[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Roiło się od nich zresztą w całejbibliotece, wiele z nich, nakrytych butwiejącym płótnem, stało luzem.W bibliotece stałorównie\ kilkanaście skórzanych foteli i kanap, ich obicia popękały, w wielu miejscach zeszpar wystawała wyściółka.Promień latarki liznął ściany.Na stoliku opodal le\ała taca z kryształową karafką, nadnie widać było warstewkę zbrązowiałego osadu.Obok tacy stała niedu\a, pusta szklaneczka.Przy niej spoczywało nietknięte, omszałe ju\ cygaro.W jednej ze ścian znajdował siękominek z szarego marmuru, warstwa drewna le\ała na kracie wewnątrz, ale nikt go niezapalił.Przed kominkiem rozło\ono mocno ju\ nadgryzioną przez myszy skórę zebry.Wkredensie nieopodal stało jeszcze kilka kryształowych karafek, wszystkie z warstwamizaschniętej, brązowej lub czarnej substancji wewnątrz.Na niedu\ym stoliku stała czaszkahominida - Nora rozpoznała w niej czerep australopiteka z wetkniętą weń świecą.Tu\ przyniej ktoś pozostawił otwartą ksią\kę. Pendergast oświetlił ją promieniem latarki.Nora zauwa\yła, i\ była to stara rozprawanaukowa z dziedziny medycyny, napisana po łacinie.Na otwartej stronie widniała rycinaprzedstawiająca trupa w ró\nych stadiach rozkładu.Spośród wszystkich przedmiotówznajdujących się w bibliotece jedynie ta księga wyglądała na ostatnio u\ywaną, chyba ktośniedawno z niej korzystał.Wszystko inne pokrywała warstwa kurzu.I znów Pendergast skupił swą uwagę na podłodze, gdzie Nora wyraznie dostrzegłaślady widoczne na butwiejącym, z\artym przez mole dywanie.Zlady kończyły się przyścianie, a ściślej mówiąc - przy regale z ksią\kami.Pendergast podszedł w tę stronę.Omiótł światłem latarki grzbiety ksiąg, wpatrując sięw uwagą w tytuły.Co kilka chwil przerywał tę czynność, wyjmował ksią\kę i przejrzawszy,odkładał na miejsce.Nagle, gdy Pendergast wyjął z jednej z półek szczególnie grubywolumin, Nora usłyszała głośny, metaliczny szczęk.Regał rozsunął się na boki.Pendergastotworzył przejście jeszcze szerzej, odsłaniając widoczną za nim przesuwaną, mosię\ną kratę.Z tyłu, za nią, znajdowały się masywne drzwi z klonowego drewna.Dopiero po dłu\szejchwili Nora zorientowała się, co to było.- Stara winda - wyszeptała.Pendergast skinął głową.- Tak.Stara winda towarowa do piwnicy.Coś takiego było w owych.Nagle zamilkł.Gdy jego głos przebrzmiał zupełnie, Nora usłyszała coś, co zrazuwzięła za hałas dochodzący z wnętrza zamkniętej windy.Płytki oddech, a mo\e raczejzduszony jęk.W umyśle Nory zaświtała potworna myśl.Równocześnie Pendergast wyprę\yłsię jak struna i znieruchomiał.Nora jęknęła mimowolnie.- To chyba nie.- Nie mogła wymówić nazwiska Smithbacka.- Musimy się pospieszyć.Pendergast w świetle latarki przyjrzał się mosię\nej kracie.Sięgnął ręką i energiczniepociągnął za uchwyt.Bez powodzenia.Krata nawet nie drgnęła.Ukląkł przed drzwiami iprzysuwając głowę do zamka zwalniającego kratę, uwa\nie obejrzał mechanizm.Norazauwa\yła, \e wyjął spod poły marynarki płaski, giętki pasek metalu i wsunął go do zamka.Rozległ się cichy trzask.Agent przez chwilę manipulował paskiem metalu, przesuwając nimw tył i w przód, a\ dał się słyszeć kolejny trzask.Zaraz potem wstał i z niebywałąostro\nością przesunął mosię\ną kratę w bok.Zło\yła się niemal bezszelestnie.Pendergastznów się zbli\ył, przykucnął pod uchwytem klonowych drzwi i przypatrzył im się z wytę\onąuwagą.Znów rozległ się ten dzwięk, słaby zbolały szept, jakby ktoś z trudem łapał powietrze.Serce Nory przepełniała trwoga. Pomieszczenie przeszył niespodziewany rozdzierający zgrzyt.Pendergast odskoczył wtył, gdy drzwi otwarły się nagle same.Nora patrzyła sparali\owana ze zgrozy.Wewnątrzniedu\ej kabiny znajdowała się jakaś postać.Przez chwilę trwała w całkowitym bezruchu.Inagle, przy wtórze trzasku pękającego zbutwiałego płótna, powoli runęła, osuwając się w ichstronę.Przez jedną krótką, chwytającą za serce chwilę Nora była prawie pewna, \e postaćupadnie na Pendergasta.Wtem postać niespodziewanie się zatrzymała, przytrzymywana przezsznur opasujący jej szyję, wychylona w ich kierunku pod groteskowym kątem, wymachującadziko rękoma.- To O Shaughnessy - rzekł Pendergast.- O Shaughnessy!- Tak.I wcią\ jeszcze \yje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki