[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby nie taka, a nie inna sytuacja życiowa, RodmógÅ‚by zostaćhazardzistÄ… lub kobieciarzem, a wnajgorszymraziepopeÅ‚nić samobójstwo.Wciążlubi, żebygozamykać nocÄ… na klucz;mamy nadziejÄ™ z czasem muto wyperswadować.Niedostrzegaciew nim wiÄ™kszej zmiany, ale.hmm.- ZrobiÅ‚ zakÅ‚opotanÄ…minÄ™.- WezwaÅ‚em pana, ponieważ moimzdaniem wasze wizyty wyrzÄ…dzajÄ… mu wiÄ™cej szkody niżpożytku.Jest w dalszym ciÄ…gu przekonany, że stanowi zagrożenie dla swojej rodziny; tak wiÄ™c czujesiÄ™wobowiÄ…zku kontrolować owo zagrożenie i ten wysiÅ‚ekogromnie gowyczerpuje.W sytuacji gdynikt nie przypomina mu o domu, staje siÄ™innym, znaczniepogodniejszymczÅ‚owiekiem.PielÄ™gniarki odnoszÄ…tosamo wrażenie.StaliÅ›my w jego gabinecie zoknem wychodzÄ…cym na dziedzinieckliniki; zobaczyÅ‚em, jakpani Ayres i Caroline kierujÄ… siÄ™ z powrotemdo samochodu, skulone z zimna.- No cóż, dla jego matki i siostry to też żadnaprzyjemność - odpowiedziaÅ‚em.- ZÅ‚atwoÅ›ciÄ…wyperswadujÄ™ im kolejne wizyty, mogÄ™przyjeżdżaćsam.222PoczÄ™stowaÅ‚ mnie papierosem ze stojÄ…cej na biurku papieroÅ›nicy.- PrawdÄ™ powiedziawszy, na razie bÄ™dzienajlepiej,jeÅ›li wszyscyzrezygnujecie z odwiedzin.Za bardzo przypominacie mu o przeszÅ‚oÅ›ci.Musimy raczej siÄ™ skupić na jego przyszÅ‚oÅ›ci.- No tak, ale.- zaczÄ…Å‚em, z rÄ™kÄ… zawieszonÄ… nad papieroÅ›nicÄ….- W koÅ„cu jestem jego lekarzem.Poza tymbyliÅ›myprzyjaciółmi.- Powiem wprost: Rod nie życzy sobie w najbliższym czasie żadnych wizyt.Przykromi.Nie wziÄ…Å‚em w koÅ„cu tegopapierosa.Pożegnawszy siÄ™, wróciÅ‚emdo samochodui odwiozÅ‚em paniÄ… Ayres i Caroline dodomu; wciÄ…gunastÄ™pnych tygodni, choć pisywaliÅ›my regularnie do Rodericka iz rzadka otrzymywaliÅ›mykrótkÄ… odpowiedz, żaden zjego listów niezachÄ™ciÅ‚ nas do kolejnej wizyty.Jego pokój w Hundreds, o spalonychÅ›cianach i poczerniaÅ‚ym suficie, zostaÅ‚ po prostu zamkniÄ™ty naklucz.A że pani Ayres czÄ™sto budziÅ‚a siÄ™ w nocy zkaszlem i potrzebowaÅ‚alekarstwabÄ…dz inhalatora, jego sypialnia zczasów dzieciÅ„stwa przypadÅ‚aBetty.-TakbÄ™dzie najlepiej -powiedziaÅ‚a chrapliwie pani Ayres.- I Bógmi Å›wiadkiem,że dziewczynasobie na tozasÅ‚użyÅ‚a!Zawsze możemyna niÄ… liczyć w kÅ‚opotach.Kto towidziaÅ‚, żeby tak siedziaÅ‚a samaw tej piwnicy.OczywiÅ›cie Betty byÅ‚a wniebowziÄ™ta.Ja sam nie podzielaÅ‚em jednak jej zachwytu, a gdy po jakimÅ› czasie zajrzaÅ‚em do tegopokoju,poczuÅ‚em siÄ™jeszcze bardziej dotkniÄ™ty.Mapy, puchary i chÅ‚opiÄ™ceksiążki zostaÅ‚y usuniÄ™te, amizernydobyteknowej lokatorki - halkiipocerowane poÅ„czochy, tania szczotka do wÅ‚osów, garść spineki sentymentalne pocztówkiprzymocowanedo Å›ciany -jakimÅ› cudemodmieniÅ‚to wnÄ™trze bez reszty.Tymczasem północna część domu,zwana przez Caroline"mÄ™skÄ…", straszyÅ‚a pustkÄ….Kiedy czasami tamzaglÄ…daÅ‚em, pokojezdawaÅ‚y siÄ™ martwe jak sparaliżowane koÅ„czyny.ByÅ‚o tak, jakby Roderick nigdy nie istniaÅ‚.Jakby - tak jak wczeÅ›niejbiedny Cygan, a nawetjeszczebardziej - rozpÅ‚ynÄ…Å‚ siÄ™ wpowietrzuiprzepadÅ‚ bez Å›ladu. ROZDZIAA ÓSMYWraz z wyjazdem Rodericka wszyscy uzmysÅ‚owiliÅ›my sobie beznajmniejszych wÄ…tpliwoÅ›ci,że Hundreds wkroczyÅ‚o w nowÄ…fazÄ™.PodwzglÄ™dem czysto praktycznym zmiany daÅ‚y siÄ™ zauważyć niemalże od razu, ponieważ napiÄ™tybudżet boleÅ›nie odczuÅ‚ koszty pobytu Roda w klinice i należaÅ‚o wprowadzić radykalneoszczÄ™dnoÅ›ci.I takna przykÅ‚ad generator staÅ‚ czasami bezczynnie przez kilka dni podrzÄ…d i podczas zimowychwieczornych wizyt czÄ™sto zastawaÅ‚em dompogrążonyw absolutnej niemal ciemnoÅ›ci.Na stole tuż za drzwiamipozostawiano dla mnie starÄ…, mosiężnÄ… latarniÄ™, z którÄ… pokonywaÅ‚emnastÄ™pnie korytarze.PamiÄ™tam, żeichprzesycone zapachemdymu Å›cianyzdawaÅ‚ysiÄ™ taÅ„czyć w miÄ™kkim, żółtym Å›wietle,a potemznów umykaÅ‚y w cieÅ„,gdy podążaÅ‚em dalej.Pani Ayres i CarolineprzesiadywaÅ‚y w saloniku, czytajÄ…c, szyjÄ…cbÄ…dz sÅ‚uchajÄ…c radia przyÅ›wiecachalbo lampach naftowych.Od sÅ‚abychpÅ‚omieni mrużyÅ‚y oczy,ale i tak w porównaniu zatramentowÄ…czeluÅ›ciÄ… resztydomupokójzdawaÅ‚ siÄ™ wrÄ™czoazÄ… Å›wiatÅ‚a.A gdy dzwoniÅ‚y po Betty, zjawiaÅ‚a siÄ™ze staroÅ›wieckim Å›wiecznikiem i oczami jak spodki,niczympostaćz dzieciÄ™cegowierszyka.ZnosiÅ‚y tÄ™ nieoczekiwanÄ… odmianÄ™ losu z niezwykÅ‚ym wprosthartem ducha.Betty byÅ‚a przyzwyczajona do Å›wiec ilamp, wÅ›ród nichdorastaÅ‚a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki