką moc musiała posiadać?- Wrócę - mruknął i przeniósł się ze świata materialnego w światduchowy.Mógł zostawić ciało na wyspie, ale wtedy przyjacielemusieliby pilnować pustej skorupy.Nie widział ich już, znikli z jego pola widzenia.Dostrzegał tylkociała Aowców, zbroczone krwią, bez życia.Ich dusze jeszcze się tamkołatały, czekały na niego.- Anya - zawołał.Nie chciał zostawiać jej z wojownikami.Kto wie, co może imwpaść do głowy, szczególnie Parysowi.Nie pojawiła się.Wcześniej kilka razy towarzyszyła mu,wyczuwał jej obecność.Dlaczego teraz nie odpowiedziała nawezwanie? Ta kobieta potrafi sobie radzić.Pokazała ci to dowodnie.Pospiesz się! Lucien nie musiał zajmować się wszystkimi duszamiumierających.Wiele z nich pozostawało na ziemi, trzymały się tegoświata, niewidzialne lokatorki ni tego, ni owego.On sam pewnie byzwariował, gdyby musiał przebywać cały czas w domenie duchowej,między ziemią a piekłem, ziemią a niebem.Czasami miał dośćodprowadzania duszyczek do miejsca przeznaczenia.Zawsze wyczuwał instynktownie, gdzie która ma trafić.Zdarzałomu się widzieć ostatnie chwile życia i bezwzględnych okrutników, iludzi nieskończenie dobrych.Westchnął.Wszyscy zabici Aowcy mieli czarną aurę.yli ludzie,do cna wypaczeni.Niedługo będą smażyć się w wiecznym ogniu.Nie dziwiło go to.Zdarzali się Aowcy, którzy szli do nieba, ale tym tutajpisane było piekło.Musieli zapłacić za swój fanatyzm, za to, żetorturowali niewinnych.- To jest ten spokój, za którym tak tęskniłeś? - Lucien podpłynąłdo pierwszych zwłok.Wyciągnął dłoń, zagłębił ją w piersi Aowcy.Kiedy wyczuł lodowatą duszę, zacisnął palce.Dusza wierzgnęła,próbowała się uwolnić.- Nie! - krzyknęła.- Nie.Puść.Chcę tu zostać.Demon ujrzał w jednym błysku wszystkie grzechy zmarłego, ajak demon, to i Lucien.Ten człowiek za życia stawiał się ponadprawem, mordował każdego, kto wszedł mu w paradę, mężczyzn,kobiety, dzieci, wszystko w imię naprawy świata.Aotr.Mocnodzierżąc opierającą się duszę, stanął u bram piekieł.Nie mylić zHadesem.Hades zarezerwowany był dla tych, którzy nie zasłużyli anina męki piekielne, ani na chwałę w niebiesiech.Ta tutaj duszyczkazapracowała sobie na wiekuiste płomienie.Choć wrota do palenisk wnajniższym kręgu były zawarte, Lucien czuł bijący stamtąd żar,słyszał krzyki umęczonych i diabelski, szyderczy śmiech.Zapachsiarki był tak intensywny, że zrobiło mu się niedobrze.Przez tysiące lat co noc przyprowadzał tu Maddoksa.Pragnąłulżyć przyjacielowi i nie był w stanie mu pomóc.Nic nie można byłozrobić.Dopóki nie pojawiła się Anya.Wybawiła ich obydwu i lubiła otym przypominać.- Proszę! - jęczała dusza.- Ja przepraszam za.- Daj sobie spokój - uciszył ją Lucien.Nasłuchał się przez wiekiróżnych targów.%7ładne prośby i błagania go nie wzruszały.Co zrobisz, kiedy Anya zacznie cię błagać? Co wtedy?Tym razem zrobiło mu się niedobrze na myśl, że maprzyprowadzić tutaj tak piękną istotę.Cokolwiek złego uczyniła, niezasługiwała z pewnością na to, żeby smażyć się w piekle.Możejednak trafi po śmierci do nieba.Oby.Choć tyle.- Proszę! - zawył Aowca, kiedy otworzyło się przejście donajniższego kręgu piekieł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki