[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Najlepiej sama z nim pogadaj.Valentina wyjmuje telefon komórkowy.Szlag! Trzy nieodebranepołączenia od szefa.Drzwi do gabinetu majora są otwarte.Valentina wchodzi dośrodka, trzymając przed sobą telefon.- Sono realmente spiacente.Wyłączyłam dzwięk w kostnicy idopiero zauważyłam, że pan dzwonił.Major Carvalho podnosi na nią wzrok z zarzuconego papieramibiurka.Ma zmęczone oczy.Jego czoło przecinają głębokiezmarszczki.Przed sobą ma trzy plastikowe kubki po kawie.Jedensłuży jako popielniczka.Valentina była przekonana, że rzucił paleniena dobre już lata temu.To znaczy, że jest gorzej, niż myślała.- Usiądz, proszę.- Major zapraszającym gestem wskazuje nakrzesło.Serce Valentiny wali jak młot.Zastanawia się, czy zrobiła cośzłego - bardzo złego.Major przygryza paznokieć na kciuku i wpatruje się w nią me-lancholijnie.- Antonio nie żyje.Twój kuzyn.Naprawdę bardzo mi przykro.Valentina ma wrażenie, że się przesłyszała.- Scusi?164 - Miał wypadek na łodzi dziś rano.Płynął z portu przy Fonda-menta San Biagio na lagunę.Valentina gapi się bezmyślnie w ścianę za szefem.Słyszała, żeludzi czasami w takich sytuacjach dopada odrętwienie, ale nigdy taknaprawdę nie rozumiała, co to znaczy.Aż do dziś.- Nie rozumiem.Co się stało?- Sami jeszcze nie wiemy.Wygląda na to, że w kabinie eksplo-dowała kuchenka gazowa.W każdym razie tak zeznali świadkowie zinnych łodzi.- Major przerywa i musi ugryzć się w język, żebyprzypadkiem nie powiedzieć jej, że wybuch był tak potężny, żepraktycznie rozerwał Antonia na strzępy.- Dochodzeniówka i tech-niczni badają szczątki.Będzie pełne śledztwo.Valentina gryzie wargę.Głęboko w środku czuje pierwsze ukłuciebólu.- Antonio? Jest pan pewien? Nie doszło do pomyłki?Ale z twarzy szefa wyczytuje, że żadnej pomyłki nie było.- Nie, sam identyfikowałem ciało.Carvalho obserwuje, jak stopniowo dociera do niej sens jego słów.- Przynieść ci coś? - Rozgląda się za wodą i chusteczkami.Valentina otrząsa się z odrętwienia.- Czy.czy rozmawiał pan już z jego rodzicami?Major krzywi się.- Dopiero od nich wróciłem.- Co z nimi? Czy z jego mamą wszystko w porządku?Vito wzdycha.- Nie, z jego mamą nic nie jest w porządku.Ani z ojcem.Ani ztobą, z tego, co widzę.- Wstaje zza biurka, podchodzi do niej i kładzieręce na jej ramionach.- Poproszę kogoś, żeby odwiózł cię do domu.Albo do wuja i ciotki, jeśli wolisz.165 Przez twarz Valentiny przebiega skurcz.Uspokajający dotyk dłonimajora w jakiś sposób otwiera tamę.Zalewa ją fala rozpaczy, alepostanawia zagryzć zęby i w żadnym wypadku nie rozkleić się przeddowódcą.- Grazie, nic mi nie będzie.Sama pojadę.- Valentina wie, żemajor zauważył łzy w jej oczach, ale powtarza sobie w duchu, że musibyć silna.Pozostać profesjonalistką.- Co z pogrzebem? - pyta, nawszelki wypadek sięgając po chusteczkę.- Scusi? - pyta zdumiony Vito.- Z pogrzebem.Muszę powiedzieć jego rodzicom i reszcie ro-dziny, gdzie zostanie pochowany, kiedy mogą odebrać ciało, jak towszystko zorganizować.- Pózniej, Valentino.To może poczekać.- Odczekuje, aż dziew-czyna wydmucha nos.- Ktoś będzie z tobą w kontakcie.Nasi ludziebędą do waszej dyspozycji.Antonio będzie miał pogrzeb ze wszyst-kimi honorami, tak jak na to zasłużył.To ostatnie zdanie przeraża ją.Myśl o mundurach, gwardii ho-norowej, salutach armatnich sprawia, że cała ta historia wydaje jej sięnieznośnie oficjalna.I nieodwołalna.- Na pewno nie chcesz, żeby ktoś cię zawiózł? - upewnia sięmajor, odprowadzając ją do drzwi.- Nie.Mówiłam, że nic mi nie jest - odpowiada trochę zbytgwałtownie.- Naprawdę sobie poradzę.Molte grozie.- Odsuwa się odmajora.- Doceniam to, że powiedział mi pan osobiście i nie na ko-rytarzu, panie majorze.To bardzo uprzejme z pana strony.Kierując się ku drzwiom, Valentina ma nadzieję, że szef nie uznajej zachowania za niegrzeczne albo niewdzięczne.Wstrzymuje od-dech przez cały korytarz i omal nie przewraca się na schodach.Do-piero w garażu pozwala w końcu popłynąć łzom. CAPITOLO XXIIRok 666 przed ChrystusemAtmantaKiedy wyczerpana Tecja wychodzi z warsztatu złotnika, jest jużprawie świt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki