[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OdmachnÄ…Å‚ siÄ™ rÄ™kÄ… od dalszych replik, zbieraÅ‚ w myÅ›lach rozproszone przez luóiobrazy. A no: wyprostowaÅ‚em siÄ™ jednak, znalazÅ‚em siebie bodaj za cenÄ™ zguby& ZaÅ›tamci, nasi, którym w pierwszej chwili lÄ™k oczy rozszerzyÅ‚, rzucili siÄ™ otwierać cele, a po-tem za pierwszÄ… myÅ›lÄ… i uczuciem chcieli porwać do czynu, zaagitować  kryminalnych,oczywista.Tam też i nas pchnÄ™li z moim jarosÅ‚awcem.Powitano nas rykiem.Imamy¹t tsiÄ™ ich rozkuwać.AliÅ›ci¹t u ten bogomolnik¹t v z kÄ…ta nie tylko na sobie ruszyć ich nie da,ale rozczapirza ramiona nad tym tÅ‚umem i huka:  Luóie! wam dusze w sobie z grzechurozkuwać, a one to serdeczne&  I caÅ‚uje przecie to Å›cierwo wÅ‚asne kajdany.A tym so-bakom tego tylko brakÅ‚o: żeby im kto ich psiÄ… trwogÄ™ sumieniem nazwaÅ‚.Tu nie byÅ‚oczasu na perswazje.WiÄ™c ja pod pierwszy strzaÅ‚ tego pokutnika.PożaÅ‚owaÅ‚em przeciekuli:  zgn3 zdrajcÄ…!&  A oni siÄ™ tego sÅ‚owa tyleż nieomal co kuli bojÄ…  te psie dusze,gdy w gromaóie.I znowuż ku nam mieć siÄ™ poczÄ™li.WiÄ™c ja im:  Ku czemu was matkina ten Å›wiat miotnęły, pewno nie wie żadna, ledwie która z chichotem wspomni, dlacze-go to siÄ™ staÅ‚o.Wy za to wiecie do ostatka, na coÅ›cie siÄ™ roóili: psom najparszywszymlepsza dola przypadÅ‚a.Sprawcież tedy matkom waszym tÄ™ psotÄ™, że siÄ™ kiedyÅ› zwieóÄ…, iżroóiÅ‚y  omal nie splunÄ…Å‚em w gÄ™bÄ™ najbliższÄ…  bohaterów! I dacie wiarÄ™: wÅ‚aÅ›nieta ostatnia, ta najbaróiej nieluóka pogarda kÅ‚oni ich ku mnie ostatecznie  umiemja przemawiać do dusz sobaczych.Lecz oto we drzwiach staje oficer i dwóch ze straży.¹t t ima i z  brać siÄ™, zabierać siÄ™ za coÅ›.¹t u a i i (daw.)  jednakże.¹t v m ni  tu: osoba nawieóona relig3nie; generalnie: czÅ‚onek odÅ‚amu chrzeÅ›c3aÅ„stwa (oraz antyfeu-dalnego ruchu relig3nego) zw.też m ami a.mi ami, który powstaÅ‚ w zwiÄ…zku z wystÄ…pieniem w X w.Jeremiasza zw.BogomiÅ‚em, obejmowaÅ‚ tereny óisiejszej BuÅ‚garii, a nastÄ™pnie Serbii oraz BoÅ›ni i ideowo wpÅ‚y-nÄ…Å‚ na pózniejsze ruchy relig3ne katarów i albigensów; bogomolcy zbliżali siÄ™ w swoich koncepcjach teolo-gicznych i kosmogonicznych do manicheizmu, twieróili, że Bóg Ojciec zroóiÅ‚ dwóch synów, zÅ‚ego Satanaelai dobrego Logosa, z których pierwszy stworzyÅ‚ Å›wiat materialny w akcie buntu i zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci, że w czÅ‚owiekujedynie pierwiastek duchowy jest dobry i pochoói od Logosa, ciaÅ‚o zaÅ› podlega zÅ‚emu Satanaelowi; bogomol-cy zostali potÄ™pieni zarówno przez katolickie papiestwo, jak i koÅ›ciół prawosÅ‚awny, żyli w ascezie, krytykowalihierarchiÄ™ koÅ›cielnÄ…, odrzucali sakramenty i wiarÄ™ w zmartwychwstanie.Ozimina 58 W tej nagÅ‚ej ciszy napiÄ™cia sÅ‚yszymy mowÄ™& Å‚agodnÄ…: o tym, jak to siÄ™ luóie gubiÄ…,jak to i jego sÅ‚użba ciężka, jak wszystkim na Å›wiecie dola twarda i jednaka; a wszak dointeligentnych luói mówi.SoÅ‚datów tymczasem coraz wiÄ™cej w izbie: po jednemu, podwóch& ZaÅ›  inteligencja tyle nam w onej chwili powieóieć tylko mogÅ‚a: że kto zabroÅ„ chwyciÅ‚, temu już nie do rozpraw, a jeÅ›li do takich przemawiajÄ…, to tylko, by za Å‚ebpochylony Å‚atwiej chwycić.WiÄ™c mu przerywam na poczÄ…tku:  Mój panie, nas wszyst-kich przysÅ‚ano tu pono za to, żeÅ›my siÄ™ nikogo sÅ‚uchać nie chcieli.WiÄ™c nie pochlebiajpan sobie lepszym skutkiem swej piÄ™knej wymowy& Ten i ów ze sÅ‚uchaczy żachnÄ…Å‚ siÄ™ tak, że aż siÄ™ z krzesÅ‚em odrzuciÅ‚, sÅ‚uchajÄ…c z nerwowÄ…już odrazÄ… tej zaóierzystej brawury opÄ™taÅ„ca.Lecz równoczeÅ›nie z tym ich odruchem zaklaskaÅ‚y raz w raz czyjeÅ› rÄ™ce.I wszyscy,ilu ich tu byÅ‚o, zwrócili siÄ™ w jednakowym zdumieniu ku Ninie, zapatrzeni w te dÅ‚o-nie, oklaskiem jeszcze zwarte przed rozgorzaÅ‚Ä… twarzÄ….Spod jej powiek, dotychczas wciążprzymkniÄ™tych, a teraz jakby siÅ‚Ä… nagle rozerwanych, wybÅ‚yskaÅ‚y ku luóiom maÅ‚e jakgrochy, zÅ‚e, niespokojne oczy.Komierowski aż siÄ™ uniósÅ‚ nieco, zapatrzony i kuÅ‚akiem zgarniajÄ…cy w usta brodÄ™ swÄ…i wÄ…sy.Z przeciwnej strony zawisÅ‚o na nim jeszcze jedno spojrzenie.MÅ‚oóieniec o zapa-dÅ‚ych piersiach i suchej koÅ›cistej twarzy, który z takÄ… niechÄ™ciÄ… spoglÄ…daÅ‚ byÅ‚ na NinÄ™,przylgnÄ…Å‚ teraz do Komierowskiego anemicznym lÄ™kiem siÅ‚ wÄ…tÅ‚ych.Przerażeniem Å‚atwejdo gorÄ…czki i już zafascynowanej wyobrazni wióiaÅ‚ siÄ™ sam w tym zbuntowanym kÅ‚Ä™biebezsilnych pod wystawionych bagnetów grozÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki