[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niesamowite, że wytrzymały tak długo.Musiały być przecież mokre.- Właściwie to niekoniecznie - powiedział Hovis.- Wierzcie państwo lub nie,ale ładownia była nietknięta.Drzwi nadal trzymały się w zawiasach, okna weframugach.Specjalista, z którym rozmawiałem, powiedział, że najprawdopodobniejkoryto rzeki wyschło bezpośrednio po trzęsieniu, więc statek nie został zalany wodą,a spoczął na dnie, gdy obniżył się poziom wody.Seth nie mógł tego rozgryzć.- To w ogóle w jaki sposób ten statek znalazł się w ziemi?- Aktywność sejsmiczna - rzuciła Judy, ledwie słuchając, co mówią.- Zdarzasię.Trzęsienia zmieniają bieg rzek, w tym przypadku akurat tej części, w którejznajdował się statek, i w ten sposób parowiec utknął w mule.Kolejne wstrząsysprawiły, że koryto zostało zasypane, ze statkiem w środku.No i dlatego znalazł siępod ziemią, przykryty piachem i mułem.Hovis przytaknął.- Mniej więcej to powiedział ten mój specjalista.Zna się pani na trzęsieniachziemi?- Nie, po prostu spotykałam się kiedyś z facetem, który wykładał sejsmologię.Seth przewrócił oczami.- W każdym razie - Judy przesunęła palcami po wieku jednej z beczek - tozrozumiałe, że drewno nie zawilgotniało, gdyż było w stosunkowo suchym środowisku przez te wszystkie lata.Hovis przypomniał sobie o czymś.- Aha, jedna z beczek okazała się uszkodzona, moja ekipa chyba jeszcze jej nieprzyniosła.- Rozejrzał się wokół.- A jednak jest!Podeszli do beczki; Seth zauważył, że nie ma na niej wieka.Nie wyglądała,jakby ktoś użył siły do jej otwarcia, choć dostrzegł odłupany kawałek drewna, leczzawartość pozostała w środku.- To wygląda jak ślad po uderzeniu siekierą - powiedział.- Też tak sądzimy - odparł Hovis.- Tak, ale co jest w środku? - Judy dotknęła delikatnie palcami tego, co byłowewnątrz beczki.- Może wapno - zgadywał Seth - które skawaliło się od wilgoci.Spojrzał do środka beczki i dodał:- Albo błoto.Na pewno.Nie było wieka, więc do środka naleciały woda i muł.Hovis pokręcił głową.- Aadownia była na tyle szczelna, panie Kohn, że do środka nie dostało sięwiele błota.Jeśli do jednej beczki dostałoby się błoto, inne byłyby nim umazane.Znalezliśmy nienaruszone papiery przewozowe, lecz nie znalezliśmy tam informacjina temat ładunku.Przejrzeliśmy jednak dokumentację znajdującą się w MuzeumPortowym w Baltimore i wiemy, że Wegener płynął do Lowensport, gdy dopadło gotrzęsienie, wiemy też, że beczki pochodzą z Pragi.- Czechy - wymamrotał Seth.- Skarbie, jak myślisz, co to takiego?Judy wciągnęła powietrze, teatralnym gestem zasłoniła oczy i powiedziała:- Mam wizję! Wiem, co jest w beczkach! To.To.glina!- Glina? - zdziwił się Seth.- Nie mówi pani serio o tej wizji, co?Judy zaśmiała się.- Nie, przeczytałam napis na beczce - pokazała na nabazgrane ołówkiem litery,które odcinały się na tle ciemnego drewna.Hovis spojrzał na beczkę i wymamrotał pod nosem nieznane mu słowo: - Hlina?Niezle, pomyślał Seth.- Judy potrafi mówić po czesku.I w kilku innych językach.- A Hlina, panie Hovis, to po naszemu glina.- Promieniała ze szczęścia.Na Hovisie zrobiło to wielkie wrażenie, zaś Seth nie miał pojęcia, co o tymwszystkim myśleć.- Nie wiem, czemu ktoś z Lowensport miałby zamawiać glinę.- Roboty murarskie, garncarstwo - powiedziała Judy.- No tak.- A tutaj - dotknęła beczki obok i wypowiedziała obco brzmiące słowowidniejące na słabo widocznej już nalepce - marmorovy.- Mam przeczucie, że nie chodzi o sztabki złota - rzucił z przekąsem Seth.- To znaczy marmur - wyjaśniła Judy i pokazała kolejną beczkę, z napisemNADOBI.- Tam są talerze, w innych jeszcze więcej gliny, a napisów z niektórychnie potrafię odczytać.Nie mogę się doczekać, kiedy to otworzymy!Uśmiechnęła się szeroko do Setha.Zwietnie, pomyślał, bo to ty będziesz to robić, a nie ja.Mam robotę dowykonania!Kiedy tylko ostatnia beczka pojawiła się w piwnicy, wypisał wszystkimrobotnikom czeki.Hovis wziął je od niego.- Dziękuję, panie Kohn.Jeśli to nie problem, proszę do mnie zadzwonić.Samjestem ciekaw, co jest w środku.- Oczywiście.- Panie Hovis - powiedziała Judy - chciałam pana o coś zapytać.Pokazała palcem w stronę drogi, gdzie zaczynała się ścieżka, którą zauważyli zokna sypialni.- Co tam się dokładnie znajduje? Jakaś ścieżka?- To droga serwisowa - odparł Hovis.- Przecina pole na całej długości wmilowych odstępach.Jeśli spojrzeliby państwo na ten teren z lotu ptaka, zobaczyliby państwo wszystko bardzo dokładnie.Zcieżki mają szerokość dziesięciu stóp, abyludzie wraz ze sprzętem mieli łatwy dostęp do zaworów irygacyjnych i aby mócsprawdzić jakość upraw w różnych częściach pola.- Aha, to ma sens - przytaknęła Judy.- Domyślaliśmy się, że to coś podobnego.Zauważyliśmy też okrągłą polanę na wschodzie, jakieś pół mili stąd.- Kolejna znajduje się jeszcze dalej.Hovis pokiwał głową.- A tak, jest kilka takich prześwitów, większość z nich to cmentarze.- Cmentarze - powtórzył Seth.- Straszne i wspaniałe zarazem! - ucieszyła się Judy.- Niektóre są bardzo stare - ciągnął Hovis [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki