[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mieszka ze swoim wujem i ciotkÄ… - wyjaÅ›niÅ‚a.- SÄ… Francuzami.ZignorowaÅ‚ ostatniÄ…, nieistotnÄ… uwagÄ™ i ciÄ…gnÄ…Å‚ tonem peÅ‚nym troski:- A czy jego wuj w ciÄ…gu dnia nie jest w piekarni, Es? Czy wtedy niemogÅ‚abyÅ› siÄ™ spotkać z Louisem u niego?Esme poczuÅ‚a niemiÅ‚e Å‚askotanie.Nie byÅ‚a pewna, czy toprzypadkiem nie strach. - Próbujesz siÄ™ mnie pozbyć? - spytaÅ‚a.- Do czego zmierzasz?Charlie, zazwyczaj beztroski, spojrzaÅ‚ na niÄ… z poważnÄ… minÄ…, co byÅ‚odo niego niepodobne.- Nie, Esme - odrzekÅ‚.- Do niczego nie zmierzam.-Przez chwilÄ™milczaÅ‚.- Po prostu martwiÄ™ siÄ™ o ciebie i tyle.Chodzi tylko o to, że.-UrwaÅ‚.- Chodzi tylko o to, że co dokÅ‚adnie?- Chodzi tylko o to, że jako ktoÅ›, kto bzykaÅ‚ siÄ™ z wielomamężczyznami, Esme, a nie zawsze okolicznoÅ›ci byÅ‚y sprzyjajÄ…ce,muszÄ™ stwierdzić, że jeÅ›li Louis nie zaprosiÅ‚ ciÄ™ do swojego domu, toprawdopodobnie ma po temu ważny powód.Esme przez chwilÄ™ zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy siÄ™ nie pohamować, alegniew zawrzaÅ‚ w niej zbyt gwaÅ‚townie.- Co siÄ™ z tobÄ… dzieje?! - wydarÅ‚a siÄ™ na niego.- Dlaczego zawszemusisz być tak cholernie podÅ‚y? Czy naprawdÄ™ trudno ci uwierzyć, żeLouis może być do szaleÅ„stwa we mnie zakochany?Charlie próbowaÅ‚ jÄ… uspokoić, ale nie udaÅ‚o mu siÄ™ to.- Tylko dlatego, że rżniesz wszystko, co siÄ™ rusza, i jest ci obojÄ™tne,czy twój kochanek nie jest przypadkiem szczęśliwym mężem i ojcemtrójki dzieci albo ksiÄ™dzem katolickim, nie znaczy, że reszta ludzi jesttaka niezrównoważona i zboczona - wÅ›ciekaÅ‚a siÄ™ Esme.- Zatrzymajswoje zgorzkniaÅ‚e i okropne podejrzliwe myÅ›li dla siebie, ty wielkipedalski skurwysynu.- ZabrakÅ‚o jej tchu i zaczerpnęła gÅ‚Ä™bokopowietrza, co jÄ… nieco uspokoiÅ‚o.- Może niektórzy -odezwaÅ‚a siÄ™ jużbardziej opanowanym gÅ‚osem - majÄ… dość szczęścia, by spotkać tÄ™jednÄ…, jedynÄ… osobÄ™ na Å›wiecie, która jest dla nich stworzona, Charlie.Itylko dlatego, że ty osobiÅ›cie uważasz takÄ… sytuacjÄ™ za coÅ›odrażajÄ…cego, wcale nie znaczy, że nie może siÄ™ to zdarzyć.Nawetmnie.Serce waliÅ‚o jej w piersiach.ByÅ‚a bardzo rozżalona.Nigdy z nikim siÄ™nie kłóciÅ‚a i kochaÅ‚a Charliego nad życie. PatrzyÅ‚ na niÄ… trochÄ™ dotkniÄ™ty, ale w jego oczach nadal nie byÅ‚owidać ani odrobiny skruchy.- Przepraszam, że ciÄ™ nazwaÅ‚am wielkim pedalskim skurwysynem -powiedziaÅ‚a, a potem siÄ™ odwróciÅ‚a, pobiegÅ‚a na górÄ™, rzuciÅ‚a siÄ™ nałóżko, wtuliÅ‚a twarz w poduszkÄ™, zacisnęła dÅ‚onie w pięści i zamknęłaoczy.Prawda byÅ‚a taka, że chociaż przez tych kilka niebiaÅ„skich tygodniciaÅ‚o Esme nie pragnęło od Louisa niczego wiÄ™cej poza jego ciaÅ‚em, wjej gÅ‚owie zrodziÅ‚y siÄ™ pierwsze wÄ…tpliwoÅ›ci.Dlaczego nie zaprosiÅ‚ jej do siebie do domu, zastanawiaÅ‚a siÄ™.Już jejpowiedziaÅ‚, że mieszka na drugim koÅ„cu Ve-nolat, w poÅ‚owie drogi dosÄ…siedniej miejscowoÅ›ci, zbyt daleko, żeby tam mogÅ‚a pójść napiechotÄ™, a potem też tak samo wrócić.MiaÅ‚a ochotÄ™ nalegać, zrobić ztego wiÄ™kszÄ… aferÄ™, ale coÅ› jÄ… powstrzymaÅ‚o i zamiast tego tylko siÄ™ doniego przytuliÅ‚a, by znów go smakować.Ale to nie znaczyÅ‚o, że owadrobna wÄ…tpliwość, która mogÅ‚a być strachem albo nie, zniknęła.Wcale nie.Tamtej nocy zostaÅ‚a w domu i wczeÅ›nie poÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ spać, za co jejkraÅ„cowo wyczerpany organizm byÅ‚ wdziÄ™czny, a o Å›wicie cichutkozeszÅ‚a po schodach i pobiegÅ‚a do boulangerie.Louis akurat wyciÄ…gaÅ‚boules z pieca.- Esme! - zawoÅ‚aÅ‚ na jej widok.Natychmiast odÅ‚ożyÅ‚ Å‚opatÄ™ i podszedÅ‚do niej.- Co siÄ™ staÅ‚o? MartwiÅ‚em siÄ™.Nie wiedziaÅ‚em.- MiaÅ‚ taknieszczęśliwÄ… minÄ™ i byÅ‚ taki rozdrażniony, iż przeklęła samÄ… siebie zato, że miaÅ‚a jakieÅ› wÄ…tpliwoÅ›ci i pozbawiÅ‚a siÄ™ jego obecnoÅ›ci przez tewszystkie godziny.RÄ™ka, którÄ… objÄ…Å‚ Esme w pasie, aż jÄ… parzyÅ‚a, taka byÅ‚a gorÄ…ca.Wtamtej chwili Esme pragnęła jedynie możliwie jak najszybciej móc siÄ™rozkoszować jego gÅ‚adkÄ… skórÄ….- Usnęłam - skÅ‚amaÅ‚a zmieszana.- Dopiero co siÄ™ obudziÅ‚am.PrzesunÄ…Å‚ palcami po jej ciemnych cieniach pod oczami i spojrzaÅ‚ naniÄ… pytajÄ…co. - Esme, brakowaÅ‚o mi ciebie - powiedziaÅ‚.- PomyÅ›laÅ‚em, że może.że może mnie już nie chcesz.- ChcÄ™ ciÄ™, Louisie - zapewniÅ‚a go gÅ‚osem ochrypÅ‚ym z tÄ™sknoty.PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… bliżej i wtuliwszy gÅ‚owÄ™ w piersi Esme, zaczÄ…Å‚caÅ‚ować jej baweÅ‚nianÄ… bluzkÄ™.- DziÄ™kujÄ™ - szepnÄ…Å‚.- DziÄ™kujÄ™.- Zaraz przyjdzie twój wujek - przypomniaÅ‚a mu, czujÄ…c siÄ™ jakzdrajczyni.- Może siÄ™ spotkamy, kiedy skoÅ„czysz pracÄ™? U mnie wdomu.Louis odsunÄ…Å‚ siÄ™ od niej, a coÅ›, nie byÅ‚a pewna co, bÅ‚ysnęło w jegooczach.- Dla odmiany mam ochotÄ™ zrobić to w łóżku - zażartowaÅ‚a.- Nie podoba ci siÄ™ boulangerie? - zapytaÅ‚.- Kocham boulangerie - odrzekÅ‚a - ale mam mÄ…kÄ™ w takich miejscach,o istnieniu których nawet nie wiedziaÅ‚am.A bardzo wygodne łóżko jestzaledwie sto metrów stÄ…d.Czy istnieje jakiÅ› powód, dla którego.? -Nie dokoÅ„czyÅ‚a pytania.Louis rozejrzaÅ‚ siÄ™ po piekarni.- LubiÄ™ to robić tutaj - odpowiedziaÅ‚ zwyczajnie.- ZupeÅ‚nie jakby siÄ™byÅ‚o w Å›rodku jednego z naszych boules Lapoine'ôw, no nie?Bezpiecznie, nic nam nie grozi.- Póki ktoÅ› go nie rozkroi i nie zje kromki - zauważyÅ‚a Esme.-Ostatecznie po to siÄ™ piecze chleb.- Tak, tak - zgodziÅ‚ siÄ™ z niÄ… Louis nieco zmieszany.-Naturalnie.Po tosiÄ™ piecze chleb.- A wiÄ™c zobaczÄ™ ciÄ™ za godzinÄ™ lub coÅ› koÅ‚o tego? - zapytaÅ‚a goEsme.- Pierwsze drzwi po prawej stronie, za sklepionym przejÅ›ciemtuż obok auberge.BÄ™dziesz musiaÅ‚ gÅ‚oÅ›no pukać, żebym ciÄ™ usÅ‚yszaÅ‚az mojego pokoju.Louis uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ na jej propozycjÄ™ i serce Esme stopniaÅ‚o jakwosk.- Może za dwie godziny - powiedziaÅ‚, a potem siÄ™gnÄ…Å‚ do regaÅ‚u ipodaÅ‚ jej Å›wieży bochenek.- Zjedz go.Ostatecz- nie po to siÄ™ go piecze, oui? - Przycisnęła chleb do piersi, a jegociepÅ‚o sprawiÅ‚o, że poczuÅ‚a siÄ™ lepiej.W podskokach wróciÅ‚a do domu.ZatrzymaÅ‚a siÄ™ w nogach łóżkaCharliego, by poinformować przyjaciela, że niebawem przyjdzieLouis, a ponieważ jego pokój nie byÅ‚ odgrodzony Å›cianÄ… od korytarza,niech Charlie bÄ™dzie tak dobry i zachowa siÄ™ kulturalnie, jeÅ›li przyjdziemu ochota na rozmowÄ™, a najlepiej, jak uda, że Å›pi.- Zdaje siÄ™, że wielkie pedalskie skurwysyny sÄ… w tym niezrównane -daÅ‚ siÄ™ sÅ‚yszeć spod poduszek zduszony gÅ‚os Charliego.Esme gÅ‚oÅ›no przeÅ‚knęła Å›linÄ™, postanowiÅ‚a jednak nie kontynuowaćrozmowy i poszÅ‚a na górÄ™, gdzie natychmiast usnęła.Dopiero jakiÅ›czas pózniej obudziÅ‚o jÄ… pukanie do drzwi.Owinęła siÄ™ przeÅ›cieradÅ‚emi tanecznym krokiem zbiegÅ‚a po schodach, by wpuÅ›cić miÅ‚ość swegożycia.Louis przyniósÅ‚ miseczkÄ™ Å›wieżych i soczystych truskawek [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki