[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Fleurette bawiÅ‚a siÄ™ gazetÄ…, którÄ… przypadkiem poÅ‚ożyÅ‚a nastole.ByÅ‚a to gazetka anglikaÅ„skiej parafii z Christchurch. To chyba nie to, co myÅ›lÄ™, prawda?  zapytaÅ‚a Helen i zdecydowa­nym ruchem siÄ™gnęła po cieniutkÄ… broszurÄ™, która byÅ‚a otwarta na stroniez ogÅ‚oszeniami.Queenstown, Otago.JeÅ›li jakaÅ› chrzeÅ›cijaÅ„ska panna, mocnej wiary i obdarzonapionierskim duchem, byÅ‚aby zainteresowana zawarciem zwiÄ…zku małżeÅ„skiegoz uczciwym i dobrze sytuowanym czÅ‚onkiem naszej parafii.Helen pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….Nie wiedziaÅ‚a, czy ma siÄ™ Å›miać czy pÅ‚akać. Wtedy to byli wielorybnicy, a teraz poszukiwacze zÅ‚ota! Czy te sza­nowne parafianki i podpory wspólnoty wiedzÄ…, co tak naprawdÄ™ czyniÄ… tymmÅ‚odym dziewczynom? Cóż, tutaj chodzi o panny z Christchurch, mamo, a nie z Londynu.JeÅ›li jakiejÅ› siÄ™ tu nie spodoba, za trzy dni znowu bÄ™dzie w domu  uspo­kajaÅ‚ jÄ… Ruben. A tam uwierzÄ… jej na sÅ‚owo, że jest tak samo nietkniÄ™ta i dziewiczajak przed wyjazdem!  ironizowaÅ‚a Helen. Nie uwierzÄ…, jeÅ›li bÄ™dzie mieszkać u Daphne  stwierdziÅ‚a Fleurette. Nie mam nic przeciwko Daphne, ale nawet mnie chciaÅ‚a zwerbować, jaktylko siÄ™ tu pojawiÅ‚am!  rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™. Ale jeÅ›li te panny bÄ™dÄ… miesz­kać w czystym i porzÄ…dnym pensjonacie prowadzonym przez paniÄ… Helen599 O'Keefe, szanowanÄ… mieszkankÄ™ miasta? WieÅ›ci o nim szybko siÄ™ rozniosÄ…,droga Helen.Od razu w Christchurch bÄ™dÄ… go polecać dziewczÄ™tom i ichrodzicom. A pani bÄ™dzie miaÅ‚a okazjÄ™, żeby poukÅ‚adać im w gÅ‚owach  dodaÅ‚Leonard McDunn, który miaÅ‚ podobne do Helen zdanie na temat maÅ‚­Å¼eÅ„stw aranżowanych przez ogÅ‚oszenia. SkuszÄ… je samorodki w kieszenijakiegoÅ› szaleÅ„ca o rozognionym wzroku, a potem obudzÄ… siÄ™ w dziurawejszopie w kolejnej rzekomo zÅ‚otonoÅ›nej okolicy.Helen miaÅ‚a zaciÄ™ty wyraz twarzy. Może być pan tego pewien! Nigdy nie zostaÅ‚abym czyimÅ› Å›wiadkiemna Å›lubie po trzech dniach znajomoÅ›ci! To poprowadzisz hotel?  zapytaÅ‚a pospiesznie Fleurette. Podej­miesz siÄ™ tego?Helen rzuciÅ‚a jej nieco urażone spojrzenie. Moja droga Fleurette, nauczyÅ‚am siÄ™ już w życiu czytać BibliÄ™ pomaorysku, doić krowÄ™, zarzynać kurczaki, a nawet kochać muÅ‚a.Napraw­dÄ™ dam radÄ™ prowadzić maÅ‚y pensjonat.Reszta towarzystwa przy stole rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™, ale potem McDunn po­naglajÄ…co zabrzÄ™czaÅ‚ kluczami.Pora wracać.Ponieważ hotel Helen jeszczenie dziaÅ‚aÅ‚, pozwoliÅ‚ swojemu byÅ‚emu aresztantowi jeszcze jednÄ… noc spÄ™­dzić w celi.Zwieżo nawrócony grzesznik Å‚atwo mógÅ‚by ulec pokusom przy­bytku Daphne.Zwykle Helen odprowadzaÅ‚a Leonarda, żeby jeszcze trochÄ™ porozma­wiać z nim na ganku, ale tym razem McDunn szukaÅ‚ towarzystwa Fleurette.Lekko zawstydzony zwróciÅ‚ siÄ™ do mÅ‚odej kobiety, podczas gdy James żegnaÅ‚siÄ™ z Helen i Rubenem. Ja.Ja nie chciaÅ‚bym być niedyskretny, pannoFleur, ale.Wie pani, że jestem zainteresowany pannÄ… Helen i.I.Fleur sÅ‚uchaÅ‚a jego dukania ze zmarszczonym czoÅ‚em.Czego tenMcDunn chce? JeÅ›li to ma być propozycja matrymonialna, to najlepiej,gdyby zwróciÅ‚ siÄ™ z niÄ… bezpoÅ›rednio do Helen.W koÅ„cu Leonard zebraÅ‚ siÄ™ na odwagÄ™ i wyjawiÅ‚, co go trapi. WiÄ™c.Panno Fleur.Do diabÅ‚a, o co wÅ‚aÅ›ciwie chodziÅ‚o pannieHelen z tym muÅ‚em? 15Paul Warden nigdy wczeÅ›niej nie czuÅ‚ siÄ™ taki szczęśliwy.WÅ‚aÅ›ciwie sam nie rozumiaÅ‚, co siÄ™ z nim staÅ‚o.Przecież znaÅ‚ MaramÄ™od dzieciÅ„stwa, zawsze byÅ‚a częściÄ… jego życia i wystarczajÄ…co czÄ™sto dawaÅ‚amu siÄ™ we znaki.Teraz też z mieszanymi uczuciami pozwoliÅ‚, żeby razemz nim uciekÅ‚a w góry.A już pierwszego dnia wpadÅ‚ we wÅ›ciekÅ‚ość, bo jejmuÅ‚ beznadziejnie wolno truchtaÅ‚ za jego koniem.Marama byÅ‚a kulÄ… u nogi,w ogóle jej nie potrzebowaÅ‚.Ale teraz Paul wstydziÅ‚ siÄ™ tego wszystkiego, co wykrzyczaÅ‚ na niÄ… pod­czas podróży.Tylko że ona wcale go wtedy nie sÅ‚uchaÅ‚a, zawsze wydawaÅ‚asiÄ™ nie sÅ‚uchać tego, co Paul mówiÅ‚ w zÅ‚oÅ›ci.Marama dostrzegaÅ‚a jedyniejego zalety.UÅ›miechaÅ‚a siÄ™, gdy byÅ‚ miÅ‚y, i milczaÅ‚a, gdy wpadaÅ‚ w zÅ‚ość.RozÅ‚adowywanie wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci na Maramie nie przynosiÅ‚o mu ulgi.Wie­dziaÅ‚ to już jako dziecko i dlatego nigdy nie byÅ‚a celem jego zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci.A teraz.W ciÄ…gu ostatnich kilku miesiÄ™cy Paul nagle odkryÅ‚, że kochaMaramÄ™.StaÅ‚o siÄ™ tak, gdy stwierdziÅ‚, że ona nie chce nim sterować, że gonie krytykuje, że na jego widok nie musi przeÅ‚amywać odrazy.MaramapomogÅ‚a mu oczywiÅ›cie znalezć dobre miejsce na obozowisko.Z dala odCanterbury Plains, w niedawno odkrytej okolicy, którÄ… nazywano WyżynÄ…McKenziego.Dla Maorysów tereny te wcale nie byÅ‚y nowe, wyjaÅ›niÅ‚a muMarama.ByÅ‚a tu już kiedyÅ› ze swoim plemieniem, jako dziecko. Nie pamiÄ™tasz już, jak wtedy pÅ‚akaÅ‚eÅ›?  zapytaÅ‚a go swoim Å›piew­nym gÅ‚osem. Do tamtej pory zawsze byliÅ›my razem, nazywaÅ‚eÅ› nawet KiriswojÄ… mamÄ…, tak jak ja.Ale wtedy żniwa siÄ™ nie udaÅ‚y, pan Warden piÅ‚ corazwiÄ™cej i czÄ™sto wpadaÅ‚ we wÅ›ciekÅ‚ość.Ludzie nie chcieli dla niego pracować,a do strzyży zostaÅ‚o jeszcze dużo czasu.Paul skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….W takich sytuacjach Gwyneira zwykle dawaÅ‚a MaorysomzaliczkÄ™, żeby zatrzymać ich w pobliżu na wiosnÄ™, gdy pracy bÄ™dzie dużo.Ale to601 byÅ‚o ryzykowne.Część Maorysów rzeczywiÅ›cie zostawaÅ‚a, potem zaÅ› pamiÄ™talio wypÅ‚aconych pieniÄ…dzach, ale inni brali zaliczkÄ™ i znikali, a jeszcze inni zapo­minali o niej i po strzyży ostro domagali siÄ™ wynagrodzenia bez odliczeÅ„.DlategoGerald i Paul w ostatnich latach nie decydowali siÄ™ na takie rozwiÄ…zanie.Maory­si mogli sobie wÄ™drować, ile chcieli.Na strzyżę wrócÄ…, a jeÅ›li nie, znajdÄ… siÄ™ innichÄ™tni do pracy.Paul zdążyÅ‚ już zapomnieć, że sam padÅ‚ ofiarÄ… takiej polityki. Kiri oddaÅ‚a ciÄ™ twojej mamie, ale ty tylko pÅ‚akaÅ‚eÅ› i krzyczaÅ‚eÅ›.I two­ja mama powiedziaÅ‚a, że jeÅ›li o niÄ… chodzi, to możemy ciÄ™ zabrać, ale panGerald jÄ… za to skrzyczaÅ‚.Ja też nie wszystko z tego pamiÄ™tam, ale Kiri mipotem opowiadaÅ‚a.Mówi, że nigdy nam nie wybaczyÅ‚eÅ›, że ciÄ™ wtedy zo­stawiliÅ›my.Ale co ona mogÅ‚a wtedy zrobić? Panna Gwyn też tak na pewnonie myÅ›laÅ‚a, ona ciÄ™ przecież kocha. Nigdy mnie nie lubiÅ‚a!  stwierdziÅ‚ szorstko Paul.Marama potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. Nieprawda.ByliÅ›cie tylko jak dwa strumienie, których wody nie mogÄ…siÄ™ poÅ‚Ä…czyć.Ale może pewnego dnia siÄ™ odnajdziecie.Wszystkie strumie­nie pÅ‚ynÄ… do morza.Paul zamierzaÅ‚ rozbić prymitywne obozowisko, ale Marama chciaÅ‚amieć prawdziwy dom. Przecież i tak nie mamy nic do roboty!  powiedziaÅ‚a Å‚agodnym tonem. A ty na pewno powinieneÅ› zostać tu na dÅ‚użej.Po co mamy potem marznąć?Paul Å›ciÄ…Å‚ wiÄ™c kilka drzew siekierÄ…, którÄ… znalazÅ‚ w ciężkich sakwachprzytroczonych do muÅ‚a Maramy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki