[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem Paul przytknął serwetkę do ust, uważając, by nie naruszyć swej sztucznej brody,i dał znak Holly i Jamesowi, że można już podawać kolację.Sądziłam, że po tych wszystkich przykrych przejściachzwiązanych z wizytą Gisselle nie będę miała apetytu, aleplan Paula okazał się tak uroczy i romantyczny, że całkowicie opuściły mnie czarne myśli.Miałam takie wrażenie,jakby Paul już wcześniej zaplanował tę maskaradę.Letty podała na przystawkę dziką kaczkę, a na deser,oprócz wybornej cajuńskiej kawy, mieliśmy bitą śmietanęz truskawkami.Podczas kolacji Paul był czarujący i zabawny.Najwyrazniej przestudiował historię wszystkich walkWojny Secesyjnej, w których brał udział jego przodek, William Henry Tate.Niczym aktor, który przez wiele miesięcy próbuje rolę.Zpiewał wojenne piosenki, opowiadał o okupacji Nowego Orleanu przez armię jankeską i o znienawidzonym generale Butlerze, którego oblicze malowano wewnątrz nocników, nazywanych od tego czasu nocnikamiButlera.Tak mnie rozbawił, że nie miałam czasu rozpamiętywaćwizyty Gisselle i tych przykrych spraw, którymi mniezasypała.Jeszcze przed końcem kolacji wpadłam w świetny nastrój.Paul podał mi ramię i zaprowadził na patio,gdzie mieliśmy wypić wieczornego drinka i popatrzeć nagwiazdy.Wyobraziłam sobie, że ponad sto lat temu jakiś oficerKonfederacji i jego pani tak samo patrzyli w to samo niebo, zafascynowani tymi samymi gwiazdami.Sto lat to niewiele dla gwiazd, tyle, co dla nas sekunda.Jakże mali i mało znaczący byliśmy pod tym wiecznym firmamentem.Wszystkie problemy wydawały się takie nieistotne.- Grosik za pani myśli - przerwał moją zadumę.- To tak cenne są dla pana moje myśli?- Tak cenne, że nie ma sensu przykładania do nich pieniężnej miary.Dlatego właśnie oferuję symboliczny grosik.- Myślałam, jacy mali wydajemy się pod tymi gwiazdami.- Zmiem się nie zgodzić, madame.Czy widzi pani tęgwiazdę.tę, która mruga jaśniej od innych?-Tak.- Mruga tak, bo jest zazdrosna o blask, jaki bije z panitwarzy.- Och, Paul - westchnęłam, wzruszona jego słowami.- William Henry Tate - poprawił mnie, pochylił się i musnął moje wargi swoimi.Stało się to tak szybko, iż przezmoment sądziłam, że mi się to tylko wydawało, ale kiedyotworzyłam oczy, twarz Paula wciąż znajdowała się bliskomojej.- Nie mogę czuć się szczęśliwy, kiedy ty jesteś nieszczęśliwa, Ruby - wyszeptał.- Czy jesteś teraz choć odrobinkęszczęśliwsza?- Tak - zapewniłam gorąco.Czułam drżenie w całym ciele.Wino, cudowna kolacja - wszystko to napełniło mnieprzyjemnym ciepłem.Ta noc, gwiazdy, powietrze, którym oddychaliśmy, wszystko to sprawiało, że mój opór słabłz każdą chwilą.- To dobrze - ucieszył się Paul i przeniósł usta na mojeczoło.Pocałował moje zamknięte oczy, nos i usta.Dreszcz,który przeszył mi piersi, objął szyję, gdzie właśnie poczułam jego usta.Jęknęłam i odsunęłam się.- Jestem zmęczona - próbowałam się bronić.- Chybapowinnam już pójść na górę.- Oczywiście.- Wstał razem ze mną.- Dziękuję panu - dygnęłam, uśmiechając się - za tenprzepiękny wieczór.- Być może powtórzymy go, gdy wojna się skończy - odparł - i w okolicznościach bardziej sprzyjających pani urodzie i pozycji.- Było cudownie, wspaniale - zapewniałam.Pauluśmiechnął się zadowolony, a ja odwróciłam się i z mocnobijącym sercem weszłam do domu.Czułam się zupełnietak, jakbym rzeczywiście żegnała się z chłopcem, który zabiegał o moje względy i w którym coraz to bardziej się zakochiwałam.Holly zgasiła wszystkie światła w domu.Pani Flemmingnakarmiła Pearl i położyła ją spać.Pobiegłam do swojej sypialni i oparłam się o zamknięte drzwi próbując dojść dosiebie.Zamknęłam oczy, krew wściekle tętniła mi w żyłach.Po paru chwilach podeszłam do toaletki.Powoli wyśliznęłam się ze staroświeckiej sukni i przez jakiś czas stałamw samej bieliznie, przyglądając się sobie.Wyjęłam spinkiz włosów i rozpuściłam je na moją wciąż jeszcze szkarłatnąszyję i na ramiona.Nie mogłam opanować dreszczy pożądania, choć przywoływałam na pomoc całą moją wolę.Słyszałam swój przyspieszony oddech, kiedy zrzucałam majtkii stanik.Naga zerknęłam na swoje odbicie w lustrze, wyobrażając sobie, jak pełen galanterii oficer Konfederacjistaje za mną i kładzie mi ręce na ramionach, a ja odwracam się i go całuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki