[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego miałby okłamywać Wilhelmai mnie? O ile wiem, wszystko, co nam powiedział, jakkolwiek wtedy wydawało nam sięniemo\liwe, okazało się prawdą.Nie, Franky by nie skłamał.Mo\e więc to ta lisiczka okłamała Franky ego? Mo\e była uczestniczką spisku, który,posługując się narkotykami albo hipnozą, chciał przekonać Franky ego, \e zdołał przenieść się wprzyszłość i \e zostanie praojcem nowej rasy nadistot? Tylko po co ktokolwiek miałby cośtakiego robić? A mo\e to Franky padł ofiarą jakiegoś złudzenia, podobnie jak ja?Nie, wszystkie wyjaśnienia nie mają najmniejszego sensu.Jestem pewien, \e to prawda.Wilhelm mówił o Tysiącletniej Rzeszy, o okresie, który pozwoli lisom rozmno\yć się iprzejąć władzę środkami pokojowymi, ja jednak mam o tym inne zdanie.Bardziej przypomina mi to średniowieczną koncepcję millenium, wiarę, \e w tysiąc lat po śmierci Chrystusa, świattaki, jaki znają ludzie, dobiegnie końca, dobro zostanie nagrodzone, zło ukarane, a Chrystuszapanuje nad Ziemią.Przez długi czas ludzie wyłącznie modlili się, pościli i czekali na nadejście millenium.Była to jedna z najwa\niejszych przyczyn tak zwanych Ciemnych Wieków.Dopiero, gdymillenium minęło i nic się nie wydarzyło, mo\liwy był początek Renesansu, prawdziwegoodrodzenia.Ludzie uwierzyli w siebie i stali się przez to silniejsi.Nadejście panowania lisów podobne będzie w pewnym stopniu do przyjścia KrólestwaChrystusowego.Wszystkie ludzkie czyny, oceniane według nowych kryteriów, wydadzą sięniczym w oczach tych, którzy przyjdą.Dominujący gatunek będzie musiał oddać swe miejscenastępcy.Oczywiście, świadomość takiej perspektywy mo\e mieć parali\ujący wpływ na ludzi.Wilhelm jest tego przykładem - opanował go pesymizm, inercja, stracił wiarę w sensjakiegokolwiek wysiłku.Coś podobnego wydarzyło się w Indiach, gdzie zrodziła się wiara w dharmę, karmę,reinkarnację, kasty i całą resztę.Wartość wysiłku wkładanego w samodoskonalenie przestała sięliczyć.Obowiązkiem ka\dego stało się trwanie poprzez dharmę, aby przez jedno \ycie zapewnićsobie lepszą karmę w następnym.Nie dziwię się teraz, \e Wilhelm nie chciał mi tego powiedzieć.Zastanawiam sięnatomiast cały czas, dlaczego Franky chciał, \ebym się dowiedział.Musi istnieć jakiś powód.Tak starannie uczył nas, jak \yć, wskazywał nam wady rodzaju ludzkiego, zachęcał, byśmy samisię poprawili, dając proste wskazówki na przyszłe \ycie.Byliśmy jego uczniami, wysłał nas,byśmy pomogli innym znalezć właściwą drogę.Jednak wszystko to stało się, zanim poznał swoją prawdziwą rolę, zanim dowiedział się,kim naprawdę jest.Byliśmy tylko przedwczesnym, pełnym nadziei wysiłkiem z jego strony.Kiedy poznał prawdę, być mo\e porzucił nas jak doświadczenie, nie rokując \adnych nadziei naprzyszłość. Czuję się zdradzony.Rozumiem teraz przygnębienie Wilhelma, jego gniew izniechęcenie.Czuję, jak i ja idę za głosem prymitywnego stosunku do zagro\enia, ogarnia mniegniew, chęć walki i zniszczenia.Chcę wrócić i zapytać Wilhelma, gdzie jest drzewo, w którym mieszkał Franky wraz zeswą towarzyszką, chcę sam wyruszyć na poszukiwania, znalezć ich i ich potomstwo i wszystkichzabić.Podobnie zareagowałem, kiedy Billy powiedział, \e nie wierzy ju\ we Franky ego Furbo iza\ądał, bym zmienił zakończenie bajki.Zmieniłem je i zniszczyłem wszystko, co stworzyłemdla niego i pozostałych dzieci.Tak łatwo jest ulec prymitywnym impulsom.Nigdy bym się imnie poddał, ale fakt, \e je odczuwam, oddaje najlepiej, jak bardzo czuję się przygnębiony,zdradzony i opuszczony.Wiem, \e nie ma to \adnego sensu.Postępu nie mo\na powstrzymać.Jeśli to, co Frankyopowiedział Wilhelmowi, jest prawdą, w przyszłości lisy przejmą władzę nad Ziemią.Fakt, i\ ju\ teraz wiem, co zdarzy się w przyszłości, pozbawia moje działaniajakiegokolwiek sensu.A mo\e prawdą jest, jak się tego dowiedziałem, \e związek pomiędzyprzyszłością a przeszłością nie musi zachodzić zawsze, a to, co zdarzyło się lub dopiero zdarzy,podlega zmianom w równym stopniu.Z tą koncepcją równie\ niełatwo mi się pogodzić.Wiem równie\, \e takie zachowanie jest zaprzeczeniem stosunku, jaki ka\de \ywestworzenie powinno odczuwać wobec \ycia, wobec wszystkiego, czego nauczył nas Franky,wobec idei, które zmieniły i uporządkowały moje \ycie, a tak\e \ycie mojej rodziny przezostatnie czterdzieści lat.Rozmyślając tak, docieram wreszcie do Seeshaupt.W Post Hotel nadal pali się światło.Nocny portier jest zaskoczony, \e przyszedłem o tak póznej porze, ale ma wolny pokój.Prowadzimnie na górę.Portier ubrany jest w staromodną nocną koszulę i szlafmycę z kutasikiem.Wokularach i z sumiastymi wąsami, przypomina trochę postacie z moich bajek o Frankym Furbo.W pokoju mieszają się dwa zapachy: pleśń i stęchlizna.Otwieram okna na oście\.Księ\yc świeci nad jeziorem.Gaszę światło i zapalam małą, nocną lampkę stojącą na stoliku przyłó\ku.Materac jest podwinięty w głowie łó\ka.Wiem, \e nie będę mógł na nim zasnąć, czułbymsię jak w szpitalu albo na wyciągu u Franky ego.Jak się okazuje, pod poduszkę wsuniętospecjalny wałek, wyjmuję go więc i opieram pionowo o ścianę.Teraz łó\ko jest płaskie. Jestem śmiertelnie zmęczony.Rozbieram się i wsuwam pod pierzynę z edredonowegopuchu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki