[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.pewien słuszności własnych racji.Wiem także, że wielu moich uczniów nie jest jeszcze- Pomogę wam, jeżeli to nie będzie się kłóciło z moimi zamiarami - przyrzekła.- gotowych na spotkanie z ciemnością.Pomogę, chociaż jestem lepszą nauczycielką niż wojowniczką i uważam, że moim - Odciąłeś dłoń swojego ojca - przypomniała Vergere.najważniejszym zadaniem jest dopilnować, żeby Jacen osiągnął własne przeznaczenie.- - To prawda.Zmrużyła oczy.- Rozumiem, że jest twoim uczniem, a nie moim, i że możesz mieć - Nie zamierzasz dopuścić, żeby twoi uczniowie popełnili ten sam błąd, jaki tywzględem niego inne plany.kiedyś popełniłeś?- Cieszę się, że to rozumiesz - odparł Skywalker.- Właśnie.Nadal nie mógł się zdecydować, czy chciałby, żeby Vergere jeszcze kiedykolwiek Po twarzy Vergere przemknął wyraz pogardy albo może odrazy.spotkała się z Jacenem.- Nie uważasz, że to czysty egoizm? - zapytała.- Uważam, że wciąż jeszcze muszę go wiele nauczyć - rzekła istota.Luke uświadomił sobie, że ogarnia go oburzenie.- Nie chcę, żeby za bardzo uzależnił się od ciebie - powiedział Luke.- Nie znasz moich uczniów - powiedział.- Nie wiesz, jak potrafią być impulsywni- Ja także tego nie chcę.Zapadła chwila niezręcznej ciszy.i nierozważni.Nie sądz wszystkich tylko dlatego, że poznałaś Jacena Solo.- Urwał na- Popraw mnie, jeżeli się mylę w swoim rozumowaniu - odezwała się w końcu chwilę.- Jeden z moich uczniów, Kyp Durron, wymordował miliony niewinnych istot.Vergere.- Z tego, co powiedział mi Jacen, wywnioskowałam, że nakładasz - I uważasz, że to wszystko twoja wina? - zapytała istota.ograniczenia na rycerzy Jedi.Zabraniasz im uciekania się do agresywnych czynów Luke milczał kilka sekund.podczas tej wojny.- Sytuacja nie wyglądała tak prosto, jak zapewne sobie wyobrażasz - odparł w- Starałem się nakładać takie ograniczenia - przyznał mistrz Jedi z powagą, ale w końcu.- Byłem jak sparaliżowany, a Kyp pozwolił się opanować.końcu się roześmiał.- Muszę przyznać, że moje wysiłki zakończyły się umiarkowanym - Chcesz więc powiedzieć, że to nie była twoja wina? - przerwała surowo Vergere.sukcesem.- Mogłem się był spodziewać, że dojdzie do takiej sytuacji - oznajmił mistrz Jedi.- O ile dobrze wiem, sam podejmowałeś jednak agresywne działania przeciwko - Mogłem zrobić o wiele więcej.wojskom zmarłego Imperatora - ciągnęła istota.- Należałeś na przykład do grupy, która - A więc jednak uważasz, że to była twoja wina? - przerwała znów Vergere.zaatakowała pierwszą Gwiazdę Zmierci.Doprowadziłeś do zniszczenia przestępczej - Może wtedy nie była, ale następnym razem będzie - odparł Skywalker.-organizacji Hutta, zwanego Jabbą, zgodziłeś się także przyjąć stopień wojskowy i Następnym razem, kiedy jeden z moich uczniów da się wciągnąć w głąb mrocznegobrałeś udział w licznych akcjach zaczepnych przeciwko wojskom Imperium i innym wiru, może wywołać katastrofę, za którą to ja będę ponosił odpowiedzialność.nieprzyjaciołom.Nie ograniczałeś się tylko do misji szpiegowskich i pomocy Piórka na torsie Vergere zjeżyły się, ale istota szybko je przygładziła.uchodzcom.- Oczywiście, że to nie będzie twoja wina - powiedziała.- Jesteś mistrzem Jedi, a- To wszystko prawda - przyznał Skywalker.nie niańką.- Chciałabym więc cię zapytać, co właściwie się zmieniło? - To ja ich wyszkoliłem - przypomniał Luke.- I jeżeli to szkolenie okaże sięLuke nie od razu odpowiedział.Musiał mieć czas na zastanowienie, jak najlepiej niekompletne.wyłożyć swoje racje.- Kiedy odcinałeś dłoń ojca, czy to była także wina twoich nauczycieli? - zapytała- Należy zacząć od tego, że Yuuzhan Vongowie są innym rodzajem nieprzyjaciół - obcesowo Vergere.- Czyżby Yoda zapomniał cię poinstruować, do czego mogązaczął w końcu.- Nasze szczególne umiejętności nie przydają się w walce z nimi.A doprowadzić mroczne emocje?poza tym, jak powiedziałem ci wczoraj, nie jestem pewien, czy cokolwiek jesteśmy - Nie, ja.- Luke poczuł, że w jego sercu wzbiera fala frustracji.- To co innego.winni rasie istot pozostających poza życiem w tej postaci, jaką znamy.Ja.Vergere skinęła głową na znak, że zrozumiała.- Ja - powtórzyła jak echo Vergere.- Ja, ja, ja.Uważasz, że tylko od ciebie- Słyszałeś moją opinię? - zapytała.- Uważam, że Yuuzhan Vongowie nie zależy twoje duchowe zdrowie i zdrowie wszystkich, których uczyłeś? Czy to niepozostają poza Mocą.Zastanawiam się, czy to w czymkolwiek zmieniło twoje najlepszy dowód egoizmu?stanowisko. Walter Jon Williams Szlak Przeznaczenia183 184Luke spojrzał na nią w zdumieniu, jakby dopiero teraz uświadomił sobie, o co - Czy udzieliłam ci wyczerpującej odpowiedzi? - zapytała Vergere.chodzi.Luke kiwnął głową.- Starasz się mnie rozgniewać - powiedział.- Jeżeli tak - podjęła istota - to chciałabym ci zadać kolejne pytanie.Jak sądzisz,- Tak - przyznała spokojnie istota [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki