[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Denise weszła frontowymi drzwiami i postawiła torebkę na stoliku w korytarzu.Przylgnęła plecami do chłodnego gipsu, wyprężając kręgosłup i oddychając głęboko.Krótkomówiąc, był to strasznie gówniany dzień.Zwiatła w salonie były przyciemnione.Gdy zajrzała do środka, jej wzrok natychmiastpadł na jedną z dziewcząt z Zepsutej Boi, leżącą na kanapie twarzą w dół i pochrapującąniespokojnie jak człowiek spity do nieprzytomności.Z sypialni Josepa dochodziły stłumionegłosy i cichy chichot, a także znajomy rytmiczny odgłos.Josep, Ray i dziewczyna z dużymbiustem właśnie poddawali się energicznym ćwiczeniom na żelopiankowym materacu. Wszystko będzie dobrze", pomyślała Denise, gdy już znalazła się we własnym pokoju i zamknęła drzwi.Z doświadczenia wiedziała, że dom jest dobrze wytłumiony i że wjej pokoju będzie panować absolutna cisza.Spojrzała na swoją spódnicę i stwierdziła, żetrzeba ją od razu spryskać, by usunąć plamę po winie.Gdy włożyła ją do pralki izaprogramowała odpowiedni cykl, przypomniała sobie o stercie czystego prania, które dziśrano wrzuciła do kosza, w tym wszystkie robocze ciuchy.Zamierzała je wyprasować popowrocie z przedszkola.A zatem kwadrans po północy stała w kuchni w szlafroku, zmęczonai całkowicie nieszczęśliwa, prasując bluzkę na jutro i nasłuchując piskliwych krzyków iorgiastycznych jęków odbijających się echem w korytarzu.Jeśli karma rzeczywiście istniała, to już niedługo komuś we wszechświecie będziemusiała stać się potworna krzywda. ROZDZIAA TRZECILawrence Newton miał dwanaście lat, gdy po raz pierwszy w życiu zobaczył chmurę.Wcześniej niebo Amethi widoczne w jasnym okresie zawsze było lazurowe od horyzontu pohoryzont.Gdy wędrówka po orbicie prowadzącej wokół Nizany w końcu pogrążyła ją wciemnościach, wówczas ukazywały się gwiazdy, które płonęły z nienaturalnie równomiernąjasnością - tak czyste było to lodowate powietrze.A Templeton, stolica planety, gdziemieszkał młody Lawrence, zawsze znajdowała się po przeciwnej stronie niż ten gazowygigant.Chłopiec nie zdawał sobie sprawy, że w górze może znajdować się coś ciekawego.Pod względem krajobrazu i przyrody Amethi była przerazliwie nudna.Nic nie poruszało sięw górze, nic też nie rosło w mroznej tundrze.Firma McArthur Corporation, armator statku odkrywczego Renfrew, który przybył tuw 2098 roku, uznała, że to idealne warunki.Pod koniec dwudziestego wieku międzygwiezdnaekspansja przeżyła swój największy rozkwit.Wielkie przedsiębiorstwa i konsorcja finansowezakładały wtedy dziesiątki kolonii.Każda planeta z atmosferą tlenowo-azotową byłanatychmiast zajmowana i kolonizowana.Jednak takie przedsięwzięcia pochłaniały mnóstwośrodków.Obca biosfera produkująca cenną mieszankę gazów zawsze była wroga i trująca dlaziemskich organizmów.Czasem nawet śmiertelna.Zakładanie ludzkich osad w takichwarunkach było bardzo kosztowne.W przypadku Amethi stało się jednak inaczej.Technicznie rzecz biorąc, nie była ona planetą, lecz księżycem, jednak ewolucjamiejscowych organizmów przebiegała bardzo standardowo jak na świat o takim rozmiarze.Zaczęło się normalnie - od zredukowania atmosfery, która powoli zmieniała skład, w miaręjak życie zaczęło wynurzać się z prazupy.Prymitywne organizmy dokonywały fotosyntezy,wytwarzając tlen.Ot, standardowy cykl spotykany w całym wszechświecie w podobnychwarunkach.Ewolucja biegła zwykłym torem, póki nie nadleciała asteroida przyciągnięta silnympolem grawitacyjnym Nizany.Dwieście milionów lat od czasu podziału pierwszej amebymorza były pełne ryb, a ziemia porosła roślinnością.Pojawiły się wielkie owady o skrzydłachmiękkich jak puch ostu, a także małe stworzenia przypominające ziemskie płazy.Wszystkiewyginęły.Eksplozja, która nastąpiła w wyniku zderzenia, wyrzuciła chmurę pyłu i pary, a ta pokryła całą powierzchnię planety, tym samym powodując nadejście kolejnej epokilodowcowej.Lodowce podążające w dół od czap polarnych zaczęły sięgać coraz dalej, aż wkońcu spotkały się na równiku.Morza, oceany i jeziora oddały swą wodę jednemu wielkiemulodowcowi, który wciąż się rozszerzał.Temperatura spadła na całej planecie, co w połączeniuz utratą wód i brakiem światła wyeliminowało w końcu wszystkie formy życia, z wyjątkiemnajbardziej odpornych bakterii.Amethi powróciła niemal do pierwotnego stanu.Jednak teraz,gdy jedną piątą powierzchni pokrywał lód sięgający kilka kilometrów w głąb, a pozostałaczęść była równie jałowa jak marsjańskie pustynie, nie pozostał żaden katalizator, którymógłby zapoczątkować zmiany.Amethi stała się światem uwięzionym w wiecznej hipostazie.Stan zamrożenia.Dla członków zarządu McArthur stanowiła zatem idealny cel: miała atmosferęnadającą się do oddychania, ale żadnego miejscowego życia.Wystarczyło nieco podnieśćtemperaturę globalną, by zakończyć zlodowacenie i zrestartować zwykły cyklmeteorologiczny.Templeton założono w roku 2115.Z początku było to tylko skupiskoprefabrykowanych igloo połączonych jedną drogą z pasem startowym wybudowanym zpomocą buldożerów na zamarzniętych diunach.Zakwaterowani tu inżynierowie iadministratorzy otrzymali zadanie utworzenia samowystarczalnej bazy wytwórczej.Całypomysł oparto na założeniu, że po dokonaniu początkowych inwestycji wystarczy już tylkodostarczać surowce i w efekcie uzyskać wszelkie możliwe produkty.Potem trzeba będziejedynie importować ludzi i nowe projekty i ewentualnie rozbudowywać fabryki.Transportinformacji pomiędzy gwiazdami nic nie kosztuje, a ludzie będą skłonni sami zapłacić zaswoje bilety, by skorzystać z nowych możliwości.W ciągu pierwszych trzech lat kosmoloty przywiozły ładunek z ośmiu statków.Pojakimś czasie zakłady przemysłowe, które były w stanie zaspokoić większość potrzebrosnącej kolonii.Większość - ale nie wszystkie.Zawsze trafiały się jakieś skomplikowaneukłady albo związki chemiczne konieczne dla prawidłowego funkcjonowania gospodarki,albo jakiś specjalny projekt, który mogła dostarczyć tylko Ziemia.Co jakiś czas gubernatorTempletonu wysyłał prośbę o kolejne transporty, bez których produkcja byłaby opózniona.Obciążenie finansowe spowodowane przez Amethi nie było wysokie w porównaniudo większości innych kolonii, gdzie zespoły biochemików musiały nieustannie toczyćdesperacką walkę z obcą biosferą.Tutaj wystarczył tylko TermalAtak - specjalny projektklimatyczny.Pierwsze duże przedsięwzięcie w Templetonie polegało na budowie orbitalnejstacji produkcyjnej - Tarony.Została uruchomiona dopiero w 2140 roku.Prawie jedną trzecią urządzeń trzeba było importować z Ziemi - od razu rozpoczęła lokalną produkcję silnikówodrzutowych do chwytania asteroid.Po orbicie Nizany walało się tyle śmieci, że mogłybydostarczyć TermalAtakowi dość materiału na ogrzanie kilkunastu światów.Pierwszezderzenie nastąpiło w 2142 roku, gdy skamieniały kawałek skały żelazistej o średnicy ośmiumetrów spadł w sam środek lodowca Barclaya.Na skutek eksplozji wyparował prawie kilometr sześcienny wody, a jeszcze większailość zmieniła stan skupienia.W ciągu tygodnia wszystko zamarzło na nowo.Obłok pary niedotarł nawet do krawędzi lodowca, nim zbił się w płatki śniegu, twarde niczym pociski, iopadł jak grad.Gdy już inżynierowie-planetolodzy zebrali i porównali dane ze wszystkich sensorów,oszacowano, że po stu jedenastu latach, licząc jedno zderzenie rocznie, atmosfera ogrzałabysię na tyle, aby spowodować topnienie lodowców i nie dopuścić do ponownego zamarznięcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki