[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie powiedziałaś chyba nikomu, że idziesz do mnie?  spytał, z niepokojem mrużąc oczy. Ależ nie. To dobrze  uśmiechnął się i wskazał mi miejscena kanapie. Nie powinienem częstować cię koktajlem  mówił lecz myślę, że mogę zaproponować ci trochę białego wina.Masz ochotę? Z przyjemnością. Rozgość się, proszę.Usiadłam pośrodku kanapy.Byłam tak zdenerwowana, że nie wiedziałam, co począć z rękoma.Z początkuzłożyłam je na kolanach, ale zaraz przyszło mi do głowy,że nie wyglądam mądrze i aż nazbyt przypominam uczennicę w ławce, więc założyłam jedną rękę na oparcie sofy,a drugą położyłam niedbale na kolano.W kółko zmieniałam pozycję nóg, raz zakładałam nogę na nogę, to znówsiadałam prosto. Bardzo ładnie wyglądasz  usłyszałam głos Michaela, wnoszącego wino.Podziękowałam i ujęłam kieliszek w obie dłonie, oba-164 wiając się, że skoro cała drżę, mogę nieopatrznie rozlaćwino na kanapę. Właściwie  rozpoczął, siadając przy mnie  cieszęsię, że przyszłaś wcześniej.Mam szansę skupić na tobiecałą uwagę i przez to poznać cię lepiej  dodał, popijając,po czym odstawił kieliszek na podstawkę i przysunął siędo mnie tak blisko, że poczułam jego dotyk. Zastanówmysię  ciągnął z figlarnym błyskiem w szafirowych oczach,tak dobrze mi znanym. Wiem, że chodziłaś do prywatnejszkoły w Richmond, gdzie śpiewałaś solową partię podczaswiosennego występu; odniosłaś przy tym olbrzymi sukces. Byłam jedną z wielu osób, które miały wtedy solowy popis. Uhm.A potem twoja rodzina zorientowała się, żemasz talent, i posłała cię do Szkoły imienia Sary Bern-hardt.Tęsknisz za domem? Nie  odparłam może zbyt zdecydowanie, bo zauważyłam, że uniósł brwi i pokiwał głową. Zgadza się.Byłaś już przecież z dala od domu, kiedy chodziłaś do tamtej prywatnej szkoły.Ale nie widujeszsię zbyt często z rodzeństwem.Czy to ci nie przeszkadza? Niezbyt się lubimy  odparłam, nie umiejąc ukryćszyderczego uśmiechu. Rozumiem.Moje kontakty z braćmi też nie są najlepsze.Widujemy się rzadko; nigdy nie przychodzą namoje występy.Masz przynajmniej szczęście, że twoja rodzina wspiera twoje poczynania  pocieszył. Opłaciim się to; wychowali bardzo ładną młodą damę, któraoprócz urody ma jeszcze talent. Dziękuję  odparłam ledwo słyszalnym głosem,nie mogąc powstrzymać napływających do oczu łez. Coś się stało?Spuściłam głowę i łzy zaczęły mi spływać strużkamipo policzkach i brodzie.Och, jakże nienawidziłam tychoszustw, tych wszystkich kłamstw! Przecież Michael byłtaki szczery i taki oddany śpiewaniu, a wobec mnie miałtyle ciepła i tak mnie wyróżniał, a ja wciskałam mu jednokłamstwo za drugim.165  Dawn?  zagadnął i ujął mnie pod brodę.Gdy zajrzałam w jego ciemne oczy, zobaczyłam w nichzakłopotanie. Och, Michaelu, tak naprawdę to ja nie mam rodziny  wyznałam. Moja matka spędza większość czasu w sypialni i, zaaferowana tylko swoją osobą, chce miećwszystkich na każde swoje skinienie.Moja siostra nienawidzi mnie, jest potwornie o mnie zazdrosna, a mój brat.mój brat. Tak? Co twój brat?Rozpłakałam się jeszcze mocniej, szlochałam jak dziecko.Zadrżały mi ramiona.Michael natychmiast mnie objął. No, już dobrze, dobrze.Chyba nie może być aż takzle? Cokolwiek to było, masz to już za sobą.Jesteś teraztutaj, w szkole, daleko od domu, pracujesz razem ze mną,hm?  pocieszał mnie.Pocałował mnie w czoło i pieszczotliwie odgarnął miznad oczu kilka kosmyków włosów.Potem sięgnął do kieszonki w marynarce i wyjął z niej chusteczkę, którą otarłmi łzy.Zajrzałam mu w oczy.Poczułam się jak instrumentwypełniony tęsknotą i żądzą romantycznego spełnienia.Wiedziałam, że wyczytał to z mojej twarzy, bo w jegooczach odbiła się jeszcze większa niż dotąd troskliwość. Jest w tobie jakiś czar, który odkryłem już pierwszego dnia na przesłuchaniu.Raz widzę cię jako naiwnądziewczynkę, a potem wystarczy, że mrugnę powiekami,a ty zamieniasz się w prowokującą, uwodzicielską kobietę,która dokładnie wie, co robi.Myli się, pomyślałam.Nawet mi nie przyszło do głowy,żeby być uwodzicielską.Nie dlatego przecież się rozpłakałam.Potrząsnęłam głową i zaprzeczyłam bezgłośnym  nie",ale on prawą dłonią lekko dotknął mego policzka. Tak, tak  upierał się, gładząc mnie delikatnie.Może nie jesteś świadoma swojej kobiecej władzy, jakąmasz i będziesz miała nad mężczyznami.Niektóre kobietypodobne do ciebie  ciągnął  mogą w ciągu kilku sekund przemienić mężczyznę w chłopca.o, tak  dodał,pstrykając palcami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki