[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I przy okazji, prosiłam cię już chyba, żebyś zniósł na dół torbę ze śmieciami.Zrób to, łaskawie,teraz.Dlaczego nie możemy zjeść jutro obiadu na mieście, a potem iść do twojego banku iwszystkiego załatwić? Ta forsa i tak pójdzie w całości na mieszkanie, a poza tym winna jeszcze jestemsześćdziesiątkę ginekologowi.Byłoby znacznie rozsądniej, gdybym się tutaj wprowadziła.Posłuchaj,taplasz się w szmalu.Spójrz na nie.Zbiegły się.Ledwie mogę je wsunąć.Uuups.A zresztą.I takgryzą się z pasem, co?Usiadłem na wymiętoszonych banknotach. A niech tam  mruknąłem. Chodz tutaj.Fiasco należy się porządny przegląd.Selina Street chce wspólnego konta bankowego.Alec Llewellynwinien mi jest forsę.Barry Self też mi jest coś winien.Muszę mknąć z powrotem do Ameryki, i toszybko, żeby zarobić jeszcze dużo, dużo więcej.Zjadłem lunch w towarzystwie Doris Arthur.Była bardzo miła i nie miała mi wcale za złe, że się doniej dobierałem.W istocie tak była z tego powodu miła, że zacząłem się do niej dobierać.Tym razemnie sprawiła tego wóda, tylko kobieta.Po posiłku w jej pokoju hotelowym omawialiśmy zarysscenariusza.W zasadzie mam w głowie sześć mocnych scen, które potrafię nakręcić: zadaniem Dorisjest przejście od jednej do drugiej tak gładko jak to tylko możliwe. Wiesz co?  powiedziała, wysuwając się spode mnie i z irytacją zdejmując moje dłonie ze swoichud. Dodałeś mi sporo otuchy przed naszą walką.Myślałam, że już wygrywamy, lecz, jak widać,czeka nas długa droga. Dzięki Selinie ta druga próba nie była aż tak fatalna jak pierwsza.Ale teżnie było najlepiej, i to dzięki Selinie.Selina, ona.Aha, i napiłem się co nieco z Kevinem Skuse,specem od światła, i z Desem Blackadderem, rekwizytorem.Fielding mówi, że powinienem zatrudnićtych facetów natychmiast, żeby na jesieni można było kręcić.A przecież nie ma niczego do roboty.Wydają mi się niezle wygłodniali, i myślę, że mogą jeszcze z miesiąc poczekać.Czy ja też mogę? Gdzie się podziała pogoda, no, gdzie? Bo proszę, przychodzi kwiecień, i co mamy?Kwietne zadymki, nagłe snopy słońca i żwawe, podziurawione chmury.Nadchodzi maj ze swoimzimnym światłem, a niebo wciąż wije się w konwulsjach z powodu zmiany.A potem czerwiec, lato,deszczyk cienki i kwaśny jak bryza spod kół na autostradzie, i w ogóle nie ma już nieba, po prostu niema nieba.Latem Londyn zamienia się w starucha o cuchnącym oddechu.Jeżeli dobrze posłuchasz,wyłowisz szloch znużenia wzrastający w jego płucach.Niepiękny Londyn.Nawet sama nazwaprzyprawia o stres.Czasami, gdy idę ulicą, muszę walczyć z pogodą.Wkurwiają mnie ci bogowie pogody.Po prostu dajęim w papę.Kopię ich, walę pięściami, puszczam im bluzgi.Ludzie wokół, przechodnie, przypatrująmi się i niekiedy się śmieją, ale wcale mi to nie przeszkadza.Wydając głuche okrzyki wykonuję skokikarateki, wyrzucam przed siebie to rękę, to nogę, zadaję ciosy przedramieniem, celując w niebo.Niezle się przy tym wydzieram.Ludzie myślą, że jestem szalony, lecz wcale się nie przejmuję.Nie, nato się nie zgodzę.Oto ktoś, kto nie godzi się, żeby pogoda leżała bezwładnie na macie.Od pewnego czasu Selina Street molestuje mnie, żebym otworzył wspólne konto bankowe.Nie mawłasnego konta i ma na coś takiego ochotę.W ogóle nie ma pieniędzy i na nie też miałaby chętkę.Dawniej miała konto: pękało mi serce, gdy oglądałem przysyłane jej wykazy, które budziły w niejtaką grozę, chciałem płakać, gdy odczytywałem te nędzne, budzące litość sumki, z którymi miała doczynienia  dwa funty czterdzieści trzy pensy, jeden funt siedemdziesiąt jeden pensów, tak, i nawetpięć funtów.Ale konto jej zabrali.Nigdy niczego na nim nie miała.Twierdzi, że wspólne kontobankowe jest niezbędne dla jej poczucia godności i zachowania dla siebie szacunku.Ja się z tympoglądem nie zgadzam, uważam, że jej godność i autoszacunek świetnie mogą prosperować i w obecnym układzie, z jego systemem nagród i bodzców.Z tego, co widzę, dziewuszki bez pieniędzymają dwa sposoby na polepszenie swej sytuacji i samopoczucia: albo co chwila się kłócą, albo poprostu cały czas się na ciebie boczą, aż wreszcie się poddasz.(Nie mogą w każdym razie odejść: niemają forsy) [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki