[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Muszę tu dać ogłoszenie o wynajmie robotników - wyjaśnił, podnosząc laskę.- Niektórzy chłopcy zentuzjazmem rwą się do pracy, ale zawsze trzeba być ostrożnym przy zatrudnianiu.Jeśli wszystko dobrze pójdzie,za kilka minut będę z powrotem.- Zatknął pod pachą zwinięte ogłoszenie i stanął na rampie, po czym odwrócił siędo Alainy i powiedział: - Błagam panią o niewychodzenie z powozu.- Proszę się o to nie obawiać - zapewniła go solennie, obserwując mężczyzn na rampie, którzy zaczynali jużokazywać zainteresowanie przybyłą parą.Cole stanął na platformie i mocno strzelił palcami.Wiarus wyskoczył z budy powozu i stanął czujnie woczekiwaniu na komendę od pana.- Siad! - Pies posłuchał.- Zostań! Pilnuj! - Oblizując długim językiem szeroki pysk, żółtymi ślepiami pies zacząłbadawczo lustrować tłum robotników.Jeszcze raz się obejrzawszy.Cole ruszył w stronę drzwi i wszedł do budynku.Gdy zniknął w środku, mężczyzniprzybliżyli się do powozu.Na co dzień nie mieli okazji oglądać takiej piękności, a w dodatku niebawemoczekiwało ich spędzenie długich miesięcy w obozowiskach przy wyrębie drzew.Alaina pozornie nie zwracała nanich uwagi, ale na wszelki wypadek wzięła do ręki bat i bawiła się jego uchwytem.Koniec bicza zwisał z bokupowozu, w razie czego gotowy do uderzenia.Jeden z mężczyzn, potężny, długowłosy blondyn w wełnianej, kraciastej marynarce, z brodą zasłaniającą mugrubą szyję, zebrał się na odwagę i podszedł do krawędzi rampy na wysokości powozu.Z piersi Wiarusa wydobyłosię stłumione powarkiwanie, ale mężczyzna zignorował je i podniósł stopę, zamierzając wejść do powozu.- Na pana miejscu nie robiłabym tego - ostrzegła go Alaina złowrogo.- Och, damulko, jak ja się bać tego psa! - Zaśmiał się w głos, a liczne chichoty dookoła świadczyły o tym, że jegodowcip się podobał.- Ja go przełamać na pół! O tak! - zademonstrował ruch ogromnymi rękami.- Pani go znać,damulko, pani go uciszyć.Mężczyzna machnął nogą w bok.Wiarus uniósł zad i wyszczerzył wielkie kły.Sierść zjeżyła mu się na grzbiecie.- O kuchnia, psie! Ty nie masz nic cholerny respekt! - Rozejrzał się wokoło, rozsunął na bok paru mężczyzn iwrócił, trzymając w ręce metrową deskę.- Ja cię nauczyć!Zamachnął się z całej siły i walnął deską w tors psa.Zabrzmiało, jakby uderzył w solidny pień drzewa.Pieschwycił deskę mocnymi szczękami, wyrwał ją napastnikowi jednym machnięciem łba i rzucił na bok.%7łółte oczy162 pałały wściekłością, lśniły biało wyszczerzone zębiska, a powarkiwanie przeszło w złowróżbne warczenie.Wielkieczarne psisko rzuciło się groznie do przodu.- Wiarus! - zabrzmiał ostro głos Cole a i pies znieruchomiał.- Waruj! - Wiarus wrócił na swe miejsce obokpowozu i posłuchał, choć oczy miał nadal czujne i sierść najeżoną.Osiłek odwrócił się do Cole a z przechwałką:- Pan ma szczęście, człowiek! Gundar zabić wilka, o tak! - znów wykonał rękami ruch przełamywania.- To pan miał szczęście! - warknął Cole i pokazując laską na Wiarusa, poinformował: - Ta rasa poluje na wilki izagryza je dla sportu.Ich głównym zadaniem jest walka z dzikimi bykami i wielkimi niedzwiedziami.Wiaruszrobiłby z pana miazgę.Na twarzy Gundara wykwitło na chwilę przerażenie, a potem gniew, że uznano go za słabszego od byka czyniedzwiedzia.- Ach! Za dużo tej mowy! - Jeszcze raz spróbował wzbudzić podziw kolegów.- Pan sobie idzie! Gundar lubić tadamulka.My sobie porozmawiać!Odwrócił się plecami do Cole a i zrobił krok w stronę powozu.Już sięgał ku Alainie, gdy Cole pociągnął go zakostkę nogi rączką wielkiej laski.Blondyn rozłożył się jak długi na rampie.Jego głowa wystawała poza nią.Potemprzeturlał się w bok i usiadł, obrzucając Cole a wzrokiem pełnym furii.Pomacał w ustach palcem i zobaczył nanim krew.Wtedy powiedział coś i nie bardzo było wiadomo, czy to po angielsku, czy w jakimś innym języku.Chyba lepiej się stało, że Alaina nie zrozumiała, bo treść tych słów ociekała krwią, podobnie jak język Duńczyka.- Ta damulka - rzekł Cole, przedrzezniając go - to moja żo.Robotnik zerwał się z impetem z desek rampy i skoczył wprost na Cole a, łapiąc go z całej siły za uda.Szarpnąłgo do góry i pchał w tył, aż obaj wpadli prosto w środek reklamy piwa.Alaina podniosła się z siedzenia powozu,mocno zaciskając w ręce bat, jakby miała zamiar go użyć.Pies zaczął szczekać głośno, widząc, jak rozwścieczonymężczyzna przyciska jego pana do drzwi i szuka czegoś wokoło ręką.Cole wetknął laskę pod brodę Duńczyka izahaczywszy o jego bark, odsuwał mu głowę do tyłu.W końcu udało mu się go całkiem odepchnąć i stanąć nanogach.Alaina opadła na siedzenie, lecz każdy mięsień w niej się napinał, gdy patrzyła na tę bójkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki