[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wustach czuła smak kawy i tytoniu.W nosie wiercił ją zapach końskiejuprzęży i męskiej namiętności.Całe ciało płonęło jej żywym ogniem.Musiała zapamiętać to wszystko.Musiała to przechować wzakamarkach pamięci na całą resztę życia.ROZDZIAA DWUDZIESTYArabella siedziała skulona przy oknie, patrząc na ostre cienieprzesuwające się po drugiej stronie ulicy, pod gotyckim portalem kościołaMinoriten.Doszła do kresu długiej drogi.Castlereaghowie byli dla niejuprzejmi i mili, lecz nie wspomnieli ani słowem o jej rozmowie z hrabiąFerdynandem.Wiedzieli, że dała mu kosza, ale woleli się nie odzywać.Potraktowali ją jak niesforne dziecko, które zmądrzeje z czasem.Przemyślała setki rozwiązań, ale wszystkie doprowadziły ją do tegosamego wniosku.Musiała opuścić Wiedeń przed przyjazdem hrabiego.Nagle skrzypnęły drzwi i rozległ się uszczypliwy głos:Anula & ponaousladansc - Skoro góra nie przyszła do Mahometa, to Mahomet przyszedł dogóry.Arabella odwróciła głowę.Lulu bezceremonialnie wkroczyła dopokoju i rzuciła pelerynę na krzesło.Wyglądała niczym generał gotowy dowalnej bitwy.- Unikasz mnie, moja droga.- Usiadła koło okna, naprzeciwkoArabelli.- Cóż, do tej pory starałam się nie wtrącać.Powiedziałam sobie, żenawet nie wychylę nosa z ukrycia, dopóki mnie o to sama nie poprosisz.Czekałam, że mi powiesz, co mogę dla ciebie zrobić.Arabella pokręciłagłową.Nic nie powiedziała z obawy, że się rozpłacze.Lulu przyłożyła dłoń do jej policzka.- Proszę.To wystarczyło.Arabella zbyt długo była sama, żeby terazpowstrzymać się od zwierzeń.- Och, Lulu.Ferdynand chce mnie poślubić, ale ciągle nic nierozumie! Dla niego to wyłącznie kwestia honoru.- Chwyciła przyjaciółkę zaręce.- Nie mogę na to pozwolić! Przecież za parę lat znienawidziłby mnie ażdo końca życia! Uznałby, że podstępem wciągnęłam go w małżeństwo!Azy popłynęły z jej oczu.- Czasami leżę w nocy i patrzę w sufit.Zastanawiam się, co by było,gdybym przyjęła jego oświadczyny.Przecież na dobrą sprawę wszystko bymoddała, byle go co dzień widzieć, słyszeć i dotykać.- Głos jej się załamał.-Ale nie mogę.- Dlaczego, na miłość boską? - ze zdumieniem zapytała Lulu.- Znammałżeństwa, które trwają na dużo bardziej kruchych podstawach.Anula & ponaousladansc Arabella wzięła głęboki oddech.- Będę miała dziecko.- Dziecko? I nie chcesz mu o tym powiedzieć? - W głosie Lulupobrzmiewała wyrazna nagana.- Jak możesz mu zrobić coś takiego?- Jak mogę wychowywać dziecko w małżeństwie bez miłości?Lulu pokręciła głową.- Arabello.Pragniesz wszystkiego.Jesteś pewna, że nie żądasz zbytwiele?- Być może - westchnęła Arabella - ale nie potrafię inaczej.- Wybacz.- Lulu potarła czoło.- Zła jestem, bo kocham was oboje.- I naprawdę pragniesz mi pomóc? - prędko spytała Arabella, pókimiała w sobie jeszcze dość odwagi.- Jeśli tylko zdołam.- Pomóż mi uciec.Muszę wyjechać z Wiednia, zanim Ferdynandwróci.Sama nie potrafię niczego wymyślić.Za bardzo się boję.Gdy jużbędę daleko, znajdę jakiś sposób, żeby uporządkować swoje dalsze życie.Lulu przez dłuższą chwilę spoglądała jej prosto w oczy.Potem skinęłagłową.- Mamy posiadłość w górnej Austrii.Wygodny dom, służba.Możesztam zostać, jak długo zechcesz.- Czym mogę panu służyć, książę Wołkoński?Wszyscy Rosjanie to w gruncie rzeczy zwyczajni barbarzyńcy, zniesmakiem pomyślał Metternich.Miłym uśmiechem zamaskował swojeprawdziwe uczucia.Wytwornym gestem wskazał Wołkońskiemu fotel.Książę mu podziękował krótkim skinieniem głowy, ale nie usiadł.Byłzbyt podminowany.Nerwowo przechadzał się po gabinecie.Ta czarnowłosaAnula & ponaousladansc angielska wiedzma doprowadzała go wręcz do furii.Wciąż o niej myślał.Nie mógł już dłużej wytrzymać.- Książę Metternich, przyszedłem prosić pana o małą przysługę.Metternich uśmiechnął się niezobowiązująco i dał znakWołkońskiemu, aby mówił dalej.Miał nadzieję, że nie cho- dzi o cośtrudnego.W drobnych sprawach chętnie udzielał pomocy, bowiem wprzyszłości zawsze mógł zażądać rewanżu.- Chciałbym mieć pewność, że hrabia Ferdynand Berg w ciągunastępnych czterech lub pięciu dni nie wróci do Wiednia.Wiem, że panmoże mi to załatwić.- Berg podróżuje z pańską carycą, mon cher książę.- Metternichdyskretnie wzruszył ramionami.- To jego oficjalne zadanie.Powrót doWiednia zależy wyłącznie od woli Jej Majestatu.Złączył końce palców i spokojnie patrzył na Wołkońskie- go.Był rad,że zmusi Rosjanina do bardziej szczerych wynurzeń.- Obaj wiemy, że caryca Elżbieta może pozostać w Peszcie przeznastępny tydzień lub wrócić już pojutrze - niecierpliwie rzekł Wołkoński.-Nie chcę spędzić kilku kolejnych dni, wciąż oglądając się przez ramię.- Cóż więc mam zrobić?- Chcę, żeby na pewien czas wycofał pan Berga z obiegu.Przecieżwystarczy jedno pańskie słowo!Metternich parsknął śmiechem.- Pochlebia mi pan, ale to nieprawda.Nie mam aż takiej władzy, jakąna ogół mi się przypisuje.Wołkoński ciężko oparł się o biurko.Anula & ponaousladansc - Tak się składa, że doskonale wiem, jaką władzą pan dysponuje.Metternich nawet nie drgnął.Jego twarz przybrała wyraz uprzejmegozdumienia.- Naprawdę? - Pozwolił sobie na oszczędny uśmiech i skinął głową.-Powiadomię pana, co mi się udało zdziałać.- Kiedy? - Wołkoński pochyliłsię w jego stronę.Metternich splatał i rozplatał dłonie, jakby rozważał różnemożliwości.Odczekał chwilę, żeby jeszcze trochę podrażnićWołkońskiego.- Kiedy tylko mój kurier dotrze do Pesztu.Wołkoński wyprostował sięi wybuchnął śmiechem.- Doskonale.Wiem, że na pewno pan mnie nie zawiedzie.Roześmiał się ponownie i wyszedł.Po jego wyjściu Metternich przez dłuższy czas siedział nieruchomo.Potem wstał i lekko zatarł ręce z wyraznym triumfem.Uwielbiał takiesytuacje.Na przyszłość miał Wołkońskiego w garści.W dodatku Berg i tagłupia angielska gęś dostaną to, na co zasłużyli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki