[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maciek podchodzi bliżej, siada na rzezbionej drewnianej skrzyni podoknem i usiłuje zapanować nad wzruszeniem, które właśnie chwyciło goza gardło.Widzi ją.Jest cała i zdrowa.Jest bezpieczna.Zpi wtulona w ciepłą,puchową pościel daleko od wszystkiego, co mogłoby jej zagrozić.I on jestprzy niej.Są znowu razem.Co mam teraz zrobić? Mam cię zbudzić, mam ci przerwać tenspokojny, bezpieczny sen? Co mam ci powiedzieć? Maciek czuje, że jegoserce bije szybciej i szybciej.Jak mam wytłumaczyć się twojejniezachwianej, dziewczęcej uczciwości z tego, co zrobiłem? Z tego, jakiebyło moje życie, jak się skończyło i co było dalej? Jak mam ciopowiedzieć o tym, w jakiej poplątanej matni się znalazłem? Czy jesteś wstanie zrozumieć i wybaczyć mi to, że wynająłem ludzi, żeby cię porwali?%7łe to był jedyny sposób na nasze ocalenie? %7łe przeze mnie groziło ciniebezpieczeństwo tak samo śmiertelne jak to, które groziło mnie? I tobrutalne porwanie było jedynym sposobem, żeby uciec! Uciec od moichprześladowców, od tych, którzy śledzili ciebie, od Krytego,bezwzględnego mordercy, po którym nigdy nie było wiadomo, czego sięmożna spodziewać.Wreszcie od tego złego życia, które się skończyło iktóre trzeba było w końcu zostawić za sobą.Uwierzysz mi? Uwierzysz, że się zmieniłem, że wyciągnąłemwnioski z wydarzeń pewnego wtorku, które raz na zawsze skończyłypewien etap i obudziły mnie ze złego snu? A czy uwierzysz, że toprzebudzenie zaczęło się o wiele wcześniej, wtedy kiedy cię poznałem,kiedy byliśmy razem, kiedy pewnego dnia powiedziałaś mi, że odchodziszi nie chcesz mnie więcej znać? Już wtedy zrozumiałem, że nie chcę żyćżyciem, w którym nie mogę być z tobą.Brakowało tylko siły, by sięzmienić.Dwa strzały Krytego na parkingu hipermarketu dały mi tę siłę. Potem już tylko się ratowałem, ratowałem ciebie, ratowałem swoje noweżycie, które miało szansę się zacząć.Maciek wyciera dużą łzę, która powoli spływa mu po policzku.Kiedyś łzy mu się nie zdarzały.Miła śpi spokojnie, oddycha miarowo.Czy masz pojęcie, że wciąż nie wiem, dlaczego mnie zabito!? Wciążnie wiem, za co! Wciąż nie wiem, kto! Czy myślisz, że mogłem się niezgodzić na propozycję Krytego, który wiedział o tobie, o moich rodzicachi bez wahania mógł tę wiedzę brutalnie wykorzystać, żeby mnie zmusić dorealizacji swojego bandyckiego planu?Musisz mi pokazać, jak mam teraz żyć.Musisz ze mną być.Znowumusisz mi pomóc!To wszystko Maciek chce teraz powiedzieć Miłej, ale nie ma pojęcia,jak to zrobić.Raz już ją stracił.Co będzie, gdy straci ją teraz? Co wtedyzrobi?Miła powoli odwraca się na wznak, przeciąga się, układa wygodniena poduszce i otwiera oczy.Patrzą na siebie chwilę spłoszeni tym nagłym,spokojnym przebudzeniem.Miła podnosi się na łokciu.Siada.Wyciągapowoli ręce do Maćka w geście, który oznaczać może tylko jedno: Chodz!Maciek siada na łóżku i bierze Miłą w ramiona.Dziewczyna przytulasię do niego mocno.Tak mocno, jak tylko potrafi.CiszaOstatnie trzy dni były dla nadkomisarza Juliusza Patera bardzodziwne.Szefostwo komendy stołecznej pośpiesznie wysłało go nadwutygodniowy zaległy urlop i od tamtej pory nastała cisza.Nikt go o nicnie pytał.Nikt nie interesował się tym, co tak naprawdę wydarzyło się zkomisarz Lidką Nowakowską, nikt specjalnie nie pytał o wtargnięcie zbronią do warszawskiego biura koncernu RKG.Uznano po prostu, że Patermusi odpocząć, i wysłano go do domu.Juliusz Pater nie pamięta, kiedy ostatnio był na urlopie.Kiedyś,jeszcze przed rozwodem, jezdzili z żoną nad morze, bywali w Jastarni,Jastrzębiej Górze, opalali się, chodzili na dancingi.Odkąd Krystynaodeszła, Pater stracił ochotę na morze.Stracił właściwie ochotę nawszystko.Została mu tylko praca.I teraz nagle nastała cisza.Spacerował po mieście, chociaż w połowie grudnia Warszawa słabonadaje się do spacerów.Zaglądał do barów i kawiarni, które znał zestarych czasów.Cały czas wypatrywał ogona, cały czas kluczył i zakładał sprytne pułapki na tych, którzy na pewno cały czas go śledzą.Nikt go nieśledził.Powoli, stopniowo i nieubłaganie narastała w nim panika.Co terazbędzie? Jak będzie żył? Jeśli tak ma wyglądać emerytura, jeśli po całymżyciu spędzonym w policji teraz ma ogarnąć go ta wstrętna, kleista, sinacisza, to woli się zastrzelić.Nie da rady żyć w ciszy.Dlaczego nic się niedzieje? Przecież narozrabiał na wszystkich frontach, dlaczego nie rodzi tożadnych konsekwencji? Co się tu, do cholery, dzieje!?Dzisiaj Pater też spacerował.Pogoda trochę się poprawiła, wyjrzałosłońce, na niebie pojawiły się skrawki błękitu i miasto trochę wyładniało.Zaczął od Nowego Miasta, potem Barbakan, Starówka, na placuZamkowym wypił pierwszą kawę i pogapił się trochę na ludzi za oknemkawiarni.Potem Krakowskie Przedmieście i na Nowym Zwiecie usiadłznowu.Poczuł się zmęczony, parę razy zakręciło mu się w głowie.Dziwne.Zmęczenie i zawroty głowy raczej mu się nie zdarzały.Tymrazem wziął herbatę i pączka.Zawroty głowy nie mijały.Poprosił okieliszek koniaku do rachunku.Kiedy Pater znowu wyszedł na zalanyniskim słońcem Nowy Zwiat, poczuł, że bije mu serce.Znowu się zdziwił,bo serce nigdy specjalnie nie absorbowało go swoim istnieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki