[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostatecznie jednak to Souza sam temu zaradził, broniąc się przedswoimi uczuciami emocjonalną prostytucją, ubóstwiając człowieka,którego podświadomie nienawidził, i czcząc go, nawet po jego śmierci.Wierny sługa Horace, bez własnej rodziny, zawsze gotów stawiać czołokryzysom, które wydawały się dręczyć Cadmusów jak jakaś ponuraalergia na życie.Na całodobowym dyżurze, zawsze do usług.Freud nazwał to  formacją reaktywną : to oddanie się szlachetnymczynom, by ukryć nieczyste popędy.Ten mechanizm obronny, trudnydo utrzymania, niczym chodzenie po linie do tyłu, stał się sposobemdziałania Souzy na całe jego dorosłe życie.Lecz jego gniew, kiedy zapytałem o jego zaangażowanie w sprawyCadmusów, był dowodem, że z jego umocnień zaczyna wykruszać sięzaprawa.Zmiękczona żarem spętanej żądzy.Skorodowana przez czas,różne wydarzenia i dostępność innej kobiety Cadmusów.Uwolnienie tejnamiętności zmieniło go w mordercę, mordercę na olbrzymią skalę, aletak jak w każdej grotesce, unikał własnego odbicia.Teraz lustropodstawiono mu pod nos, a on schronił się za murem wyparcia.Belleindifference, z której Maria Antonina byłaby dumna.Milo skończył czytać i spojrzał na Heather i Dwighta.- Entliczek, pentliczek - powiedział Cash, czytając mu w myślach.Zanim zdecydował, co zrobić, drzwi się otworzyły i do środkawszedł Cal Whitehead, ubrany w butelkowozielony garnitur z białymilamów-kami klap.W ręku niósł futerał z jaszczurczej skóry, z rączkąowiniętą w przezroczystą folię i opisaną.Udawało mu się żuć gumę ijednocześnie wesoło szczerzyć.Rzucił futerał na stół.- Skąd te smutne miny? - spytał. - Właśnie kończymy - odparł Milo.- Na panu Souzie naszeargumenty nie zrobiły wrażenia.- Tsk-tsk - cmoknął Whitehead.- Może to pomoże.Włożył lateksowe, chirurgiczne rękawiczki, wyjął z kieszeni opisanyklucz i włożył go do zamka futerału.- Jest pani bardzo pewną siebie kobietą zwrócił się do Heather.%7łeby zostawić coś takiego w szufladzie komody, pod tymi ślicznymijedwabnymi majteczkami.Tuż obok krążka dopochwowego.Obrót nadgarstka i futerał został otwarty.Wnętrze było wyłożonegrubym, lawendowym aksamitem.W aksamicie, w dwudziestusześciokątnych zagłębieniach, leżały małe, kryształowe słoiczki,zabezpieczone aksamitnymi paskami.Zawierały szarawe i brązowaweproszki oraz grubsze substancje, wyglądające na suszone liście i gałązki.Do pokrywy futerału przymocowane były mały, porcelanowymozdzierz i tłuczek, porcelanowy talerzyk, trzy metalowe strzykawki iplatynowa zapalniczka.- Najładniejszy zestaw, jaki widziałem - stwierdził Whitehead.-Bardzo kobiecy.Heather znów zakryła się chustką.Spojrzała na wieczorową torebkę.Souza patrzył w sufit, pozornie nieświadom tego wszystkiego.Wkominku trzasnęło polano.- Wciąż niewzruszeni? - spytał Whitehead z udawaną urazą, któranagle zmieniła się w autentyczne rozdrażnienie.Sięgnął do kieszenimarynarki i wyjął plik zdjęć.- Detektywie Whitehead - powiedział Milo, ale zanim zdołałdokończyć zdanie, śledczy rozłożył zdjęcia w wachlarz, jak talię kart, izaczął je rozdawać.Najpierw Souzie, który je zignorował, potemHeather; ona wzięła jedno i wydała udręczony jęk, charczący, surowyodgłos z głębi trzewi, tak pierwotny i pełen cierpienia, że prawie nie dozniesienia.Szarpiąc zdjęcia wykrzywionymi palcami, zdołała je tylkopowyginać.Znów jęknęła, opuściła głowę tak nisko, że jej czoło znalazłosię na wysokości stołowej nogi, i zaczęła charczeć. - Co to jest? - spytał ostro Dwight.- Pan też chce obejrzeć?- Cal - mitygował go Milo.Whitehead machnął tylko ręką.- Pewnie, czemu nie - syknął i rzucił garść przed Dwighta, który pozbierał je, obejrzał i zaczął gwałtownie dygotać.Rozumiałem ich reakcje, bo sam widziałem te zdjęcia - ziarniste,czarno-białe fotografie, zrobione potajemnie przez szpary w drzwiach izza koronkowych firanek, ale dość wyrazne - Heather i Souzauprawiający miłość.W jego gabinecie, ona leży na brzuchu, narzezbionym biurku, ze spódnicą zarzuconą na wąskie biodra, spokojna iznudzona, on pompuje z tyłu, krzywiąc się i szczerząc.W jego sypialni,na poczwórnym łożu, ona bierze go w usta, z szeroko otwartymioczami, jedna pajęcza dłoń ugniata mięsisty pośladek.Na tylnymsiedzeniu rollsa, zwierzę o dwóch grzbietach wije się wśród pospieszniezrzuconych ubrań.I tak dalej.Obrazkowa kronika zdrady, odrażająca, aprzy tym posiadająca prymitywny urok surowej pornografii.Antrim nazwał te zdjęcia swoją polisą ubezpieczeniową.Wrednakolekcja, zebrana w ciągu dwóch lat.Zdołał to zrobić, bo był służącym,a służący są psychologicznie niewidzialni.Tak jak przeoczono jegoobecność podczas sfałszowanego poświadczania funduszupowierniczego, tak jego głodne, bystre oczy lekceważono w napadachżądzy.Heather znów zacharczała.Dwight wstał i pogroził jej palcem.- Ty pieprzona zdziro! - wrzasnął przez stół.- Pieprzona, kłamliwakurwo!Poderwała się, słysząc wyzwiska.Chwiejnie trzymała się na nogach.Z rozbieganymi oczami, plamami czerwieni na policzkach, fryzurąrozpadającą się z jednej strony, ściskała mocno torebkę.Akała.Ciężkodyszała, na skraju hiperwentylacji.- Dwulicowa suka - prychnął Dwight, potrząsając pięścią.- Spokojnie.- Cash położył mu rękę na ramieniu. - Ty - wycedziła Heather, łkając, łapiąc powietrze.- Ty.masz.czelność.mnie.pouczać.- Dwulicowa kurwo! - ryknął.- To ma być podziękowanie!Pieprzona dziwka.- Kim jesteś.żeby.osądzać! - krzyknęła, podnosząc ręce i zaginającpalce w szpony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki