[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałam ograniczone środki, dlatego byłam tam tylkoraz.Wtedy nie udało mi się zdobyć żadnych informacji, ale terazSR już trochę mówię po włosku.Porozmawiam ze starszymi mie-szkańcami, może coś pamiętają.Przesunął palcami po czarnej czuprynie.Był poruszony.- Dlaczego nie poprosiłaś Giovanniego, by z tobą pojechał?Służyłby za tłumacza, poza tym mógłby naprawdę pomóc.Zwilżyła usta.- Bo aż do wczorajszego wieczoru uważałam go za ubogie-go studenta, którego nie stać na kupienie mi porcji lodów.Niemówiąc już o bilecie na podróż - dodała ciszej, widząc, jakspochmurniał.- Giovanni jest świetnym organizatorem, zawszeznalazł sposób na ciekawe spędzenie czasu, nie wydając na toani lira - dodała na jego obronę.- Per Dio!Był wściekły.Zagryzła usta.- Gdybym się pożaliła, że nie udało mi się niczego dowie-dzieć, wziąłby wolny dzień z pracy i straciłby zarobek.Niemówił o rodzinie, ale domyślałam się, że ledwie wiążą koniecz końcem.Dlatego nie chciałam dokładać mu niepotrzebnychproblemów.Luke zamruczał coś pod nosem.Wzdrygnęła się.- Nie miałem pojęcia, że mój braciszek jest taki pokrętny.Powinien cię przeprosić.Tak samo mama za swoje wczorajszezachowanie.- To nie ma znaczenia.- Potrząsnęła głową, poruszona jegoreakcją.- Oboje wiemy, że Giovanni nie miał złych intencji.- Tak sądzisz? - zapytał zmienionym głosem.- Obawiamsię, że ja nie jestem taki wielkoduszny.Zaległa kłopotliwa cisza.- Nie złość się na niego - poprosiła Gaby.- On cię ubó-stwia.Skoczyłby za tobą w ogień.Wiesz, jaki z niego żartowniś.Lubi się zgrywać.Wczorajszy wieczór był tego dowodem.Jaksam mówiłeś, jest prostolinijny.SR - Myliłem się - mruknął posępnie.Poczuła się niezręcznie.Nie chciała, by z jej powodu braciasię poróżnili.Już miała mu to powiedzieć, gdy jego stanowczestwierdzenie zamknęło jej usta.- Jedziemy do Loretello.Do wieczora powinniśmy odszu-kać farmę.Chodzmy.Znam skrót na parking.SR ROZDZIAA PITYNie mogła otrząsnąć się z wrażenia.Nie pojechał, jak zamie-rzał, do Rzymu; zamiast tego ruszył jej śladem aż do Asyżu.Niesamowite! Dopiero poniewczasie przypomniała sobie, żeprzecież miała wykupiony bilet powrotny.- Chyba powinnam uprzedzić kierowcę, że nie wracamz nim?Odwróciła się w kierunku parkingu; przy tym szybkim ruchujej rozpuszczone włosy niechcący musnęły twarz Luke'a.Skon-sternowana, pośpiesznie odgarnęła w tył niesforne loki.- Już to zrobiłem - odparł spokojnie.Jechali od dobrych kilku minut.Luksusowe maserati łykałokilometry.Spostrzegła, że Luke mocniej zacisnął dłonie na kie-rownicy.Powietrze gęstniało od napięcia.Nic dziwnego, że jest wytrącony z równowagi.Przez Gio-vanniego jego plany wzięły w łeb.Ale z drugiej strony ona teżma prawo być zdenerwowana.Czy dałaby wiarę, gdyby dziś rano ktoś jej powiedział, że zakilka godzin będzie ją unosić to wspaniałe auto, z Lukiem Pro-vere za kierownicą? %7łe wraz z nim będzie przemierzać tę cu-downą krainę, cieszyć oczy pięknem krajobrazu i mijanych mia-steczek?Zakochała się po uszy w mężczyznie, którego powołaniembyła służba Bogu.Ta świadomość ją dobijała.Do tej pory nie znała nikogo, kto został czy miał zamiarzostać księdzem.Właściwie mogłaby skorzystać ze sposobno-SR ści, wypytać go, jak to się stało, co skłoniło go do odrzuceniaziemskich radości doczesnego życia, do rezygnacji z posiadaniażony i dzieci.Czyżby nigdy nie był zakochany? Czy nigdy nie pragnąłmieć syna lub córeczki?Było tyle pytań, które chciałaby mu zadać.Korciło ją, by tozrobić, ale bała się, by nie odczytał tej ciekawości jako wścib-stwa.Giovanni nie pisnął wcześniej słówka na temat brata, jejistnienie też aż do końca trzymał w tajemnicy.Możliwe, że Lukejest święcie przekonany, że Gaby nie ma pojęcia o jego zbliża-jącym się ślubowaniu.Oczywiście to by niczego nie zmieniło.Ale skoro sam nieporuszał żadnych osobistych tematów z wyjątkiem Giovannie-go, rozsądniej będzie się nie zdradzać z tym, co wie na jegotemat.- Jeśli dasz radę wytrzymać jeszcze czterdzieści pięć minut,to zatrzymamy się w restauracji, gdzie podają wspaniałą pastę,a do tego pysznego, faszerowanego warzywami królika.- Już mi cieknie ślinka - uśmiechnęła się.Każda minutaspędzona z nim sam na sam jest dobrodziejstwem i łaską.- Jak zjemy, pojedziemy do Arcevii.To miasteczko, w któ-rym przechowują księgi urzędowe.Przejrzymy zapisy, możewpadniemy na jakiś ślad twojej rodziny.Wtedy moglibyśmyodnalezć miejsce, gdzie było ich gospodarstwo.- W Loretello nie mają takich zapisów?- To maleńkie miasteczko, nie ma w nim urzędu.- Nie wiedziałam o tym.- Niepewnie zerknęła na jego pro-fil.- To robi się bardziej skomplikowane, niż przypuszczałam.Mam coraz większe skrupuły.Nie chciałabym, żebyś przezemnie tracił tyle czasu.Spojrzał na nią z ukosa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki