[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie znalazła w nich odniesień do tego konkretnego malowidła,ale wiele tekstów dotyczyło Imjinów.Kativa pomyślała, że w zasadzie nie powie Charleyowiwiele więcej ponad to, co już usłyszał.W gruncie rzeczy nie miała pojęcia, co ktoś z takdogłębną znajomością rytuałów aborygeńskich robi w Minneapolis, dlaczego dokonałrytualnego morderstwa i dlaczego namalował krwią wizerunek Anurry.Tylko tyle będzie mogła powiedzieć Charleyowi.Raz jeszcze zawinęła kosmyk włosów wokół ołówka.Charley.Podobało jej się to imię ipodobał jej się mężczyzna, który je nosił.Miał ciekawą twarz, długą i naznaczoną liniamidobrego humoru, ale jednocześnie jego oczy potrafiły ukrywać uczucia.Kativa, podobnie jakwiększość atrakcyjnych kobiet, które znoszą na co dzień pożądane lub niepożądanezainteresowanie licznych mężczyzn, wyczuwała intuicyjnie, że pociąga Charleya, tak jak onpociągał ją.Czuła ciepło w dołku na samo wspomnienie o jego twardym cie-102\e> o które otarła się w ciasnym pokoju.Skarciła się w duchu za takie myśli o partnerzeprzyjaciółki i skupiła się na ważniejszych sprawach.W niczym jednak nie zmieniało to faktu, że niewiele miała do powiedzenia o Anurze.Może warto zaprosić Charleya na lunch i chociaż w ten sposób wynagrodzić mu brakkonkretów, pomyślała.Podniosła słuchawkę, zawahała się i wreszcie wybrała jego numer.- Halo?- Cześć, Charley, tu Kativa Patel z muzeum.- Witaj, Kativo Patel z muzeum.- Mam dla ciebie trochę informacji, niestety bardzo niewiele.Może wpadłbyś na lunch domuzeum? Mamy tu niezły bufet ze świetnym widokiem na miasto.Kativa poczuła, że palą ją policzki, i przeklęła się w duchu za to, że zająknęła się, recytujączaproszenie.- Chętnie zjem lunch z Kativą Patel z muzeum - odparł Charley.- A bufet rzeczywiście jestdobry; jadłem już u was.- Naprawdę? Zwiedzałeś muzeum?- Lubię robić zdjęcia w Ogrodzie Rzezb.- To nasza duma  zaszczebiotała Kativa. Jeden z najlepszych w kraju. - Tak.No to kiedy?- Daleko jesteś?- Nie, nad jeziorem Harriet.- Za pół godziny?- Za pół godziny.- Do zobaczenia wkrótce.Kativa przerwała połąezenie i zacisnęła supeł na kablu.Czy powinnam czuć się winna, że niezaprosiłam Mary? Nie, pomyślała.Przecież to tylko lunch.Bufet w muzeum wyposażono w sięgającą od podłogi do stropu ścianę ze szkła, za którąrozciągał się widok na Ogród Rzezb i Loring Park.Z każdego kąta sali można byłoobserwować spacerujących ulicą ludzi, drzewa w jesiennych barwach, skomplikowanylabirynt starannie przystrzyżonych żywopłotów w Ogrodzie Rzezb z gustownierozmieszczony-103mi dziełami sztuki oraz most dla pieszych nad wielopasmo-wą drogą do Hennepin, łączącyOgród z Loring Parkiem.Kativa i Charley usiedli w pobliżu okna i zerkali na miasto, gdy niebyli zajęci patrzeniem na siebie.- A więc to ty jesteś tajemniczym światowcem Mary? -spytała wesoło Kativa. I mieszkaszw Linden Hills?- Podoba mi się rola lokalnego dziwaka  odparł Charley.Kativa spróbowała zasłonićuśmiech dłonią.- Nigdy nie wiem, kiedy mówisz poważnie, a kiedy żartujesz.- Ja też nie.Ale możesz się ze mnie śmiać, nie mam nic przeciwko temu.Kativa opuściła rękę i roześmiała się, a potem pochyliła nad sałatką i zręcznie rozprawiła się zparoma ostatnimi kęsami.- Co sądzisz o tym malowidle? - spytała po chwili.- Teraz, kiedy miałeś czas naprzemyślenia.- Ważniejsze jest twoje zdanie - odpowiedział Charley.-To ty jesteś ekspertem.- Wiemy, gdzie znajduje się oryginał.Kopię wykonała osoba, która zna dogłębnie sztukęaborygeńską i historię regionu Laury.- Nie wiesz, czy można znalezć w okolicy kogoś takiego?- W Twin Cities raczej nie.Sprawdziłam dane w Uni-versity of Minnesota, ale nie mają tamspecjalizacji  sztuka australijska".Mogę zadzwonić do szefowej katedry etnografii, ale niespodziewam się, by powiedziała mi coś nowego.Niewykluczone, że macie do czynienia zpodróżnikiem, który spędził jakiś czas w Australii albo stamtąd pochodzi.- To możliwe - zgodził się Charley.Spojrzał w oczy Ka-tivy i patrzył tak długo, aż wreszcieodwróciła wzrok.Wtedy uśmiechnął się i powiedział: - Może służby celne mogłyby nampowiedzieć coś więcej o przybyszach z antypodów.- Mogę ci zadać osobiste pytanie?  spytała nagle Kativa.- Jasne.- Ty i Mara.wydajecie się zupełnie inni, kiedy jesteście razem.Myślisz, że to dobrze służywaszemu związkowi?- Nie jestem pewien, czy można to uznać za  związek" w potocznym rozumieniu tego słowa.104- Chcesz powiedzieć, że łączy was tylko seks?- Nie - odparł z powagą Charley.- Nie tylko.Mara jest moim przyjacielem, bardzo dobrym,bliskim przyjacielem.Lubię być przy niej i wydaje mi się, że ona czuje podobnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki