[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dwoje młodych członków naszej wspólnoty wyszło dziś naśrodek kościoła, by prosić Boga o przebaczenie i miłosierdzie -odezwał się łagodnym, pełnym współczucia głosem.- Dali sięzwieść innym i wciągnąć w złe towarzystwo.Oboje szczerze ża-łują popełnionego błędu, który przysporzył ich rodzinom wielebólu i wstydu.- Donnie pochylił głowę.- Pomódlmy się razem,by Bóg w swym miłosierdziu wybaczył Missy Hovater i SethowiCantrellowi i by od dziś już zawsze wiódł ich ścieżką prawości.Rozległy się szepty, a kilka osób głośno powiedziało:- Niech ich Bóg błogosławi.- Amen.Cathy łzy napłynęły do oczu.Ileż razy bolało ją ser-ce, kiedy podczas nabożeństwa na środek kościoła wychodzililudzie, chcąc przyznać się do jakiegoś drobnego występku, którytrudno było tak naprawdę nazwać grzechem.Chyba że za grzechuważało się wszystko, czego nie można było uznać za święte.Dawno temu, kiedy była dzieckiem, ciągle bała się, że nie jestdość dobra, że nie zasługuje na wybaczenie, że po śmierci pójdziedo piekła.Mimo iż była żoną pastora przez ponad czternaście lat,zrobiła wszystko, by Seth poznał religię opartą na boskiej miłościi dobroci, a nie na strachu.Mark, podobnie jak ona, był wychowywany surowo, zdołałjednak uniezależnić się od ojca, który w domu stosował prawosilnej ręki.I choć w wielu kwestiach zgadzał się z J.B., równieczęsto miał inne zdanie.Okazał się pod każdym względem bar-dziej podobny do matki niż do ojca, za co Cathy była nieskończe-nie wdzięczna Bogu.Poranne nabożeństwo zakończyło się kolejnym hymnem imodlitwą odmówioną przez jednego zmłodszych diakonów.J.B.podszedł do Setha, wyraznie usa-tysfakcjonowany.Cathy nigdy jeszcze nie pogardzała teściem takjak w tej chwili.Pochyliła się i szepnęła do Jacka: - Muszę porozmawiać z Sethem.- Zaczekam w samochodzie.- Jack rozejrzał się wokół, pa-trząc na tłum wiernych jak na przybyszów zjakiejś obcej planety.Nigdy nie był człowiekiem religijnym i tochyba się dotąd nie zmieniło.- Dobrze - odparła i uścisnęła jego dłoń.- Dziękuję.Uśmiechnął się i odszedł, unikając rozmów zezmierzającymi do wyjścia parafianami.Cathy ruszyła w stronę Setha, witając się ze znajomymi.Zkilkoma osobami wymieniła nawet uścisk dłoni.Kiedy dotarła dosyna, byli już przy nim J.B., Mona i Elaine, zagradzając jej drogę.Mona spojrzała na nią błagalnie.- Dzień dobry, Cathy.- Dzień dobry.Chciałabym porozmawiać z Sethem, na osob-ności.- Cokolwiek masz mu do powiedzenia, powiedz przy nas -odparł J.B.Seth, sztywno wyprostowany, spojrzał na nią i rzekł:- Dziękuję, że byłaś tu dzisiaj, mamo.- A gdzie indziej mogłabym być? - Całkowicie zignorowałaJ.B.i wepchnęła się między Monę a Elaine.Położyła dłoń na ra-mieniu Setha.- Chciałabym, żebyś zjadł dziś lunch ze mną, Loriei Jackiem.Wybieramy się do Cedar Hill Grill.Zawsze lubiłeś ichdrożdżowe bułeczki i ciasto czekoladowe z orzechami.- Seth wraca do domu z nami i Elaine - oznajmił J.B.tonemnieznoszącym sprzeciwu.Cathy spojrzała na niego twardo.- Seth jest już dość duży, by wiedzieć, na co ma ochotę.Niemożesz go zmusić, by stał się klonem Marka, albo, co gorsza,twoim.Jest odrębną istotą ludzką i. - Wystarczy, że wczoraj zrobił to, na co miał ochotę - odparłJ.B.- Sama widzisz, jak się to skończyło.Pamiętasz chyba, żeobecnie nie masz już do niego żadnych praw.- Jestem jego matką!- Nie nadajesz się na matkę.Do diabła z nim! Mona jęknęła.- To nieprawda - odezwał się nagle Seth.- Nie powinieneśmówić o mamie takich rzeczy.J.B.odwrócił się gwałtownie ispojrzał na Setha, jakby widział go po raz pierwszy w życiu.- Zapomniałeś chyba, że powinieneś okazywać mi szacunek.Matka nauczyła cię pyskować, ale ja nie będę tego tolerował.Sły-szysz, młody człowieku?Donnie Hovater, który właśnie żegnał się z wiernymi, pod-szedł do nich szybko.- Mówcie ciszej.Pamiętajcie, że jesteście w domu Bożym.J.B.zesztywniał.- Przepraszam, bracie Hovater.Obawiam się, że pozwoliłem,by troska o wnuka.- Powinniśmy już wracać do domu, J.B.- Mona zacisnęłapalce na ręce męża.- Ludzie na nas patrzą.Kiwnął głową, a po-tem chwycił Setha za nadgarstek.- Idziemy.Ale już.- Idę z mamą - odparł Seth.- Wrócę do domu po południu.- Nie, nigdzie z nią nie pójdziesz - powiedział J.B.- Zabra-niam ci.- Może uda nam się osiągnąć kompromis.- Donnie spojrzałna J.B.- Za twoim pozwoleniem, bracie Cantrell, chciałbym za-prosić Cathy i Setha na lunch ze mną i moją córką.Pózniej od-wiozę Setha do domu.J.B.prychnął głośno.Mona mocniej zaci-snęła palce na jego ramieniu. - To rozsądny pomysł, nie uważasz? - spytała, patrząc na nie-go błagalnie.- Dobrze więc - zgodził się niechętnie J.B.- Powierzam gotwojej opiece, bracie Hovater - rzekł, po czym bez słowa ruszyłdo wyjścia, nie oglądając się na Monę i Elaine.Obie kobietyuśmiechnęły się z przymusem.- Dziękuję za to, że pomógł nam brat rozwiązać problem -powiedziała Mona i z ciężkim westchnieniem spojrzała na Hova-tera.Elaine chwyciła Cathy za ramię i nachyliła się do jej ucha.- Rób tak dalej, a stracisz Setha na dobre.Czy tego chcesz?Cathy odwróciła się do syna, jakby w ogóle nie usłyszała słówmatki.- Pomyślałam, że zjemy lunch z Jackiem i Lorie, ale jestempewna, że zrozumieją, jeśli odwołam to spotkanie.Muszę tylkoznalezć Jacka i powiedzieć mu, że.- Dlaczego on przyszedł dzisiaj do kościoła? - spytał Seth.- Przyszedł jako mój przyjaciel, żeby udzielić mi wsparciamoralnego.- Możemy iść? - zapytał Donnie.- Tak - odparła Cathy.- Zamienię kilka słów z Jackiem.Cze-ka na zewnątrz.- Oczywiście - zgodził się Donnie.- Spotkamy się przy moimsamochodzie.To srebrny chevy tahoe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Vina Jackson Osiemdziesišt Dni 05 Osiemdziesišt Dni Białych
- L Frank Baum Oz 05 The Road to Oz
- John Norman Gor 05 Assassin of Gor
- Richard Castle Nikki Heat 05 Deadly Heat
- Burrowes Grace Córki księcia Windham 05 Marzenie lady Jenny 2
- Cussler Clive, Du Brul Jack Oregon 05 Statek smierci
- Marcin Wroński Komisarz Maciejewski 05.Pogrom w przyszły wtorek
- Feasey Steve Wilkołak Tom 1 Dlaczego Ja
- Steel Danielle Samotny Orzeł Â Notatnik
- mathcad 4
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jucek.xlx.pl