[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale kto mógłbymu teraz pomóc? Kto stanąłby przy jego boku, kto miał taką moc? Kto nie zlekceważy poprostu jego obaw ani nie zacznie ich podzielać? Nie znał żadnej takiej osoby ni istoty.Choć może był taki ktoś.Jej twarz i imię wyskoczyły w jego świadomości niczymtajemnicze odpowiedzi wypływające z mroku kuli-zgaduli, gdy padnie pytanie.Po długiejgodzinie powtarzania sobie jej imienia niczym zaklęcia wstał i poszedł poszukać książkitelefonicznej.Gdy tylko skończył wykręcać numer i usłyszał sygnał jej telefonu, z przerażeniemuświadomił sobie, że jest po północy; wiedział, że powinien odłożyć słuchawkę, ale wiedziałrównież, że już obudził ją lub jej dom, stało się, a nim opanował tchórzostwo i zdołał sięrozłączyć, usłyszał po drugiej stronie niski głos.Mężczyzna, pomyślał.- Przepraszam - zaczął Pierce.- Naprawdę przepraszam, wiem, że jest pózno, ale czymógłbym rozmawiać z.- pastorką? duchowną? - Czy mogę rozmawiać z Rheą? RheąRasmussen?- No.teraz śpi - odpowiedział głos.- Czy to coś pilnego?Zawahał się tylko na chwilę; ledwie padło pytanie, znał odpowiedz.- Tak.To pilne.Słyszał niewyrazne mamrotanie, coś spadło, być może słuchawka.- Halo?- Tak.Witam.Tu Pierce Moffett.Możliwe, że mnie nie pamiętasz, ale.- Mhm - powiedziała.- Tak.Myślę.Rosie Mucho.Pomagałeś przy pogrzebie jejstryjecznego dziadka.Tak.Rozmawialiśmy.No tak.- Właśnie.Naprawdę bardzo, bardzo przepraszam, że zawracam głowę tak pózno.Alemuszę z kimś porozmawiać, muszę porozmawiać z tobą.Z tobą, ze względu na twoje.kompetencje zawodowe.- Moje kompetencje zawodowe.- Naprawdę jestem w poważnych tarapatach - powiedział Pierce.- Przytrafiło mi się cośstrasznego, czego nie potrafię zrozumieć.Po drugiej stronie zapadła cisza, którą Pierce przypisał szokowi, zdziwieniu albozamyśleniu.W końcu się odezwała:- Czy ma to związek z twoją przyjaciółką i Powerhouse?- Tak - odpowiedział Pierce.- Sądzisz, że ma kłopoty? %7łe cierpi?- Ja.- zawahał się Pierce.- Nie wiem.Nie sądzę.Zdaje się, że wszystko z nią wporządku.Chodzi o mnie.- O ciebie?- Tak się zastanawiałem - powiedział Pierce i ze wstydu aż zamknął oczy - czy niemógłbym do ciebie wpaść.Odpowiedz poprzedziła chwila ciszy.- Teraz? - spytała.- Taką miałem nadzieję - przyznał.- Nie - odparła - to by naprawdę było nie na miejscu.Ale jeśli musisz pogadać właśnieteraz.Gdzie jesteś?Powiedział jej.- A, u Winterhalterów.Wiem, gdzie to jest.W zasadzie to niedaleko stąd.Mogę tam byćza kilka minut.Jeżeli według ciebie to nie jest coś, co mógłbyś powiedzieć przez telefon.Był tak zdumiony jej gotowością przybycia, w końcu nie wiedziała o nim nic prócz tego,co powiedział, że niemal wyrwało mu się: nie, daj spokój.Ale w jego sercu obudziła sięnadzieja.- Nie jestem pewien, czy w ogóle mogę to powiedzieć - wyznał Pierce.- Daj mi kilka minut - powiedziała.- Zostaw zapalone światło.- Dobrze - obiecał.- Dziękuję.I cóż on jej powie, pomyślał, gdy połączenie zostało przerwane i ponownie zamknęła sięwokół niego atmosfera domu.%7łe dla własnej przyjemności eksperymentował z magią, byzdobyć to, czego pragnął, ale czego nie powinien mieć, a w rezultacie bezpowrotnieskrzywdził świat, świat", niczym dziecko z zestawem małego chemika, które przezprzypadek dowiaduje się, jak skrystalizować bądz skroplić spoiny czasu i przestrzeni i wewłasnej piwnicy na palniku Bunsena rozpoczyna proces, który następnie rozprzestrzenia się wpostępie geometrycznym.Zatrzymaj się, zatrzymaj! Przerażenie i zdumienie.Nie poruszył się, gdy światła jej samochodu omiotły pokój.- To doprawdy niezwykły strój - powiedziała, gdy krytycznym wzrokiem zmierzyła dom ijego samego.Chodziło o szlafrok Sama Oliphanta z fioletowego atłasu, przewiązany skórzanympaskiem.Próbował to wyjaśnić, i siebie po trosze też, swoją pracę, swoje zwyczaje; zdawałosię, że o wielu z tych rzeczy sam zapomniał lub z trudem przychodziło mu ich przywołanie.Zaproponował kawę, ale odmówiła.- Więc może zechcesz - powiedział, wskazując kozetkę, gdzie mogła usiąść, jeśli chciała,i zauważając, że w jego gawrze nie mógłby mieszkać nikt prócz niego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Vina Jackson Osiemdziesišt dni 03 Osiemdziesišt dni czerwonych
- Lumley.Brian. .[Psychomech.03]. .Psychoamok
- Martin Kat Serce 03 Mężne serce
- Coulter Catherine Gwiazda 03 Gwiazda z nefrytu
- Łajkowska Anna Wrzosowisko 03 Cienie na wrzosowisku
- Matthews Bay Gwiazdka miłoci 03 Gwiazdka dla Carole
- Kagawa Julie Iron Fey 03 Iron Queen (2)
- Robbins Harold Handlarze snów 03 Spadkobiercy Krainy Snów
- Karen Marie Moning Highlander Series #03 The Highlander's Touch
- Isaac Asimov Robot City 6 Perihelion
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szopcia.htw.pl