[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzniesiono go w 1925 roku ku pamięci poległych podczaspierwszej wojny światowej.Zdjęcie zrobiono w roku 1945.Winterprzeczytał opis: mieszkańcy Buckie gromadzą się przy pomniku, żebyświętować koniec drugiej wojny światowej.Na kartce była też data -piękny wiosenny dzień.Tłum rzucał las cieni.Winter widział twarzeludzi z pierwszego planu.Mężczyzna w czapce stał tuż przy aparacie.Odwrócił twarz od słońca.To był John Osvald.- Tak, to on! - powiedział Macdonald.Winter porównał twarze.Kilka razy.Nie mogło być wątpliwości.Macdonald wziął od niego zdjęcie.On też porównał je z tym ześciany.- Tak.Bez wątpienia - powtórzył.- Ale to nam nie mówi, czy nadal jest w pobliżu - powiedziałWinter.- W pobliżu czego?- %7łycia - odparł Winter.471Stali na rynku.Na cokole wyryto napis: Their Name Liveth Fo-rever.Przed jednym z domów siedziało na ławce dwoje starszych ludzi.Winterowi wydawało się, że to ta sama para, którą widział, kiedy tustal poprzednio.Na ścianie wisiała tablica z napisem: Sturan House.U nas starsi znajdą opiekę.To było dwóch starszych mężczyzn.Winter podszedł do nich izapytał, czy byli tutaj świętować koniec drugiej wojny światowej.Patrzyli na niego, a Macdonald tłumaczył na szkocki.Zapytali, dla-czego chce to wiedzieć.Macdonald wyjaśnił, a Winter wyjął zdjęcie.Spojrzeli na nie i podrapali się po głowach.- Nie zechcieliby panowie pójść z nami do hotelu i zobaczyćzdjęcie, które wisi tam na ścianie? - zapytał Macdonald.Po chwili mężczyzni wstali.Szli po schodach bez większego wy-siłku.- Długo to tu wisi? - zapytał jeden z nich, wskazując na zdjęcie.Przyjrzeli mu się.- Zaplątał się z setkami innych - powiedział drugi i kiwnął głowąw stronę zdjęcia.- Nie widzę cię, Mike.- Nie pamiętam, gdzie stałem - odpowiedział Mike.- Poznajecie go? - zapytał Macdonald, wskazując palcem naczapkę Osvalda.- To ten sam, nie? - zapytał Mike.- Niech pan sam spojrzy - powiedział Macdonald i wyjął zdjęcieWintera.- Tak - odparł Mike, a potem powtórzył to jeszcze kilka razy.-Ale nie znam go.Macdonald i Winter wsiedli do samochodu.Właściciel pubu znajdu-jącego się po drugiej stronie ulicy podniósł właśnie żaluzje.Przezokno widać było krzesła ustawione na stołach.Słońce oświetlało472część baru.Nagle Winterowi bardzo zachciało się pić.- Zabrnęliśmy tak daleko - powiedział Macdonald.- Nie chcesz pójść jeszcze dalej? - powiedział Winter.- Tokwestia czasu.Macdonald spojrzał na zegarek.- Dziewczyny za jakąś godzinę wsiądą do pociągu.- To lepiej się zbierajmy - powiedział Winter.Macdonald patrzył na właściciela pubu.Zaczął zdejmować krzesłaze stołów.Miał na nosie okulary przeciwsłoneczne, żeby go nieoślepiało światło przebijające się między dwoma domami stojącymiza nim i za Winterem.- Czuję, że jesteśmy blisko - powiedział Macdonald i odwróciłsię do Wintera.- A ty?Winter skinął głową, ale nie odpowiedział.- Zledziliśmy go.Przynajmniej w jakimś sensie tropiliśmy,szliśmy po jego starych śladach - powiedział Macdonald.- Albo po nowych - dodał Winter.- Po nowych i starych.- Jedzmy przez Dufftown.Kupisz sobie parę butelek Glenfarclas- powiedział Macdonald i przekręcił kluczyk.Zadzwoniła jego komórka.Wyjął ją z kieszeni kurtki po czwartymsygnale.- Tak? - Macdonald skinął głową do Wintera.- Cześć, Craig.- Przepraszam, że to tak długo trwało, ale nie mogłem przekonaćwładz, że to naprawdę poważna sprawa - powiedział Craig.- Rozumiem - odpowiedział Macdonald.- To nie było morderstwo - powiedział Craig.- Nie z technicznego punktu widzenia - odparł Macdonald.- W każdym razie mam dane.Dwa razy dzwonił do Glen IslayB&JB przy Ross Avenue abonent ze Szwecji.Numer kierunkowytrzydzieści jeden.473- Córka - wtrącił Macdonald - Johanna Osvald.- Tak - powiedział Craig.Macdonald usłyszał szelest papieru.Ktoś coś powiedział w tle.Wreszcie Craig stwierdził wyraznie: -Niewiele było wtedy rozmów z Glen Islay.Ale jedna może być cie-kawa.A przynajmniej trochę inna niż inne.To było wtedy, kiedymieszkał tam.Axel Osvald.- Tak?- Ktoś zadzwonił z budki.- Zwietnie.Budki są łatwiejsze.Komórki wymagają dużo wy-siłku.Można określić, skąd ktoś dzwonił, ale pózniej pojawia sięmnóstwo trudności.Z budkami jest łatwiej.Najpierw wiadomo, czy to była budka, a potem - która.Czasamizabierali do zbadania całą.- Według właścicielki Glen Islay to była kobieta - powiedziałMacdonald.- Niech będzie - odparł Craig.- Dzwoniono z budki w Cullen.Byłeś tam kiedyś?- Z Cullen?!- Tak.- Właśnie tam jadę - powiedział Macdonald.51.ANETA JECHAAA DO DOMU.To był naprawdę piękny dzień.Niebo było bezchmurne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- KJELL ERIKSSON Komisarz Ann Lindell 03.Kamienna cisza
- Dębski Rafał Komisarz Wroński 02 Żelazne kamienie
- Roberts Nora 03 Kamień Pogan
- Ulatowska Maria Kamienica przy Kruczej
- Robbins Harold Kamień dla Danny Fishera
- Beckett Simon Rany kamieni
- Sellou, Abdel Einfach Freunde Die wahre Geschichte des Pflegers Driss
- Wayne Joanna Przez całą dobę
- Roberta Gately Szminka w Afganistanie
- Robotham Michael Uprowadzona[PL][ ]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- chiara76.htw.pl