[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zadrapania nieco przyblakły.Nie przypominały już wściekłych, nabrzmiałych ran ze zdjęcia, byływąskie i pokryte strupkami.- To się stało dwa tygodnie temu?- Nie chciały się zagoić - wyjaśnił Roger.- Próbowaliśmy wszystkiego.Dopiero co zaczęły się zablizniać.- Actibac? - zapytała Chess, nie mogąc się powstrzymać.- Tak, skąd pani wie?- Często się kaleczymy, więc jesteśmy na bieżąco.- Usiadła z powrotemna miejscu, mając nadzieję, że Kym zrozumie aluzję i opuści sukienkę, aleminęło dobrych trzydzieści sekund, zanim kobieta w końcu obciągnęła cienkimateriał, zakrywając ciało.- Szkoda, że o tym nie wiedziałem.Mogliśmy po prostu zadzwonić doKościoła i zapytać.Byłoby super, co, Kymmi? %7łona rzuciła mu cierpki uśmiech, ale nie spuszczała wzroku zczarownicy.Jeżeli tej dziwce wydawało się, że potrafi speszyć Chess i sprawić, żebyczarownica poczuła się nieswojo, to grubo się myliła.Chess przewróciła lekkooczami, odwróciła wzrok i sięgnęła po spektrometr.- W porządku, może oprowadzicie mnie teraz po domu? Pokażecie mi,gdzie widzieliście zjawy i gdzie zdarzyły się ataki.Zobaczymy, co uda nam sięznalezć.Kościół utrzymywał dla swoich pracowników kilka muzeów.Chessszczególnie lubiła synagogę.Pracownicy nosili tam małe czapeczki, niegdyśzwane jarmułkami.Dom Pyle ów przypominał jej jedno z takich muzeów.Salonurządzono z taką samą starannością, był też równie bezosobowy.Wspięli się na górę po uroczych, kręconych schodach prowadzących nadługi korytarz.Okna na każdym z jego końców przypominały puste białedziury, zakryte roletami.Zwiatło, które mogło wpadać do środka, byłobezużyteczne, ponieważ na całej długości korytarza rozmieszczono jaskraweelektryczne żarówki.Te wszystkie zapalone światła musiały kosztować fortunę.Dziesięć pokoi, w tym główna sypialnia, pokój Arden, pokójkomputerowy, biblioteka i spa.Pozostałe pomieszczenia stanowiły pokojegościnne, różniące się jedynie kolorem.Spektrometr Chess co jakiś wydawał z siebie ciche piknięcie, kiedy wrazz Pyle ami zwiedzała każdy pokój gościnny i łazienkę.Ale robił to niezbytczęsto i nie na tyle mocno, by mogła coś wyczytać.Za to dokładnie zapamiętałarozkład budynku.Jeżeli państwo Pyle nie spali w nocy, trudno jej będzie zakraśćsię do nich po zmroku i użyć Rączki Chwały, by wzmocnić ich sen i trochę sięrozejrzeć.Oczywiście, biorąc pod uwagę całą tę ochronę, wizyta po zmroku itak była dość ryzykowna, czy właściciele będą spać, czy nie.Miała wrażenie, żeochrona jest tu świetnie wyszkolona.Może Merritt.?Nie.Nawet gdyby mogła go o to prosić, nie powinna tego robić.Byłabygłupia, gdyby mu zaufała.Rok czy dwa wspólnej historii nie czyniło ichprzyjaciółmi.- Rogerze - zapytała, przerywając mu w pół zdania.Właśnie pokazywał,gdzie widział ducha młodego mężczyzny wychodzącego z łazienki.- Wiesz,gdzie są granice dawnego budynku? Tego, w którym dokonano morderstwa?- Fundamenty i ściany zostały zburzone, zanim kupiliśmy tę ziemię.Ale ztego co wiemy, to chyba tam, gdzie są północne ściany, gdzie nasza sypialnia.Zszacunkowych pomiarów, które dostaliśmy od naszego rzeczoznawcy wynika,że tamten budynek kończył się gdzieś za tym pokojem.- Wskazał na drzwi.- Wtamtej części domu nie widzieliśmy żadnych duchów, przynajmniej na razie.- Zpicie tam?Pyle owie wymienili spojrzenia, nawet Arden, która w trakcie całejwycieczki nie odezwała się ani słowem.- My po prostu nie śpimy w nocy - stwierdziła Kym - W żadnym z pokoi. - Arden czasami nocuje u koleżanki - dodał Roger, - A ja i Kym śpimy wsalonie.Chess pokiwała głową.Może powinna użyć zaklęcia odstraszającego,żeby zatrzymać ich na dole.Wtedy mogłaby rozejrzeć się trochę na górze, ale toby wszystko skomplikowało.Nawet jeśli udałoby jej się wymyślić sposób, bydostać się do środka.Wrócili korytarzem do głównej sypialni, ostatniego pokoju po prawejstronie.Chess spodziewała się urządzonego z rozmachem pokoju.Zobaczyłałóżko, które wielkością przypominało koję, i kawałek materaca pokrytyjedwabnym prześcieradłem.Nad nim wisiał ogromny obraz nagiej Kym.Czy towłaśnie miała na myśli Arden, gdy powiedziała, że matka lubi pokazywaćciało?Kym wyglądała na zadowoloną.Leżała na boku, na czymś coprzypominało futro, cóż za oryginalność.Jedną ręką skromnie zakrywała jasnepukle między nogami, a drugą zarzuciła z tyłu za głowę.Piękny obraz,przyznała Chess, ale i tak.Nic dziwnego, że Arden chodziła takanaburmuszona, gdy musiała porównywać swoje rozwijające się wdzięki znajlepszym ciałem, jakie można było kupić.- Tej nocy, kiedy nastąpił atak - zaczęła - co się właściwie stało?- Było ciemno.- Roger chyba powoli zaczynał odchodzić.Jego wzrok niebył już taki szklany.- Nie pamiętam, kiedy zasnąłem ani jak się obudziłem.Tylko.coś usłyszałem.Jakiś ruch w pokoju i wrzask Kymmi.I nie czułemswoich dłoni.To coś się śmiało i wrzeszczało - Zamrugał powiekami,powstrzymując łzy.Chess przypomniała sobie, że facet jest aktorem.- To bytookropne.Kym się nie odzywała.Chess zanotowała w pamięci, żeby sprawdzić jejsprawozdania finansowe.Akta zawierały wyciągi z kilku kont, ale wszystkiebyły wspólne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki