[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale i na to przyjdziejeszcze czas& Nie teraz; niestety van Rijnowi udało się jakoś wmanewrować w taką pozycję, wktórej on był autorytetem dla Lannachów, zamiast Eryka, który za niego tyrał.Czy\by maniaprześladowcza? Nie!Wezmy na przykład sprawę okrętów.Van Rijn wykazał, \e wyspa taka jak Dawrnach, pełna górlodowych u wybrze\y i lodowców na powierzchni stanowiła niewyczerpane zródło budulca.Przypomocy kamiennych dłut mo\na było w ciągu paru godzin uformować okręt lodowy tak wielkijak ka\da z tratew Drakhonów.Do wygładzenia powierzchni mo\e posłu\yć najprymitywniejszypalnik składający się z lampki olejowej z miechem.W otworach do tego celu wykonanych mo\naumieścić prosty maszt i drą\ek sterowy wykorzystując jako spoiwo zamarzającą wodę.Gdyby dopracy wzięła się większość Stada  mę\czyzni, kobiety, starzy, młodzi, w ciągu tygodniaudałoby się stworzyć flotyllę równie liczną jak cała Flota Drakhonów.O ile jednak in\ynier zaprojektuje całą technologię.Jak głęboki ma być otwór do zamocowaniamasztu? Czy balast jest potrzebny? W jaki sposób wykonać proste cięcie w nieregularnym blokulodu długości setek metrów? Jak wygładzić spód, by zmniejszyć tarcie? Materiał budowlany byłłatwo topliwy; mo\na go było znacznie wzmocnić rozprowadzając na ukończonym kadłubiekilka wiader mieszaniny trocin i morskiej wody, która zamarzając utworzy coś w rodzajupancerza.Jednak w jakim stosunku zmieszać trociny z wodą?Nie było czasu na przeprowadzenie właściwych prób.W jakiś sposób, z pomocą boską iprzypadku, mając przeciw sobie wszystkie \ywioły Eryk Wace miał dostarczyć oczekiwanychwyników.A van Rijn? Co wniósł van Rijn? Tylko ogólny pomysł, niedbale rzucony, jak gdyby Wace byłd\inem Aladyna, mogącym spełniać wszystkie \yczenia.Och, były to na pewno przebłyskiintuicji pełnej wyobrazni, nie da się zaprzeczyć.Lecz wyobraznia wiele nie kosztuje.Ka\dy mo\e powiedzieć:  Trzeba nam nowej broni, którą mo\na wykonać z takich to a takichpoprzednio nie stosowanych surowców.Lecz wszystko pozostanie tylko w sferze bezpłodnejwyobrazni, póki nie znajdzie się ktoś, kto potrafi wydedukować, jak wykonać potrzebną broń.I ujarzmiwszy w ten sposób swego in\yniera van Rijn pomaszerował dalej, część Stada zjednującuprzejmością, innych zmuszając do pracy siłą.A kiedy ju\ zapędził wszystkich do kieratu, samwyciągnął się na kocu i poszedł spać! Rozdział 17Eryk Wace stał na pokładzie  okrętu  Rijstaffel * i obserwował, jak nieprzyjaciel wyłania sięzza, horyzontu.Sięgnął wolno do sakwy przytroczonej do pasa.Jego dłoń zacisnęła się na kawałku czerstwegochleba i porcji kiełbasy.Była to ostatnia porcja ziemskiej \ywności, jaka mu pozostała; ju\ odwielu dni zmniejszał sobie racje jedzenia by móc przystąpić do walki mając coś solidniejszego w\ołądku.Stwierdził, \e wcale nie chce mu się jeść.Lód pod stopami ziębił zaskakująco mało.Ciepłe powietrze nad morzem Achan rozwiewałozimno płynące od lodu.Eryk nie dziwił się zbytnio, \e w ciągu tygodnia, przez który płynęli napołudnie lód stopniał tylko nieznacznie; znał wszak cieplne właściwości wody.Z tyłu za nim wydymały się wiatrem prymitywne kwadratowe \agle przywiązane do rei ześwie\ego drewna umocowanych na przecią\onych jednoczęściowych masztach.Owe okręty zlodu miały kształty pękate , lecz w sumie bardziej opływowe ni\ tratwy Drakhonów.A van Rijnwykorzystał swe niewiarygodne tyrańskie uzdolnienia by zmusić opornych Lannachów do pracypod lodowatą wodą w celu wygładzenia spodów.Teraz zaś, przy sprzyjającej bryziediomedańskiej flota wojenna Lannachów płynęła, kołysząc się na falach Achanu, z szybkościądobrych pięciu węzłów.Jednak najtrudniejszy moment, wspominał Wace, nastąpił nie wtedy, gdy wszyscy wypruwali zsiebie \yły, by wykończyć okręty.Moment ten nadszedł pózniej, gdy byli ju\ prawie gotowi dodrogi, a wiatry się odwróciły.Przez czas idący w ziemskie dni tysiące Lannachów kuliło się zrozpaczą w sercach pod marznącym deszczem, szukając ryb i gniazd ptaków by nakarmić dziecipłaczące z głodu.Członkowie Rady i przywódcy klanów dowodzili, \e nie sposób prowadzićwojnę z losem; \e nie ma innego wyjścia, jak ustąpić i poszukać schronienia w Bagnach Kilnu.Jakimś cudem, wygra\ając, jęcząc, błagając, obiecując, a kilkakrotnie przekupując przy pomocytego, co wygrał w kości, van Rijn zdołał zatrzymać ich na Dawrnachu.Ale teraz mieli to ju\ za sobą.Kupiec wyszedł z małej kajuty zbudowanej z kamienia, przeszedł po pokładzie obsypanym\wirem, obok przycupniętych na nim machin wojennych oraz stosów pocisków, a\ dotarł dodziobu, gdzie stał Wace. Lepiej teraz jedz  powiedział. Niedługo nie będzie mo\na. Nie jestem głodny  powiedział Eryk. Ach nie?  van Rijn wyrwał mu jedzenie z ręki. No więc ja, do cholery, jestem!  Zacząłwpychać do ust chleb i kiełbasę.Znowu miał na sobie podwójny pancerz, ale tym razem poprzestał tylko na jednym rodzaju broni:potę\nym kamiennym toporze osadzonym na metrowej długości stylisku.Eryk Wace miał u bokumniejszy toporek, w ręku zaś trzymał tarczę.Wokół Ziemian roiło się od uzbrojonychLannachów. Ju\ się, oczywiście, przygotowują na spotkanie z nami  powiedział Wace [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki