[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Długo w nocy spacerował jeszcze po pokoju rozważając wszystko dokładnie.Zgasił lampęi otworzył okno spoglądając na gwiazdy, które jasno oświetlały drzewa.Nagle na dole usłyszał jakiś szelest.Kiedy się wychylił zobaczył jakąś męską postaćwykradającą się chyłkiem z okna położonego tuż pod jego pokojem.Wprawdzie mógł być toktóryś z vaqueros, ale Gerard był zbyt ostrożny, aby zostawić to bez sprawdzenia. Stój! Kto tam na dole?  spytał.Obcy nie odpowiedział tylko szybko przebiegł przez dziedziniec ku ogrodzeniu. Stój, albo strzelam!Ponieważ i na to uciekinier nie zważał, Gerard porwał strzelbę i złożył się do strzału.Jednak słabe światło gwiazd nie pozwoliło na dobre wymierzenie.Na ślepo posłał dwie kulew stronę, gdzie obcy zniknął, ale żaden krzyk nie potwierdził, czy strzał był celny.Jedno byłopewne, wśród nocnej ciszy wszędzie było go słychać.Nie zważając jednak na to, czym prędzej złapał nóż i rewolwer, przy nodze łóżkaprzywiązał lasso i spuścił się przez okno na dół.Biegiem dopadł ogrodzenia.Niedaleko na lewo usłyszał parskanie konia.Wyjął rewolwer i pobiegł w tym kierunku.Niestety, zbyt pózno.Zanim dobiegł na miejsce usłyszał tylko tętent konia.Chwilę stałnasłuchując, po czym nie chcą zacierać śladów inną drogą wrócił do domu.Mieszkańcy hacjendy zaalarmowani strzałami zerwali się z łóżek i pozapalali światła.Jeden z vaquero zastąpił mu drogę. Ach, senior Gerard  zawołał poznawszy go. Wszyscy was szukają, niepokoją się,gdzie też senior się podział.101  Gdzie są? Tego niewiem, rozbiegli się na wszystkie strony szukając was. Jak można ich najszybciej zwołać? Obok jadalni wisi dzwonek, jeżeli go pan użyje, to wszyscy niezawodnie tam przybędą.Gerard posłuchał rady.Niedługo po głosie dzwonka wszyscy przybyli do jadalni, zjawiłasię także Resedilla.Kiedy go ujrzała rzuciła się z radością w jego objęcia i zawołała: Bogu dzięki, że cię widzę! Już się ogromnie o ciebie niepokoiłam. Dlaczego?  spytał słodko. Słyszeliśmy strzały.Pobiegłam do twego pokoju i znalazłem tylko strzelbę.Czy to tystrzelałeś? Tak. Dlaczego? Zaraz powiem, ale czy wszyscy już są? Wszyscy.Opowiedział całe zdarzenie, po czym spytał hacjendero: Co to za pokój znajduje się tuż pod moim? Kuchnia  odparł. Czy wszyscy vaqueros mieszkają w tym domu? O nie, większość z nich śpi w polu. A w kuchni kto śpi? Nikt, ona jest zawsze zamknięta.Ja sama mam klucze do niej  odparła Maria Hermoyes. Ale okno w kuchni było otwarte? Oczywiście, chodziło o to aby ją przewietrzyć. Czy to możliwe, żeby jakiś vaqueros wchodził w nocy do kuchni? No cóż, przekonamy się, czy jest zamknięta.Wszyscy zeszli na dół, drzwi kuchni były zamknięte.Maria otwarła je i chciała wejść dośrodka, ale Gerard zatrzymał ją. Proszę zaczekać, seniora.Najpierw sprawdzimy czy pod oknem nie ma jakiś śladów.Zapalono latarnię.Ziemia pod oknami była mokra, więc dokładnie widać było ślady. Zgadza się  powiedział Gerard. Ten człowiek wkradł się do środka, przez okno; niebył to jednak vaquero, bo oni noszą inne buty.To jest dość mały odcisk.Muszę ranoodrysować te ślady, może mi się na coś przydadzą, a teraz chodzmy do kuchni.Wszedł pierwszy i zaczął badać każdy kawałek posadzki.Tuż obok wielkiego rezerwuaruznalazł mały korek.Zwrócił się do Marii z pytaniem: Kto ostatni był w kuchni? Ja. Ten korek nie należy może do was? Nie. A nie macie takiej małej flaszeczki, do której by ten korek pasował? Nie. Jest jeszcze wilgotna, czyli że niedawno tkwił jeszcze w szyjce.Widzicie te ślady kołookna i rezerwuaru? Widzę  odparł hacjendero. I co o tym myślicie? %7łe ten człowiek wspiął się tutaj specjalnie do wody. Całkiem słusznie.Są dwa rozwiązania, albo jakiś obcy chciał nabrać wody. A kto byłby takim głupcem, aby zakradać się w nocy do środka, skoro za ogrodzeniempłynie dosyć wody. Racja.Podejrzewam więc, że wkradł się tutaj z pełną flaszeczką, aby do zbiornika wlaćjej zawartość.102  Na Boga, to ostatnie jest prawdopodobne  odezwał się Arbellez. Nie tylko prawdopodobne, ale pewne. Ale co miało by być w tej buteleczce? Myślę, że się dowiemy. A po co to wlewał do zbiornika. Tego też się dowiemy.Myślicie, że chciał zrobić dobry uczynek. Raczej nie. No właśnie, dokładnie już obejrzałem sobie wodę.Seniora Maria, czy w tym kotle byłowczoraj gotowane coś tłustego? Nie.W tym kotle nigdy się nie gotuje.Służy tylko jako zbiornik.Wczoraj byłwyczyszczony piaskiem i napełniony czystą wodą. Czyli, że nie powinien być zatłuszczony? Oczywiście, że nie. To proszę spojrzeć.Na brzegach zgromadziły się małe, jasne, tłuste oka.panowiedoktorzy mogą to dokładnie zbadać.Wilman i Bertold podeszli bliżej by zbadać owe krople.Coś mówili po cichu, wreszcieBertold spytał: Nie ma tu jakiegoś starego, chorego psa? Do diabła? Trucizna!  zawołał Arbellez natychmiast wszystko pojmując.Przyprowadzcie starą sukę i dwa króliki.Natychmiast wykonano polecenie.Doktorzy wzięlipo kawałku chleba, zamoczyli je w tłuszczu i podali zwierzętom.Po niespełna dwóch minutach króliki padły a po nich suka, nawet nie zaskowyczawszy. Trucizna! Naprawdę trucizna!  wołali wszyscy. Tak  rzekł Bertold. Chociaż muszę przyznać, że nie wiem jaka, nie znam jej. Ja także  dodał jego kolega. Mnie zaś jest bardzo dobrze znana  rzekł Gerard. To jest wyciąg z klama-bale.Indianie nazywają tę roślin ę, liśćmi śmierci. Na Boga, co to za okrucieństwo.Zakradają się aż tutaj, aby kogoś z nas otruć!  zawołałaMaria. Kogoś z nas?  spytał Gerard. Albo lepiej powiedziawszy nas wszystkich; przecież ztego kotła bierze się wodę do gotowania. Naturalnie.Na Boga, to prawda!Ogólne przerażenie odmalowało się na twarzach wszystkich obecnych. Dzięki Bogu  powiedział Arbellez  że senior właśnie jest u nas.Przecież w innymwypadku byłoby po nas. Ale kto to mógł zrobić?  zapytała Resedilla. Nie domyślasz się moja droga?  spytał Gerard. Nie. Nikt inny, jak jakiś nieprzyjaciel rodziny Rodriganda. Ale my z tą rodziną nic jesteśmy spokrewnieni. To prawda, ale jesteśmy wtajemniczeni we wszystko.Dlatego też zaginął Sternau i całajego kompania, dlatego wykradli hrabiego Ferdynanda i czyhają na życie mieszkańcówhacjendy.Przy pomocy tej trucizny, za jednym zamachem pozbyliby się wszystkichświadków [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki