[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak Joanna myliła się.To uczucie wcale nie było tak dziecięce, jak jej się wydawało.To było prawdziwe uczucie, tak wielkie, że po latach omal nie doprowadziło Merryn dozguby.RLT Rozdział dwunastyKiedy Merryn weszła do biblioteki, Garrick stał przy oknie i spoglądał w stronęogrodu.Zwlekał chwilę, nim obrócił się w jej stronę.Nie wiedziała nawet, czy ją usły-szał.Patrzyła na niego przez chwilę, a serce waliło jej jak młot.Miała przed sobą człowieka odpowiedzialnego za śmierć jej brata, ale gdy tak naniego patrzyła, przypominała sobie pocałunki, pieszczoty i czułe słówka.W pewnymsensie niewiele go znała, ale z drugiej strony miała wrażenie, że spędzili ze sobą wielelat.Przeżyli powódz i wspólną noc w pułapce, a także intymne chwile, dzięki czemumogła lepiej go ocenić.I nie chodziło o to, że bardzo go pragnęła.Musiała przyznać, że jest w nim coś, co strasznie ją pociąga, i było tak od chwili,kiedy go poznała.Zauważyła, że Garrick ubrał się na tę okazję z nienaganną elegancją.Miał na sobiewspaniały cyfrowany surdut i śnieżnobiałą koszulę.Sztuczkowe spodnie wchodziły wwypolerowane buty.Ogolił się tak dokładnie, że niemal wyczuwała gładkość skóry.Azrobił to wszystko dlatego, że zamierzał się jej oświadczyć.Gdy obrócił się do niej, do-strzegła duży siniak na skroni i rozcięcie na policzku.Jedną rękę miał na temblaku, adrugą zabandażowaną, widome ślady po niedawnych przejściach.Chciała uciec z biblioteki, ale przemogła się i podeszła do Garricka.Wymagało tood niej dużo odwagi i samozaparcia.- Lady Merryn, jak się pani czuje? - Ujął jej dłoń zabandażowaną, czyli zdrowsząręką.Natychmiast poczuła ciepło, które zaczęło się rozlewać po całym jej ciele.Nagleznalazła się w opuszczonym domu i zobaczyła, jak Garrick osłania ją własnym ciałemprzed spadającymi cegłami.Tak, uratował ją, dzięki niemu żyje.Nagle dotarło do niej, żebędzie musiała dokonać niemożliwego wyboru.- Do.dosyć dobrze - odparła.- Miło, że Wasza Książęca Mość o to pyta.Dostrzegła rozbawienie w jego oczach.Ostatnio mówili sobie na ty.Trudno zresztąbyło inaczej, gdy tkwili w ciemnej pułapce, a pózniej leżeli w wielkim łożu w domu pu-blicznym.Wszelkie tytuły wydawały się tam nie na miejscu.Myśl o tym sprawiła, żeRLT zrobiło jej się słabo.Chciała udawać, że to się nigdy nie zdarzyło, a jednocześnie pra-gnęła, by to się stało ponownie.Sama już nie wiedziała, czego chce i o co jej chodzi.Towszystko było dla niej zdecydowanie zbyt skomplikowane.Merryn odetchnęła głęboko.- Zdaje się, że skompromitowałam Waszą Wysokość.Garrick spojrzał na nią czule, a jej się wydało, że serce w niej topnieje.- To całkiem nowe spojrzenie na tę sprawę - zauważył nie bez humoru.- Zwykle wtakiej sytuacji całą odpowiedzialnością obarcza się dżentelmena.- Myślę, że odpowiedzialność spoczywa na nas obojgu.Trudno mi pana winić zaprzebieg tamtych zdarzeń.Garrick popatrzył z powagą na Merryn, wciąż trzymając jej dłoń.- Reprezentuje pani wyjątkowo uczciwą postawę, lady Merryn, ale to ja straciłempanowanie nad sobą.Doskonale wiedziałem, co robię.- Oczy mu pociemniały.- A paninie.- Mogłam pana powstrzymać - szepnęła, czując, że coś dziwnego się z nią dzieje.-Ale nie chciałam tego zrobić.- Jak zwykle do bólu szczera.- Uniósł jej dłoń i pocałował delikatnie.- Merryn.-zaczął zmienionym tonem.Wolała, żeby nie przechodził znowu na ty i nie mówił do niej tak łagodnie.Coś wjego głosie sprawiało, że nie była w stanie mu się oprzeć.Przypominała sobie, jak szeptałjej imię, kiedy siedzieli w ciemności, a także moment, kiedy wykrzyknął jej imię, kiedyrzuciła mu się w ramiona.To wszystko wskazywało, jak wiele ich łączy, ile razemprzeszli.Nawet gdyby chciała, nie mogłaby się tego wyprzeć.Odwróciła się nagle, nie mogąc znieść jego spojrzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki