[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale na waszym miejscu bym tego nierobiÅ‚.- Dlaczego?- Ponieważ, jeÅ›li przyÅ‚ożycie krzesiwo do tych gaÅ‚Ä™zi- Lorenzo odciÄ…Å‚ kolejnÄ… obsypanÄ… kwiatami gaÅ‚Ä…zkÄ™ -w krótkim czasie obaj bÄ™dziemy martwi.Ty caÅ‚a drżysz.- Lion mocno Å›ciskaÅ‚ dÅ‚oÅ„ Sanchiiw swojej dÅ‚oni, kiedy wstÄ™powali po stopniach katedry.- Nie ma siÄ™ czego bać.- UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.- Po tym, jakdzielnie stawiÅ‚aÅ› czoÅ‚o zarazie, małżeÅ„stwo ze mnÄ… niepowinno ci siÄ™ wydawać takie straszne.- To nie obawa.- Sanchia zwilżyÅ‚a wargi.- Sama niewiem, czemu odczuwam taki niepokój.- Nie cieszysz siÄ™, że mnie poÅ›lubisz?- Nie tylko siÄ™ cieszÄ™.Jestem szczęśliwa.Kocham ciÄ™.I zawsze bÄ™dÄ™ ciÄ™ kochać, caro.Pochyliwszy siÄ™, musnÄ…Å‚ wargami jej skroÅ„.- I ja zawsze bÄ™dÄ™ ciÄ™ kochaÅ‚.- Poczekaj tutaj.Poszukam ksiÄ™dza - powiedziaÅ‚, kie­dy weszli do mrocznego wnÄ™trza.387 IRIS JOHAN SENPrzyklÄ™knÄ…wszy, szybko oddaliÅ‚ siÄ™ w gÅ‚Ä…b nawy.PatrzyÅ‚a, jak idzie wzdÅ‚uż rzÄ™du marmurowych ko­lumn ku ksiÄ™dzu, który wÅ‚aÅ›nie wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ zza oÅ‚tarzai spoglÄ…daÅ‚ na nich z zaciekawieniem.Lion uosabiaÅ‚ dlaniej siÅ‚Ä™, poczucie bezpieczeÅ„stwa i miÅ‚ość.Nigdyw najÅ›mielszych nawet marzeniach nie przypuszczaÅ‚a,że dane jej bÄ™dzie zaznać tak wielkiej i namiÄ™tnej miÅ‚o­Å›ci.Dlaczego wiÄ™c czuÅ‚a niepokój na myÅ›l o zwiÄ…zaniuswego życia z Lionem?Może dlatego, że naczytaÅ‚a siÄ™ zbyt wielu historiio subtelnej dworskiej miÅ‚oÅ›ci, a uczucie, którego do­Å›wiadczaÅ‚a, byÅ‚o mocno osadzone w realiach życia.PromieÅ„ sÅ‚oÅ„ca zajrzaÅ‚ do katedry, przebiwszy siÄ™przez witraż, i rozbÅ‚ysnÄ…Å‚ caÅ‚Ä… tÄ™czÄ… barw, obejmujÄ…cswym blaskiem Liona i ksiÄ™dza w sutannie.CzuÅ‚a siÄ™odurzona zapachem kwiatów, kadzidÅ‚a i Å›wiec.Lion skoÅ„czyÅ‚ rozmawiać z ksiÄ™dzem, podszedÅ‚ doniej i ujÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™kÄ™.PrzyklÄ™kÅ‚a, a potem udaÅ‚a siÄ™ z nim do oÅ‚tarza, zewzrokiem utkwionym w ukochanÄ… twarz.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i nagle przepeÅ‚niÅ‚o jÄ… cudowne uczu­cie radoÅ›ci promiennej jak Å›wiatÅ‚o zaglÄ…dajÄ…ce przezwitraże.WydawaÅ‚o jej siÄ™, że sama zaczyna promieniećjasnoÅ›ciÄ…, która otaczaÅ‚a Liona i duchownego.Dobry Boże, to byÅ‚o takie proste.Dlaczego dotÄ…d nierozumiaÅ‚a tego, co staÅ‚o siÄ™ nagle oczywiste?MiÅ‚ość, tak jak i życie, ma wzloty i upadki, towarzyszyjej czasem mrok zwÄ…tpienia, a kiedy indziej znów pro­mienieje najradoÅ›niejszymi z barw.NieodÅ‚Ä…cznie z niÄ…zwiÄ…zane sÄ… ból i niepokój.Jak inaczej można by na­uczyć siÄ™ doceniać chwile takie, jak ta?WspaniaÅ‚e chwile. Dlaczego chcieliÅ›cie siÄ™ spotkać ze mnÄ… wÅ‚aÅ›nietutaj? - Damari przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ Giulii podejrzliwie.-Dlaczego nie w swoim wÅ‚asnym domu?- To bardzo miÅ‚a gospoda, poÅ‚ożona w bezpiecznejodlegÅ‚oÅ›ci od Florencji.- Giulia odwróciÅ‚a twarz odokna wychodzÄ…cego na podwórze stajni.- WidzÄ™, żeprzywiezliÅ›cie ze sobÄ… oddziaÅ‚ waszych żoÅ‚nierzy.Spo­dziewaÅ‚am siÄ™, że tak bÄ™dzie.- Nie mam zamiaru ponownie stracić Andreasa i tejkobiety.- Przecież nie możecie stracić tego, czego nie macie.- Giulia zrobiÅ‚a wymownÄ… przerwÄ™.- Czy jeszcze niemacie.- BÄ™dÄ™ ich miaÅ‚.- O ile wasza zapÅ‚ata bÄ™dzie odpowiednio wysoka.-WskazaÅ‚a krÄ™cÄ…cych siÄ™ koÅ‚o stajni żoÅ‚nierzy.-  nieÅ‚udzcie siÄ™, że zabierzecie ich ode mnie siÅ‚Ä….MamwystarczajÄ…co dużo pieniÄ™dzy, żeby wynająć trzy razywiÄ™cej żoÅ‚nierzy, którzy bÄ™dÄ… dobrze strzegli tego, conależy do mnie.- Ty? Ladacznica?- RozpoznaliÅ›cie Santiniego? Niech bÄ™dzie dla wasdowodem na to, że przejęłam wiÄ™kszość interesów Ca-prina.NiedÅ‚ugo bÄ™dÄ™ miaÅ‚a najwiÄ™kszÄ… wÅ‚adzÄ™ we Flo­rencji.Caprino byÅ‚ sprytny i wiele siÄ™ nauczyÅ‚am, obser­wujÄ…c go przez lata.389 IRIS JOHANSEN- Nie zwykÅ‚em wchodzić w interesy z kobietami.- Wiem.Wolicie je maltretować.- WzruszyÅ‚a ramio­nami.- Nie zapomniaÅ‚am wam dotÄ…d tego, co zrobiliÅ›ciez Laurette.To znacznie podniesie cenÄ™.Damari zawahaÅ‚ siÄ™.- NaprawdÄ™ ich masz?- Trzymam ich w garÅ›ci.Przyjechali do mnie i chcie­li, żebym pomogÅ‚a im zastawić na was puÅ‚apkÄ™.Zaofero­wali mi za tÄ™ przysÅ‚ugÄ™ pięćset dukatów.OstrzegÅ‚am ich,że to mnie nie zadowala, ale Lion byÅ‚ na tyle gÅ‚upi, żezaufaÅ‚ mi, kiedy w koÅ„cu siÄ™ zgodziÅ‚am.- A jaka suma jest w stanie was zadowolić?- TysiÄ…c pięćset dukatów.- To absurd.BÄ™dziecie musieli zadowolić siÄ™ mniej­szÄ… sumÄ….Gniewnie potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ….- JeÅ›li chcecie mieć Andreasa i jego naÅ‚ożnicÄ™, mu­sicie zapÅ‚acić mi tyle, ile żądam.ZÅ‚ość zagotowaÅ‚a siÄ™ w Damarim.Ta chciwa sukarzeczywiÅ›cie liczyÅ‚a na tyle.- Gdzie oni sÄ…?- W bezpiecznym miejscu.Zabezpieczeni przed wa­mi.ale nie przede mnÄ….Damari zacisnÄ…Å‚ dÅ‚onie w pięści.- DajÄ™ tysiÄ…c dukatów, ty przebrzydÅ‚a dziwo.- Nie lubiÄ™ być obrażana.Za zniewagÄ™ żądam teraztysiÄ…c sześćset dukatów.- Ty wstrÄ™tna.- WidzÄ…c, jak Giulia zmienia siÄ™ natwarzy, Damari z trudem opanowaÅ‚ wÅ›ciekÅ‚ość.- ZapÅ‚a­cÄ™ wam.- Doskonale.- Ale nie mam przy sobie tylu pieniÄ™dzy.BÄ™dzieciemusieli chwilÄ™ poczekać na zapÅ‚atÄ™.Kiedy wrócÄ™ doSolinari, przeÅ›lÄ™ wam należnÄ… sumÄ™ przez posÅ‚aÅ„ca.ZaÅ›miaÅ‚a siÄ™ ubawiona.- Mam wam zaufać? - PotrzÄ…snęła gÅ‚owÄ….- Możeciesobie wracać do Solinari, ale bez tego, po co tutajprzyjechaliÅ›cie.390 NIEWOLNICA- PowiedziaÅ‚em wam już, że nie mam przy sobiedukatów.- W takim razie musimy znalezć inne wyjÅ›cie.- Za­stanowiÅ‚a siÄ™.- PrzywiozÄ™ ich do Solinari.Tam, namiejscu, siÄ™ wymienimy.- Jak ich do mnie przywieziecie? Andreas nie jestgÅ‚upcem.- Ale ufa mi - zapewniÅ‚a.- Mężczyznom trudno jestuwierzyć, że kobieta, która dawaÅ‚a im rozkosz, mogÅ‚abyich zdradzić.- ChcÄ™ też mieć tÄ™ jego niewolnicÄ™.Za tÄ™ cenÄ™ nie maprawa mi siÄ™ wymknąć.- OczywiÅ›cie - zgodziÅ‚a siÄ™ Giulia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki