[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I niebo mi świadkiem, że je-steś nie tylko głupia, ale i tchórzliwa.- To nieprawda, Luizo! Jak możesz tak mówić?- Spokojnie.Jedynym powodem, dla którego odrzuciłaś Ryana, jest to, że boisz się, aby nie odszedł od ciebiew podobny sposób.- Bo to możliwe - broniła się Cristen, obrzucając wspólniczkę urażonym wzrokiem.- Bywa, że miłość umiera.- Mało prawdopodobne.Nie z takim mężczyzną Jak Ryan.Poza tym wątpię, żeby Bob przestał cię kochać.Moim zdaniem po prostu uświadomił sobie w końcu, że nie na takiej miłości buduje się małżeństwo.- Luizausiadła 1 ujęła Cristen za dłonie.- Och, Cris, nie rozumiesz? Wychowując się razem tak jak ty i Bob, niemieliście nigdy okazji przekonać się, czy Istnieje inna miłość, głębsza, bogatsza.Na twarzy Cristen pojawiło się na chwilę zdziwienie.- Podobnie mówił Ryan.- Możesz mu wierzyć, Cris - zapewniała przyjaciółka, ściskając ją serdecznie.- I daj miłości szansę.Wprzeciwnym razie stracisz go.Przez następne dni Cristen wiele zastanawiała się nad słowami Luizy, a szczególnie nad ostrzeżeniem, żestraci Ryana.Była to nieznośna myśl.Nawet ta sterylna" obecność była lepsza od przyszłości bez niego.Cristen wiedziała jednak, że obecna sytuacja nie może trwać wiecznie i nie ma też powrotu do przeszłości.Będzie musiała związać się z Ryanem na stałe, dać muserce i powierzyć przyszłość.Bez niego życie nie ma bowiem sensu.Wiele też myślała o Bobie.Czy rzeczywiście pobrali się, ponieważ wszystko robili razem, wychowywali sięteż razem, więc małżeństwo wydawało im się naturalną konsekwencją? Czy Bob uświadomił to sobie ipoczuł się w potrzasku? Czy może wiedział o tym już przed małżeństwem, ale brakowało mu odwagi, aby otym powiedzieć? Znając Boba uważała, że to dość prawdopodobne.Właściwie był słabym mężczyzną.Zawsze to wiedziała, ale nie chciała tego przyznać.Tym samymzniszczyłaby wszystkie tak drogie sercu wspomnienia.Uświadomiła sobie, że dlatego nie próbowała goodszukać w ciągu tych dwóch lat.Wystarczyło zadzwonić do jego matki i poprosić o telefon, ale wolałaunikać prawdy.Wiedziała, dlaczego odszedł bez słowa - nie potrafił otwarcie się jej przeciwstawić.Nic dziwnego, że jestszczęśliwszy z Vicki! Potrzebował delikatnej, kruchej kobietki, przy której poczułby się silny, trzeba mu byłokogoś, komu posłuży za oparcie, kto uległ jego życzeniom i zgadzałby się we wszystkim z jego zdaniem.Tego z pewnością nie mógłby nigdy od niej oczekiwać.Tak więc wszystko dowodziło, że nigdy nie powinnisię byli pobrać.W czasie kilku ostatnich miesięcy przekonała się, że nie chce mężczyzny, który by nad nią dominował, anitakiego, który by jej ciągle ulegał.Chce mężczyzny równego sobie.Potrzebowała kogoś, kto dobrze znałbyswą wartość i w razie potrzeby przeciwstawiłby się jej, a Jednocześnie docenił siłę jej charakteru.Słowem,mężczyzny, który podałby jej pomocną dłoń w trudnych chwilach 1 cieszył się wraz z nią z jej sukcesów.Do licha! Potrzebowała Ryana!Nawet jednak dobrze wiedząc, że jej szczęście nierozłącznie związane jest z Ryanem, Cristen nie potrafiła do końca pozbyć się dawnych obaw.Po kilkudniowychdeliberacjach doszła wreszcie do wniosku, że najpierw musi rozprawić się z przeszłością, czyli zobaczyć się irozmówić z Bobem.Bez trudu zdobędzie telefon od jego matki.Zanim jednak zdążyła wprowadzić swój planw życie, zdarzyło się nieszczęście.We wtorek, gdy Ryan był w Houston, około dwunastej w nocy zadzwonił telefon.Zanim Cristen wygrzebałasię z łóżka i oprzytomniała, odebrał on.Gdy tylko weszła do bawialni i usłyszała szczególnie napięty głos,wiedziała, że wydarzyło się coś złego.- Jak poważne są straty? - zapytał.Stanęła tuż za nim, wpatrując się nerwowo w jego ramiona.- Rozumiem.W porządku.Spotkamy się tam za dziesięć minut.- O co chodzi? - zapytała, gdy odłożył słuchawkę.Odwrócił się do niej z ponurym wyrazem twarzy.- Dzwoniła Luiza.W waszym sklepie był pożar.RODZLAA CZTERNASTY- Co zrobiła Dora?!- Spokojnie, Cris, nie denerwuj się tak.Każdemu mogło się przytrafić drobne niedopatrzenie - upierała sięLuiza.- Dora podgrzewała sobie na kolację zupę i na śmierć o niej zapomniała.Wyszła, nie wyłączywszymaszynki.Płyn się wygotował, a warzywa i mięso zaczęły się palić.- Luizo, chcę ci uświadomić, że przez to drobne, jak powiadasz, niedopatrzenie tej idiotki mogłyśmy pójść ztorbami.Cristen z rozpaczą rozejrzała się po zrujnowanym wnętrzu.Dym włączył nawilżacze, które ugasiły płomienieJeszcze przed przybyciem straży pożarnej, ale woda dokonała spustoszenia.Wypaczyły się półki, zniszczyłsię dywan i tapety wraz z domkami dla lalek i pracowicie wykonanymi drewnianymi miniaturkami.Ocalałyjedynie rzeczy szklane, metalowe, a także te w gablotkach.- Na pewno jesteście ubezpieczone - odezwał się Ryan.- Częściowo.Nie pokryje nam to wszystkich strat.Gdy powiększyłyśmy sklep, zamierzałyśmy zwiększyćskładkę ubezpieczeniową, ale nigdy jakoś do tego nie doszło.Zresztą nawet gdybyśmy miały pieniądze na na-prawy, odtworzenie domków zajęłoby wiele miesięcy.To tak jakby zaczynać wszystko od nowa.- Przykro mi.Paskudna sprawa!Do czasu odejścia strażaków Cristen krążyła po skle-pie, oceniając rozmiar zniszczeń.Ponieważ i tak nic nie mogła zrobić, zamknęła sklep i wróciła do domu.W czasie krótkiej przejażdżki Ryan nie odzywał się ani słowem.Cristen siedziała z głową opartą wygodnie namiękkim skórzanym podgłówku jaguara zbyt przygnębiona, aby zwracać na to uwagę.- Cristen, tak ml przykro.Mam nadzieję, że jednak wszystko się jakoś ułoży - powiedział z powagą i współ-czuciem, gdy znalezli się w mieszkaniu.Uśmiechnęła się niewyraznie.Dawno już nie zbliżyli się tak do siebie.Widać potrzeba było takiego nie-szczęścia jak pożar sklepu.Wzruszenie ścisnęło ją za gardło, gdy poczuła cudownie znajomy zapach Ryana.Miał na sobie rozpiętą do połowy sportową koszulę z krótkimi rękawami.Widok jego klatki piersiowej,muskularnych ramion, znajomego gestu, w jaki wkładał kciuki w szlufki spodni, wszystko to przyprawiło Jąo drżenie.- Dziękuję.I dzięki, że podwiozłeś mnie do sklepu.- Nie musisz ml dziękować.To dobrze, że mogłem się na coś przydać - odparł i z uprzejmym uśmiechemruszył ku drzwiom.- Chyba powinniśmy się położyći załapać tyle snu, ile się da.Dobranoc, Cristen.- Dobranoc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Moore Christopher Love story 02 Ssij, mala, ssij
- Zagubione cywilizacje czyli wielki szok datowania Jonathan Gray
- Marcia Moore and Howard Sunny Alltounian Journeys into the Bright World (1978)
- Gray John Marsjanie i Wenusjanki Tajemnica udanego zwišzku
- John Gray Mezczyzni sa z Marsa a kobiety z Wenus 44
- Sara Fawkes O dwa słowa za dużo
- Bruno Shultz Sanatorium Pod klepsydrą zbiór
- Dailey Janet Złote Aspen
- Higgins Jack Sean Dillon 05 Napij się z diabłem
- Clare Cassandra Diabelskie Maszyny 01 Mechaniczny Anioł
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl