[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drażniły mnie ubrania, które teraz nosiłam.Były absolutnie nieodpowiednie na podróż istrasznie krępowały ruchy w porównaniu z tymi, które miałam na sobie podczas podróży z Szul.Ponadto czułam się nieswojo, nie robiąc nic pożytecznego, nie mając żadnych obowiązków, żadnejpracy do wykonania.Czasami przyłapywałam się na tym, że z przyjemnością wspominam dni, którespędziłam na grzbiecie Arystotelesa, podążając za Kasparem i jego objuczonym osłem.Potem naglewracałam do rzeczywistości i dochodziłam do wniosku, że muszę być szalona, skoro z przyjemnościąmyślę o tak trudnych przejściach.Doznałam prawdziwej ulgi, kiedy wreszcie udało mi się namówićRuth i Joan, bym pod ich kierunkiem mogła się trochę zająć chorymi żołnierzami - przynajmniej byłajedna para rąk więcej i to rąk przyzwyczajonych do tego rodzaju pracy.Jak na razie nie potrzebowałam pieniędzy, ale miałam ich trochę, gdyż pan Forbes sprzedałArystotelesa i koniak na którym przyjechałam do Heratu.Pieniądze, które trzymałam w pożyczonejportmonetce, pochodziły właśnie z tej sprzedaży.Z Cjuetty po jednodniowym odpoczynku ruszyliśmykoleją do Karaczi, skąd mieliśmy popłynąć do Anglii.Licząca pięćset mil podróż pociągiem na tymostatnim etapie zajęła tylko dwa dni.Kiedy dojechaliśmy do Karaczi, ulokowano nas w części koszarprzeznaczonej dla rodzin.Spędziliśmy tu dwa tygodnie.Zgodnie z instrukcją pana Renwicka udałamsię do biura komisarza okręgowego.Zaraz na wstępie urzędnik ów zawiadomił mnie, że porucznikdowodzący naszą eskortą przekazał mu wiadomość od pana Artura Renwicka, po czym wręczył miczek na sumę dziesięciu funtów, płatny w filii angielskiego banku w Karaczi.- Jest to zapomoga zrządowych funduszy wypłacona ze względu na trudną sytuację, w jakiej się pani znalazła, pannoLawley - wyjaśnił ze współczuciem.- Nie poinformowano mnie o prawdziwej przyczynie panikłopotów, wręcz proszono, bym nie zadawał pani żadnych pytań na ten temat.Mam100 zapewnić pani fundusze niezbędne na powrót do domu.Otrzyma pani pełne utrzymanie, takie jakpielęgniarki, zarówno w Karaczi, jak i na statku.Oczywiście nie musi pani płacić za bilet, a zapomogajest bezzwrotna.Siedziałam i słuchałam słów urzędnika, a przed oczyma i w uszach miałam widoki i dzwięki Karaczi,cywilizowanego, tętniącego życiem miasta, o ulicach zatłoczonych powozami i chłopskimi wozami,pełnych żołnierzy, żebraków, bezpańskiego bydła, białych, brązowych i czarnych twarzy, gdziespotkać można było wszystkie klasy społeczne.Wielkie lokomotywy syczały i gwizdały na torach, wporcie wysokie dzwigi rysowały się na tle nieba, a znad rzeki dobiegały świsty parowców płynącychIndusem do odległego o pół tysiąca mil Multanu.Był to świat doskonale mi znany i po raz drugi - odkąd ujrzałam wyłaniające się z porannej mgłyminarety Heratu -doświadczyłam rzeczywistości mego powrotu z niewoli.Powoli stawałam sięJemimą Lawley.Długa, ciężka próba, jaką przeszłam pod imieniem Lalli w zapadłym królestwie Szul,była odległym koszmarem, w którego realność z trudem teraz mogłam uwierzyć.Być może dlatego omal nie wybuchnęłam śmiechem, kiedy komisarz zapewnił mnie, że nie będęmusiała zwracać dziesięciu funtów.Ale nie roześmiałam się, ponieważ się bałam, że mój śmiech możeniespodziewanie przejść w łzy, tak bardzo wzruszała mnie świadomość tego, że moje życierozpoczyna się właśnie na nowo.Powiedziałam jedynie:- Dziękuję, sir, ale zapewniam pana, że uważam tę sumę za dług, który spłacę natychmiast, gdydoprowadzę do porządku moje sprawy w Anglii.- Naturalnie, jak pani sobie życzy - odparł i spuścił wzrok wyraznie zakłopotany.- Mamytelegraficzną łączność z Londynem, więc chętnie zlecę wysłanie telegramu w pani imieniu doprawników lub krewnych.Proszę mi tylko powiedzieć.- Dziękuję, ale nie mam żadnych krewnych i dopiero muszę dowiedzieć się o nazwę firmy prawniczejzajmującej 98  się sprawami mego ojca.Sądzę, że łatwo da się to ustalić w archiwum testamentów w SomersetHouse, ale na wszelki wypadek najpierw udam się do Witchwood Hall, mego domu w Surrey.Komisarz uniósł lekko brwi.- Myśli pani, że dom będzie otwarty? - spytał.- Och, z pewnością.- Nie miałam co do tego wątpliwości.- Moi rodzice zawsze zostawiali troje czyczworo stale mieszkających tam służących, którzy mieli za zadanie opiekować się domem pod nasząnieobecność.Byli to kamerdyner Carson, gospodyni pani Rudge.i już nie pamiętam, kto jeszcze.Miałam zaledwie trzynaście lat, kiedy po raz ostatni widziałam Witchwood Hall.Ale Carson będziewiedział, kim są prawnicy sprawujący pieczę nad domem po śmierci moich rodziców.Komisarz pokiwał wolno głową i dojrzałam w jego oczach błysk zdziwienia.- Wygląda na to, że wszystko sobie pani starannie przemyślała, panno Lawley - powiedział.Uśmiechnęłam się dość kwaśno.- Przez ostatnie cztery tygodnie podczas podróży Z Heratu nie miałam nic do roboty, więc mogłamdużo myśleć.- Oczywiście - powiedział wymijająco [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki