[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niektóre na ślepo poszukiwały ukrycia w cieniu drzew, ale bezskutecznie.Promienie księżyca, wbrew prawom natury, zdawały się dążyć za uciekinierami.Niektóre zpotwornych zlepków obcej i ludzkiej widmowej substancji prawie dotarły do wejścia na groblę.Tam padały ostatnie z nich jako bezkształtne grudy spalonego, kurczącego się mięsa, oddającegoskradzioną siłę życiową w milczącej agonii.Zapadały się w kruche, zwęglone sterty, roztapiające wciemne plamy na ziemi, z wolna obracające się w nicość, która zrodziła widmowych niewolników.Zwit rozjaśnił horyzont, a obcy księżyc powoli pociemniał.Oszołomione i okrwawioneresztki armii Dribecka, nie wierząc własnym oczom poszukiwały wroga, który zniknął.A jeślizwycięstwo należy do tych, którzy przeżyli, niewielu było zwycięzców tej koszmarnej bitwy.XXIV.SPADA OSTATNIA MASKAW przeciągu tej nocy twarz Gerwein postarzała się o dziesięć lat.O świcie zmordowane bitwą niedobitki zajęły się rannymi jak potrafiły, a potem padły naleśną ziemię w całkowitym wyczerpaniu.Gdy siły powróciły, zaczęto przeszukiwać pole bitwy, leczludzie jeszcze zbyt byli zmęczeni, by pogrzebać niezliczonych zabitych.Po widmowych stworachnie pozostał nawet ślad, ale ziemię gęsto zaścielały ciała ludzi i Rillytich.Po tej bitwie zostaniewzniesiony szereg kurhanów tak wielkich jak kamienne szczyty Wężowego Ogona.Ruinom fortyfikacji przywrócono uporządkowany wygląd, ale o wiele mniej liczne byłynamioty, stojące teraz pod łopoczącym sztandarem zwycięstwa.Rozmieszczono posterunki,wstępnie omawiano strategię - choć nad głowami świeciło poranne słońce, ludzi interesowało raczejwciąganie z ulgą powietrza do płuc i lizanie ran.Już opatrzony, zmizerowany Lord Dribeck, siedział pogrążony w myślach przed swymnamiotem.Wewnątrz na sienniku niespokojnie drzemała Teres.Asbraln, z udem mocnoobandażowanym, odpoczywał w słońcu.Dribeck rozkazał, by szambelana wycofać z bitwy, gdyunieruchomiła go głęboka rana na nodze.Crempra, który spadając z drzewa zwichnął nogę wkostce, spoczywał obok niego, pławiąc się w cieple zwycięstwa i nie okazując żadnej troski o dzieńjutrzejszy.Gerwein przybyła do lorda.Sam fakt, że czuła się zmuszona złożyć wizytę Dribeckowi,zdradzał powagę sytuacji.Pośpieszył pogratulować arcykapłance magicznego zwycięstwa nadwidmowymi bandami Krwawnika, ale przekonał się tylko, że Gerwein upadała z wyczerpania,wywołanego jej zaklęciami.Wyrażając swą wdzięczność, Dribeck zamierzał po upływiepołudniowej godziny udać się do obozowiska Zwiątyni, by przedyskutować projektowane oblężenieArellarti.Dumna twarz Gerwein była ściągnięta wysiłkiem; w jej wspaniałych oczach błyskało coś,co mogło być lękiem.Wyglądało, że jej chłodną pogardę złamał jakiś przemożny niepokój.Jegosłowa podzięki pominęła milczeniem, choć kiedyś oddałaby własną duszę, by dożyć tego momentu.Być może już to zrobiła.- Muszę z tobą pomówić - oświadczyła nieswoim głosem.- Oczywiście - zgodził się Dribeck.- Wobec tego w moim namiocie.To są wszyscy, którzypozostali z moich doradców, więc równie dobrze możemy odbyć formalną radę.Musimy sięzastanowić nad następnym posunięciem przeciw Kane'owi teraz, gdy jego potęga zostałazmiażdżona twoją magią.Gerwein zacisnęła usta w twardą linię, weszła do namiotu i padła na krzesło.Resztapodążyła za nią.Budząc się z odrętwienia, Teres wyciągnęła do połowy miecz z pochwy, nimwróciła do przytomności.Zakłopotana usiadła.Jedna z pomocnic Gerwein wręczyła kapłanceksięgę o kruchych stronicach i usunęła się w milczeniu.- To jest ów zaginiony tom, o którym wspominałam podczas waszej wizyty w archiwumZwiątyni - zaczęła Gerwein, zanim jeszcze wszyscy zajęli miejsca.- Na stronicach naszychrozsypujących się woluminów znajdowały się wzmianki o jeszcze starszym manuskrypcie,opowiadającym o historii Arellarti i Krwawnika, o tyle, o ile ktokolwiek zdołał przeniknąć ichtajemnice.Część tych wiadomości została przeniesiona jako cytaty do starszych kompendiów naukinaszej Zwiątyni.Z nich pochodziła wiedza, którą posłużyliśmy się do zwalczenia sił Krwawnika;tajemnica jego unicestwiającej energii, która jest w jakiś sposób spokrewniona zarówno z energiamikosmosu jak życia, wysysając jak wampir istoty żyjące, które niszczy.Widmowi niewolnicyKrwawnika to skradzione dusze, które zniewolił na takiej płaszczyznie, gdzie starsza wiedza mieszasię z magią.To właśnie były te martwe stwory, którym nadano zdeprawowane pseudożycie i przezto były wrażliwe na promieniujący gniew Shenan, bo tego rodzaju urągowisko żyjącej śmiercinienawistne jest oczom prawdziwych bogów.Złożyła ciężkie tomisko na zniszczonym stole obozowym Dribecka i jednym ruchem rękiotworzyła jego stronice.- Moje siostry odkryły to, gdy przygotowywałyśmy się do opuszczenia Selonari.Jest topalimpsest, w przeciwnym razie wiedziałybyśmy o nim wcześniej.Nie potrafię odgadnąć jegowieku, choć jest dawniejszy niż pięćsetletnie posiadanie tych ziem przez nasz naród.Napisanyzostał w Starej Mowie, języku tych, których dni świetności trwały, zanim powstał gatunek ludzki.Sądzę, że ta historia pochodzić musi od gigantów, którzy sięgali dalekich zakątków Ziemi w jejzaraniu i znali wiele tajemnic o jeszcze wcześniejszych epokach.Ktoś jednak musiał to zapisać, bogigantów niewiele interesowało pisanie.Jedna z moich oszczędnych poprzedniczek, nie umiejącaczytać Starej Mowy albo oceniająca tę wiedzę jako mało wartościową, wyskrobała pergamin, byzanotować swoje wspomnienia.Wiele ze starożytnego zapisu jest nadal czytelne; moje siostryzdołały je jakoś odtworzyć, ja zaś mogłam odczytać te zaginione stronice podczas naszej podróży.To, czego się dowiedziałam, zaniepokoiło mnie.Ale w mej pysze nie dałam pełnej wiarytym zblakłym linijkom.Wydawało mi się, że moja magia potrafi zatriumfować nad owymzmartwychwstałym demonem obcej nauki, pomimo ponurych napomknień manuskryptu.Dlategoteż przemilczałam nowo nabytą wiedzę, uważając, że korzystne będzie, jeśli po zwyciężeniu Kane'amoją magią, ujawnię ją w dramatycznym geście.Ale bitwa nie przebiegała tak, jak myślałam.Potrzeba było o wiele potężniejszej magii, niżprzewidywałam.Nie możecie sobie nawet wyobrazić, jakie siły zderzały się niewidzialnie, jakstraszliwymi ofiarami okupiliśmy to ledwie wywalczone zwycięstwo! A teraz zrozumiałam, że tenstarożytny zapis nie zawiera fantastycznej przesady! %7łe stanęliśmy przeciw siłom, które wprzerażeniu widzieliśmy ledwie na jedno mgnienie oka! %7łe cena naszej porażki jest wieleohydniejsza, niż kiedykolwiek domyślaliśmy się!- Chcesz przez to powiedzieć, że Kane naprawdę może podbić Ziemię? - spytał Dribeck.-Wziąć w niewolę cały rodzaj ludzki?Gerwein zaśmiała się gorzko.Jej śmiech był ostry i nieprzyjemny.- Kane! On nie ma pojęcia, jaką moc obudził! Zguba, której mówię, jest o wiele głębszymzłem niż imperium światowe z Kane'em jako tyranem.Dla większości ludzkości to by oznaczałoniewiele więcej niż zmianę panującego!Ale pozwólcie, że przeczytam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Lewandowski Konrad T. Saga o Kotołaku Tom 2 Wyprawa Kotołaka
- Wałek Czernecki Tadeusz Naród, narodowoć, ojczyzna w starożytnoci [Przeglšd Historyczny 1926 27 Tom 26 Z. 2]
- Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 5.2 Przypływy Nocy. Siódme Zamknięcie
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM I
- sandemo margit saga o ludziach lodu tom 37 miasto strachu
- Slaughter Karin Georgia 01 Geneza
- Wharton William Franky Furbo
- prawo+spoldzielcze
- Lucy Gordon Bracia Rinucci 01 Próba uczuć (2)
- Roman Religion in Valerius Maximus (1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mentosik95.opx.pl